9

1.2K 54 7
                                    

Sara pov
Wróciłam do domu po paru godzinach podróży, byłam padnięta. W ogóle nie spałam, a po głowie chodziły mi te zdjęcia. Weszłam do mieszkania rozebrałam się, ciągnęłam sukienkę i w samej bieliźnie pokierowałam się do sypialni. Walnęłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam.
Obudziłam się i spojrzałam na telefon rzucony obok mnie. Była 14:00 i 40 nieodebranych połączeń od Bartka i 3 SMS-y od Ali, moja mama nie była gorsza, bo też 30 razy dzwoniła do mnie.
Postanowiłam odczytać SMS-y od Ali
1.Ali❤ :
Dlaczego dupkiem? Co się stało?
2. Ali ❤:
Sara odpisz!!
3. Ali❤:
Laska!? Co ty odpierdoliłaś!? Gdzie ty jesteś w ogóle!? Odezwij się do kogokolwiek z nas!
Po przeczytaniu Smsów odpisałam że żyje i ma być u mnie za godzinę z jakąś pizzą. Po chwili dostałam wiadomość ze zgodą. Natychmiast wstałam i poszłam wziąść prysznic. Ubrałam jakieś dresy ogarnęłam walizkę i akurat zadzwoniła Ali do drzwi. Wpuściłam ją, aczkolwiek dziewczyna nie wyglądała na zadowolona, że nie widzi.
- Cześć. - rzuciłam do niej witając się buziakiem.
- Cześć!? - weszła do mieszkania. - Ty mi lepiej kurwa powiedz co tam się stało. - rzuciła oschle wręczając mi pudełko z pizzą.
- Siadaj lepiej, bo będziesz jeszcze bardziej wkurwiona, chcesz coś pić? - dziewczyna zdjęła kurtkę i buty i zajęła miejsce przy wysepce w kuchni i pokiwała twierdząco głową. Zrobiłam Ali herbatę i zaczęłam opowiadać co miało miejsce w Gdyni.
- Ale Sara przecież nie wiesz jaka jest prawda. Fakt to były Zdjęcia, ale kurde ja nie wierzę w to, że Bartek byłby wstanie cię zdradzić. Tutaj musi być jakaś pułapka. - dziewczyna całą rozmowę niedowierzała, że Bartek mógłby być zdolny do zdrady. Ja też tak sądziłam. Ale po rozmowie z Ali nie wiedziałam co mam myśleć, ale wiedziałam jedno nie chciałam teraz rozmawiać z Bartkiem.
- Masz zamiar się w ogóle do niego odezwać? - zapytała popijając herbate.
- Nie. - powiedziałam bez zastanowienia. - Jeśli naprawdę mnie kocha to będzie walczył. - oznajmiłam jedząc kawałek pizzy.
Po paru godzinnym gadaniu Ali musiała zbierać się do domu. Pożegnałyśmy się, a ja stwierdziłam, że obejrzę jakoś serial. Włączyłam tv i akurat leciały wiadomości mimo, że ich nie lubię wypatrzyłam się w newsy o polityce.
Zadzwonił mój telefon, którego zaczęłam szukać po całym salonie i dopiero dostrzegłam go w kuchni. To była Nadia z naszej klasy
- Cześć. - powiedziałam do słuchawki.
- Cześć Sarcia słuchaj, bo nasza szkoła bierze udział w między narodowych mistrzostwach Polski w hokeju i są bilety pomyślałam, że może ty i Ali będziecie chciały wpaść na męczyk. - dziewczyna była bardzo pozytywną osobą i biło od niej ciepłem. Po chwili zastanowienia się zgodziłam się bilety nie były drogie, a stwierdziłam, że można się wybrać na mecz. Dziewczyna zarezerwowała mi dwa bilety i się pożegnałyśmy.
Jutro już szkoła poszła do sypialni ogarnąć się do szkoły i trochę się pouczyć. Po godzinnej nauce wzięłam długą kąpiel w wannie i poszłam spać. Cały weekend był do dupy, więc nie chciałam już nim żyć tylko zacząć nowy tydzień.
Obudziłam się rano przed budzikiem stwierdziłam, że ogarnę się i pojadę wcześniej po Ali napisałam jej tylko sama na co dziewczyna się zgodziła. W pół godziny byłam gotowa do wyjścia. Wzięłam kluczyki torbę i wyszłam z mieszkania zamykając je. Po ponad 10 minutach byłam już i Ali, dziewczyna mieszkała z starszą siostrą Carolina, którą bardzo lubiłam była całkowitym przeciwieństwem Ali. Pracowała i jednocześnie się uczyła była niezależna. Ich rodzice przeprowadzili się do Katowic parę miesięcy temu, więc tutaj miały tylko mnie i moich rodziców i oczywiście swoich znajomych.
