Rozdział 7

1.4K 106 62
                                    

Adrien rzucił Nicholasowi spojrzenie pełne złości. Na jego twarzy malowała się wściekłość. Objechał mojego nowego kolegę nienawistnym wzrokiem. Nie rozumiem za co on go tak nienawidził.

Ach tak, pewnie za to, że mnie obronił przed nim i jego pustą lalą. Chciał zapewne bym czuła się jak najgorzej, bo w końcu cała wina rozpadu naszego związku leży po mojej stronie. Oczywiście.

Adrien skrzywił się, na jego twarzy oprócz gniewu, zagościła też niepewność. Mierzył Nicholasa wzrokiem. Twarzy bruneta nie widziałam.

Nicholas dużo dla mnie zrobił broniąc mnie przed wredną małpą, a także byłym. Wobec tego może i ja powinnam coś zrobić dla niego? Odwięczyć mu się jakoś...

Podeszłam do chłopców.

- Adrien przestań! - krzyknęłam do blondyna.

Rzucił mi dziwne, bardzo krótkie spojrzenie. A następnie wrócił do zabijania wzrokiem Nicholasa.

Milczał.

Chyba zastanawiał się co ma powiedzieć.

- Marinette... - zwrócił się do mnie.- Idź...

- Co? - skrzywiłam się. Nie zupełnie wiedziałam o co mu chodzi. Dlaczego mam iść?

- Nigdzie sobie nie pójdę.- powiedziałam.- Powaliło Cię coś. Jesteś zimnym dupkiem! - zmieniłam jakby temat. Chciałam wyrzucić to z siebie, wydrzeć się na niego, miałam ochotę go za moje cierpienie porządnie okrzyczeć.

- Dobra. Zostawiam was.- warknął z nienawiścią odsuwając się od Nicholasa.

Szczerze nadal nie byłam do końca pewna skąd zagotowało się w nim tyle złości.

- I t-tak na pewno długo to nie potrwa Marinette! - uśmiechnął się do mnie z kpiną.

Był jakiś... Bardzo dziwny. Nie wiadomo o co mu chodziło.

- Tracisz tylko na nią czas! - dodał po chwili chamsko, patrząc na Nicholasa. Te słowa zakuły mnie w serce.

- To chyba ona straciła czas będąc z takim draniem jak ty! - wykrzyknął mu w twarz równie oburzony.- Odwal się od nas.- warknął, a kolejno objął mnie ramieniem.

Adrien przez chwilę patrzył na nas wkurzony, nie odzywając się.

- Marinette to dobra i szlachetna dziewczyna, nie zasłużyła sobie na takiego kogoś jak ty. Nie masz za grosz wstydu i empatii w sobie.

- Jeszcze zobaczymy.- mruknął Adrien, a w jego głosie było mnóstwo jadu. Zdobył się nawet na chytry uśmieszek.

Cofnął się o kilka kroków do tyłu i obrócił na pięcie. W końcu sobie poszedł. Patrzeliśmy jak się oddala.

- Nie przejmuj się nim.- od razu powiedział, jakby znów dobrze odczytał moje myśli. Właściwie mógł odczuć, że się denerwuję.

- Wiem... - mruknęłam.

- Chodź, kontynuujemy spacer? - zaproponował z uśmiechem, chcąc jak najszybciej wymazać z pamięci chociaż na chwilę niezręczną scenę, która miała miejsce przed chwilą.

- Pewnie.- odwzajemniłam uśmiech.

Poczułam jak łapie mnie niepewnie za rękę, jednak chwilę potem, widocznie speszony, puścił moją dłoń. Szliśmy wzdłuż mostu, znaleźliśmy się już prawie przy jego końcu.

Wtem usłyszałam swój dzwoniący telefon. Zatrzymałam się i wyjęłam go z jasnoróżowego plecaka. Okazało się, że telefonowała do mnie mama.

Żałuję || MiraculousWhere stories live. Discover now