Jedną dłoń skierował na jej twarz i niezbyt delikatnie złapał jej podbródek, i podniósł go do góry. Luna dalej nie zmieniając swojego zadowolonego wyrazu twarzy, była wręcz szczęśliwa. Porzuciła wszystkie obawy, jakie towarzyszyły jej, przy każdym spotkaniu z Matteo i tym razem, sama postanowiła się zabawić.

Czując jeszcze większą odwagę niż zazwyczaj, ponownie zbliżyła się do chłopaka, wspięła się na palce i drżące dłonie oparła na jego ramionach.

— Jedyne co mi się w tamtym momencie podobało to wizja tego, jak to mnie właśnie tak przypierasz do tego blatu — szepcze wprost w jego wargi, a następnie owiewa jego twarz swoim lekkim oddechem.

Widząc jego zdezorientowaną minę i to, jak nie wie co powiedzieć, prędko się od niego odsunęła i wybuchnęła naprawdę głośnym śmiechem. Matteo z lekkim oburzeniem niemal drapieżnym krokiem znalazł się koło niej i mocnym uściskiem na ramionach szybko uciszył jej wybuch.

— Myślę, że mogę zrobić dla ciebie naprawdę wiele, księżniczko — sapnął, górując nad nią i mierząc ją swoim nieprzeniknionym wzrokiem.

Nastolatka, jakby w szoku na jego słowa, niemal natychmiast wstrzymała swój oddech i w zniecierpliwieniu oczekiwała tego, co może nastąpić. Z szeroko otwartymi oczami obserwowała każdy jego najmniejszy ruch. Szatyn widząc to, uśmiechnął się jeszcze szerzej niż miał to w zwyczaju. Bawiła go cała ta sytuacja, w której obecnie się znalazł. Nie mógł powstrzymać się od dalszej zabawy.

— Wystarczy jedno twoje słowo... — szepnął jeszcze ciszej i powoli, pewny swego, zaczął coraz bardziej nachylać się nad jej twarzą oczekującą w napięciu.

To nie był ten jeden z ckliwych momentów kiedy świat dziewczyny nagle się zatrzymuje, a ona wręcz nie może się doczekać dotyku jego warg. To nie jest ten moment, w którym jedynym czego pragnie jest on sam, a wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Nie teraz i nie z taką Luną. Aktualnie jej umysłem zawładnął dźwięk, który dotarł do niej zza zamkniętych drzwi. Sprawił, że zaczęła się wiercić w ramionach chłopaka, a podekscytowanie ogarnęło jej ciało, którym niemal natychmiast przylgnęła do jego. Czując przez materiał ubrań idealnie zarysowane jego mięśnie.

— Zatańcz ze mną... — Tym razem ona sapnęła prosto w jego szyję, nie będąc w stanie unormować swojego urwanego oddechu.

Nie myśląc wiele, z szerokim uśmiechem, zacisnęła dłonie na materiale jego kurtki. Słysząc takty swojej ulubionej piosenki, zaczęła poruszać swoimi biodrami w rytm próbując się w jakikolwiek sposób dostosować. W tej kwestii nie miała zbyt wielkiego doświadczenie i musiała polegać jedynie na swojej intuicji.

Uścisk rąk szatyna w jednej chwili zelżał, a on sapnął coś pod nosem i mocno przygryzł swoją wargę, sprawiając, że wyśmienite samopoczucie nastolatki stało się jeszcze lepsze. Jego dłonie w wolnymi tempie zaczęły sunąć wzdłuż jej ramion, powodując niewidzialne dreszcze na całym jej ciele. Zaczął próbować dostosowywać swoje ruchy do ruchów szatynki i z każdą sekundą razem wychodziło im to coraz lepiej. Wspólnie poruszali się w rytm lecącej piosenki i oboje zaczęli odpływać do innej galaktyki, nie do końca wiedząc, czym dokładnie jest to spowodowane. Luna z gracją odrzuciła swoją głowę do tyłu i mocno przygryzła wargę próbując choć na chwilę powstrzymać uśmiech, który nie chciał jej opuścić. Matteo oczywiście odebrał ten gest, jako nieme zaproszenie, którego nie ma zamiaru zaprzepaścić. Pochylił się nad jej szyją i zaczął drażnić ją swoim gorącym oddechem, nie zaprzestając ani na chwilę swoich ruchów.

Podekscytowanie w całym ciele Valente rosło coraz bardziej. Niecierpliwie oczekując na kolejny ruch chłopaka, dalej starała się odpowiednio poruszać swoimi biodrami.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 26, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Solitaria en la esperanza ✖ L&MWhere stories live. Discover now