Siedząc w kuchni pijąc herbatę, która zrobiła mi Ali i czekając na dziewczynę.
- Sara skarbie zawiozłabyś mnie do pracy? To niecałe 20 minut, a autobus mi przed chwilą uciekł. - wbiegła zdenerwowana Carolina do kuchni.
- Tak jasne! Już jedziemy. - rzuciłam i prędko wstałam z krzesła i wyszłyśmy z mieszkania mówić Ali, że zaraz będę dziewczyna się uśmiechnęła dokańczając swój makijaż.
Kiedy już jechałyśmy rozgadałyśmy sie z Caroliną.
- Słyszałam co się stało z tobą i Bartkiem. - wyrwała Carolina.
- Oh.. tak tak, nie ma chyba o czym mówić. - odpowiedziałam po chwili ciszy.
- Nie ma o czym mówić? - zdziwiła się dziewczyna.
- Nie ma. Przynajmniej ja na dzień dzisiejszy nie mam ochoty z nim rozmawiać. - powiedziałam cały czas patrząc na drogę.
- Sara musisz z nim to wyjaśnić. To na pewno nie porozumienie. Nie znam Bartka za dobrze, ale nie wydaje mi się, że mógłby by cię zdradzić. - doradziła mi dziewczyna. Wszyscy mówili jedno i to samo, ale nikt nie rozumiał tego chyba że chcę to przemyśleć. To że rozstaliśmy się w takich okolicznościach, a nie innych to wydaje mi się, że nie było bez powodu. Podobno w każdej plotce jest ziarenko prawdy i nic nie dzieje się bez powodu. Tak to prawda Bartek od nocy z niedzieli cały czas do mnie piszę i dzwoni, a ja tylko odrzucam połączenia.
Po ponad 15 minutach zaparkowałam samochód przed jakąś halą, w której dziewczyna pomagała rozkładać towar.
- Pamiętaj daj mu szansę i wyjaśnij to z nim.- rzuciła i dała na pożegnanie buziaka w policzek.
Pojechałam pod blok Ali gdzie ona już czekała na mnie. Do rozpoczęcia lekcji było 20 minut, więc spokojnie zdarzyłyśmy. Wchodząc do szkoły zaczepiła nas Nadia wręczając bilety.
- Cześć dziewczyny! Tutaj macie bilety zapłacić mi możecie do końca tygodnia. - powiedziała. Totalnie zapomniałam o tym meczu, który jest dzisiaj wieczorem. Nic nie mówiłam Ali, więc czekała na moje wyjaśnia. Dziewczyna nas znała i powiedziała, że możemy zapłacić do końca tygodnia, ale ja zapłaciłam jej odrazu na wszelki wypadek.
Podeszłyśmy do mojej szafki.
- Sara na co to bilety? - zapytała zmieszana dziewczyna.
- Oj no bo Nadia wczoraj wieczorem dzwoniła do mnie, że nasza szkoła bierze udział w mistrzostwach Polski w hokeju i pytała czy nie pójdziemy, więc powiedziałam jej żeby zostawiła mi dwa bilety. Nie musisz ze mną iść znajdę jakiegoś jelenia i sprzedam ten bilet. - rzuciłam na jednym wdechu do dziewczyny.
- Ja jestem tym twoim jeleniem i z tobą pójdę. Dziwi mnie fakt, że ty chcesz iść na mecz, zawsze unikałaś takich rzeczy. - patrzyła na mnie proszę podejrzliwie. Zawsze była za leniwa aby chodzić na jakieś mecze czy coś i wydawało mi się to nudne, a na starość chyba mi się zmienia.
- Nooo... Ale wiesz może wyrwiesz jakiegoś super, mega hokeiste. - śmiałam i poklepałam dziewczyne po ramieniu, ta natomiast dalej patrzyła na mnie podejrzliwie.
- Ja wyrwe czy ty ?- Nie czekając na moją odpowiedź wybuchła śmiechem.
- Aha dzięki. Tak ty wyrwiesz. Ja tam chcę spokój od facetów.
Wyciągnęłam z szafki potrzebne książki i poszłyśmy na matematykę.
Całe 4 lekcje okropnie się ciągły. Na 5 miałam mieć W-F, my dziewczyny biegłyśmy żeby startować w zawodach szkolnych. Weszłam do szatni gdzie były już wszystkie dziewczyny z naszej klasy. Zaczęłam się przebierać.
- Ejj wiecie, że mamy W-F z chłopakami? - powiedziała zawiedziona Nadia.
- Jak to z chłopakami jak my biegamy. - rzuciłam ubierając spodenki.
