capítulo nueve

1.5K 100 43
                                    

Z każdą mijającą sekundą muzyka dochodząca zza zamkniętych drzwi stawała się dla nastolatki coraz głośniejsza i wyraźniejsza. Idealnie zgrywała się z jej zadziwiająco pulsującą głową. Na jej wargi powoli wkradał się coraz szerszy uśmiech, który nie chciał jej opuścić nawet na chwilę. Czuła się, jak w innym świecie, jak w zamkniętej mydlanej bańce, ale wciąż jakby była wśród całego otaczającego ją gwaru. Czuła nieograniczoną ulgę w każdej komórce swojego, rozluźnionego już, ciała, co sprawiało, że pragnęła więcej.

Z niewyobrażalną delikatnością oparła swoje dłonie przed sobą na drewnianym parkiecie, a następnie podniosła się na nich i wyprostowała się z cichym chichotem, który opuścił jej usta.

Pomimo początkującego stanu w jakim się znalazła, na palcach - jakby nie chcąc narobić hałasu i nikogo nie obudzić, co było dziwne zważając na to co dzieje się tuż za drzwiami - ruszyła wprost do stolika, aby posprzątać wszelkie ślady swojego małego przestępstwa. Z czułością w oczach i czynach, zamknęła dokładnie małą torebeczkę i schowała ją do tylnej kieszeni swoich spodenek. Z lekkim bólem serca zdmuchnęła z powierzchni prawie niezauważalne resztki narkotyku i ponownie wyprostowała swoje ciało. Swój wzrok utkwiła w widoku za oknem i ponownie odpłynęła do innego świata.

Szybko uświadomiła sobie, że w ciągu tych paru krótkich chwil, które minęły, poczuła się tak dobrze, jak już długo nie miała okazji. Dotarło do niej, jak bardzo brakowało jej tej uczucia wszechobecnej błogości, braku uderzających ją z każdej strony natarczywych myśli, pustki która ogarnęła jej odurzony umysł. To było uczucie, którego tak długo pragnęła, a nie była w stanie go odnaleźć. Teraz udało jej się odnaleźć swój mały spokój z czego była niewyobrażalnie zadowolona.

Z szaleńczym wręcz uśmiechem, uświadomiła sobie, jak absurdalna myśl przeleciała przez jej głowę. Nie była w stanie uwierzyć w to, że mogłaby to zrobić, jednak głośna muzyka z każdą sekundą coraz mocniej działała na jej ciało, nie dając wielu szans na rozmyślenia. Pierwszy raz w swojej krótkiej karierze wzięła narkotyki w inny sposób niż samotnie z najlepszą i jedyną przyjaciółką. Pierwszy raz miała szansę na poczucie trochę innej zabawy. Jednak w tym momencie i tym zdawała się nie przejmować. Pragnęła się zabawić jak nigdy dotąd. Chciała tego, czego nigdy jeszcze nie udało się jej doświadczyć, nie martwiąc się o żadne konsekwencje.

W momencie, w którym muzyka stała się jeszcze głośniejsza, nastolatka już postanowiła. Ten jeden, jedyny raz chciała skorzystać z tego co ma, bo myśli, krytyka i zniesmaczenie do nierozumianego świata, opuściły jej umysł, pozostawiając tylko pustkę.

Z oczywistym zamiarem prędko odwróciła się w celu opuszczenia swojego królestwa. Tak szybko jak to zrobiła, została tak samo zatrzymana. Tuż przed jej nosem znajdowała się męska klatka piersiowa odziana w czarny podkoszulek i dżinsową kurtkę. Luna zaskoczona takim obrotem spraw, uśmiechnęła się jeszcze szerzej i podniosła wysoko swój błądzący wzrok z większej ciekawości, aniżeli przerażenia. Napotkała nim czekoladowe tęczówki, którym uroku odbierała całkowicie przekrwiona gałka oczna, jednak w tym właśnie momencie, intrygowały ją jeszcze bardziej. Oczy szatyna były skierowane wprost na nią, choć z wyrazu jego twarzy, nie była w stanie nic wyczytać. Dziewczyna jakby w odruchu cofnęła się o krok, zwiększając minimalnie odległość między nimi.

— Podobało ci się przedstawienie? — spytał z typowym dla siebie, cynicznym uśmiechem.

Z zadowoleniem i lekką ironią założył swoje ręce na klatce piersiowej, i wyczekująco na nią spoglądał.

— Nie wiedziałem, że kręci cię obserwowanie takich rzeczy, ale czego mogłem się spodziewać po stalkerze, huh? — kontynuował z niewyobrażalnym zadowoleniem ze swoich słów.

Solitaria en la esperanza ✖ L&Mحيث تعيش القصص. اكتشف الآن