- Tak z chłopakami z 3b. - odezwała się Dominika. Kiedy wszystkie się przebrałyśmy poszłyśmy na salę. Chłopcy oczywiście już byli na sali.
- To oni dzisiaj wieczorem mają mecz. - szepnęła do mnie Nadia.
- Nie powinni mieć treningu jakiegoś czy coś? - odpowiedziałam jej również szeptem.
- Mają, po lekcjach. Widzisz tego wysokiego bruneta tam? - wskazała na jednego z drużyny hokeistów wzrokiem. Był to Lucass obiekt westchnień pierwszoklasistek. Miał korzenie angielsko-polskie dobrze się uczył, aczkolwiek w życiu codziennym posługiwał się chyba tylko tym co miał w spodniach.
- Niezły jest. - wtrąciła się Ali.
- Boże dziewczyny to Luke. - szepnęłam z niedowierzaniem na nie.
- Co za ironia przystojniak, a w nim uwięziony jakiś napalony pedofil.- odpowiedziała z oburzeniem Nadia.
- Sara May! - krzyknęła kolejny raz nauczycielka W-fu.
- Yy jestem jestem. - odpowiedziałam zmieszana i poczułam wzrok wszystkich zgromadzonych na sali. Chłopcy grali w kosza my dziewczyny rozciągałyśmy się pół lekcji. Oczywiście wyglądało to mniej więcej tak, że więcej gadałyśmy niż rozciagałyśmy.
- Ał! - krzyknęłam po chwili czując jak piłka uderza w moje nogi. Natychmiast podbiegł do mnie jakiś chłopak i podszedł nauczyciel.
- Wszystko w porządku? Nie chciałem Luke mnie popchnął i piłka wylądowała na tobie. Przepraszam. - wytłumaczył mi chłopak jak by mnie prawie zabił.
- Wszystko dobrze Saro? - zapytał nauczyciel po wysłuchaniu tego co powiedział chłopak.
- Tak tak dobrze nie szkodzi, ale uważaj następnym razem. - rzuciłam do chłopaka delikatnie się uśmiechając.
- Jeszcze raz przepraszam. - powiedział chłopak i pobiegł grać dalej.
- Chyba mu wpadłaś w oko Sarcia. - powiedziała stojąca obok mnie Nadia.
- Ojj weź przestań.. - odpowiedziałam obojętnie. Chłopak był przystojny bardzo mógłby rywalizować z Lukiem. Po skończonej lekcji wróciłyśmy do szatni. Ja wszystko robiłam leniwie, więc zostałam sama w szatni. Była długa przerwa, a Nadia i Ali powiedziały że będą na stołówce. Kiedy się przebrałam i kierowałam się do wyjścia poczułam, że do kogoś dobiła. Dźwignęłam głowę i spojrzałam do góry.
- Chyba pomysły ci się szatnie. - rzuciłam patrząc na wysokiego bruneta.
- Chyba nie, bo widoki jakie miałem były bardzo zadowalające. - odpowiedział Luke patrząc na mnie i wrednie się uśmiechając.
- Taa miło się gadało, ale muszę iść. - powiedziała chłopakowi na co on mnie złapał za rękę kiedy kierowałam się do wyjścia.
- Czekaj.. będziesz na meczu? - zapytałam, a ja chyba zaczęłam żałować że kupiłam bilety.
- Może tak może nie. Taki kapitan drużyny i nie wie kto będzie na meczu? - zdziwiłam się.
- Będziesz. Widzę to na twojej twarzy. - rzuciła przyciągając mnie do siebie. - Cieszę się mam nadzieję, że zrobię na tobie dobre wrażenie. I będę mógł po wygranym meczu w nagrodę podotykać twój jędrny tyłek. - szepnął mi do ucha i ścinał mój pośladek. Na co ja dałam mu w twarz.
- Niektóre marzenia się nie spełniają słońce. - odpowiedziałam podniesionym tonem i wychodząc zostawiając chłopaka w szatni, który ręką masował swój policzek.
Poszłam do szafki schować W-F i kierowałam się na stołówkę. Odnalazłam Ali, która siedziała sama, bo Nadię gdzieś wywiało.
- Nie uwierzysz co się stało. - rzuciłam.
- Ty też nie uwierzysz. - dopowiedziała dziewczyna.
- Dobra to najpierw ty.- odpowiedziałam na co dziewczyna zrobiła zmieszaną minę.
- To chyba nie jest dobre miejsce. - rzuciła po kilku sekundach.
- Każdy tu jest zajęty sobą mów. - dziewczyna zastanawiała się chwilę jeszcze i zaczęła mówić.
- Spotykam się z kimś. - rzuciła bez opamiętania. Wyszczerzyłam oczy.
- Spotykam się z dziewczyną. - dopowiedziała po kilkunastu sekundach.
- Jak to z dziewczyną? - zapytałam zdziwiona.
- No chyba nie muszę ci tłumaczyć. - zaśmiała się.
- Jesteś lesbijką? - zapytałam wprost.
- Chyba tak. - odpowiedziała jedząc kanapkę. - Znaczy chyba coś poczułam do tej dziewczyny. - zmarszczyła czoło.
- Chyba? Nie jesteś pewna. - stwierdziłam.
- Przy żadnym chłopaku nie czułam tego co przy niej. - rzuciła zrezygnowana.
- Ona jest z naszej szkoły? - zapytałam oczekując szybkiej odpowiedzi, która nastąpiła po chwili ciszy.
- Tak jest lesbijką aczkolwiek ukrywa się z tym. - popatrzyła w tłum jakby jej szukała.
- A mogę wiedzieć kto to jest? - ale jestem głupia nie powie mi odrazu.
- Kiedy indziej ci powiem. - zaśmiała się. - Teraz ty mów. - dodała po chwili.
- A nowe moja historia przy twojej wymówka. - odpowiedziałam przypominając sobie co miało miejsce w szatni.
- No mów ja ci powiedziałam.- oburzyła się dziewczyna. Wzięłam głęboki oddech.
- Miałam nie przyjemne spotkanie w szatni. - zaczęłam.
- Sara jaśniej. - oburzyła się.
- Z panem Lucassem Brownem. - powiedziałam patrząc na swoje jedzenie.
- Co ty gadasz? Jakie spotkanie? - zdziwiła się.
- Nie wiem ile on tam stał, ale podobno widział jak się przebieram. Pytał jeszcze czy będę na meczu i pożałowałam, że w ogóle na niego idę. - wyjaśniłam.
- Oj przestań idziemy tam obie i będziemy się dobrze bawić. To trzeba zapisać w kalendarzu, że ty sama kupiłaś bilety na mecz.- oznajmiła.
W sumie typ pewnie się zgrywał, a jutro nie będzie pamiętać mojego imienia. Nie mam zamiaru się nim przejmować.
Zaczęłam się śmiać. - No tak masz rację to święto, że idziemy na mecz. - rzuciłam do dziewczyny.
Reszta lekcji minęła spokojnie i w końcu nadeszła godzina 15! Do domku!
Z Ali szybki krokiem wyszłyśmy ze szkoły i kierowałyśmy się do samochodu. Odpisywałam mamie, która znowu prawiła mi kazanie.
- Sara. - usłyszałam od Ali.
- Co? - zapytałam nie zerkając przed siebie.
- Masz gościa chyba.- oznajmiła, a ja uniosłam głowę. Obok samochodu stał Bartek.
- Co ty tutaj robisz? - zadałam pytanie, a chłopak tylko patrzył na mnie. Wyglądał jakby nie spał od kilku dni.
- Ali wejdź do samochodu zaraz pojedziemy. - rzuciłam do dziewczyny, a ona zrobiła to o co ją poprosiłam. Podeszłam do chłopaka.
- Bartek wszystko w porządku? - zadałam pytanie, ale usłyszałam tylko ciszę.
- Przepraszam. Te zdjęcia Przepraszam. Nie zdradziłem cię. - wydukał ledwo słyszalnym głosem.
- To co mają znaczyć te zdjęcia? - zadałam pytanie, ale w głębi czułam, że będę tego żałować.
- Wtedy braliśmy coś. Nie znam tej dziewczyny, a ona to wykorzystała. - miał łzy w oczach. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Zawieść cię do domu? - zadałam pytanie po chwili.
- Nie nie dzięki przyjdę się. Mam nadzieję, że to przemyślisz i wybaczysz mi te zdjęcia. Nie byłem świadomy. - wydukał łapiąc mnie za rękę. Poparzyłam na nie.
- Nie byłeś świadomy też jak się kochaliśmy pierwszy raz. - powiedziałam nie zastanawiając się nad tym. Chłopak miał tylko łzy w oczach i odszedł dając mi buziaka w policzek.
Przygnębiona weszłam do samochodu.
- Sara.. - zaczęła Ali.
- Nie mów nic. - przerwałam jej.
Całą drogę pod dom Ali nie rozmawiałyśmy.
- Będę o 19:00 po ciebie. - oznajmiłam na co dziewczyna popatrzyła na mnie.
- Nie musimy iść. - odpowiedziała.
- Musimy chcę zapomnieć trochę o tym co stało. - powiedziałam i pożegnałam się z dziewczyną.
Droga do domu minęła szybko i spokojnie.

Insomnia Where stories live. Discover now