Prosto do zakochania cz.6

Start from the beginning
                                    

- Pewnie miałaś ośmiu chłopaków na raz, bardzo interesujące, ale naprawdę muszę iść.

Kobieta spojrzała zdziwiona na córkę. Zrobiło jej się trochę przykro od jej słów, ale dobrze to ukryła. Uśmiechnęła się i podała nastolatce kurtkę.

- Nie, miałam jednego chłopaka na raz, ale szybko ich zmieniałam.

- Acha. Ciekawe, ale muszę lecieć.

- Podwieźć cię, kochanie?

Eliza zatrzymała się przed drzwiami i spojrzała zza ramienia na swoją rodzicielkę. Kobieta uśmiechała się zachęcająco i jakby z nadzieją w oczach. Nastolatka pomyślała o tłoku autobusach i skrzywiła się na samą myśl... Kiwnęła jedynie głową i cofnęła się do mieszkania.

Matka dziewczyny uśmiechnęła się, a potem poszła się przebrać i lekko podmalować. Zajęło jej to mało czasu. Obie kobiety ruszyły do auta. Szybkie przekręcenie kluczyków i już jechały.

- To... co to za chłopak? – zapytała kobieta z uśmiechem.

- Nie znasz go, ale taki Łukasz – szepnęła cicho Eliza.

- Rozumiem. Może go zaproś do nas... jak już będziecie parą.

- Mamo! To tylko jedna randka! Nie róbmy z tego od razu pary.

- Z tego co wiem, to w tym twoim anime, od razu łączysz ich w pary.

- Ale to nie to samo!

- Dobrze, dobrze. Lepiej już idź, bo naprawdę się spóźnisz.

Nastolatka otworzyła szerzej oczy, a potem spojrzała w bok. Były już przy galerii! Dojechały tam znacznie szybciej niż autobusami. Dziewczyna uśmiechnęła się i podziękowała mamie. Następnie zapięła kurtkę i wyskoczyła z pojazdu.

W budynku były tłumy, jak to na weekend przystało. Eliza ruszyła przed siebie pewnym krokiem. Gdy była już na ruchomych schodach, przejrzała wiadomości. Chłopak, z którym miała się spotkać nawet nie napisał, czy już jest. Dziewczyna westchnęła cicho, a następnie wsunęła telefon do kieszeni.

Po chwili stała przy kinie... sama. Po Łukaszu nie było śladu. Dziewczyna zaczynała się powoli denerwować. Wzięła telefon i napisała zezłoszczona.

„Gdzie jesteś?"

Stara sztuczka, aby chłopak nie skapnął się, że dziewczyna na niego czeka. Odpowiedź przyszła po dwóch minutach.

„ Jadę, zaraz będę"

„To znaczy?!"

„5 minut, może 10. Możesz już kupić bilety"

„A skąd wiesz, że ja w ogóle jestem w kinie?"

„A po co miałabyś do mnie pisać?"

Tu ją złapał. Eliza zmarszczyła brwi wściekle. Włożyła telefon do kieszeni, a następnie ruszyła do kasy. Kupiła bilet, ale tylko dla siebie. W końcu zabrała tyle pieniędzy, aby kupować coś sobie, nie im obojgu.

Chłopak przyszedł spóźniony o 10 minut. 10 minut! Rzucił szybkie „cześć" od niechcenia i ruszył do kasy. Wszystko robił sam, nawet nie zwracając uwagi na dziewczynę. Nastolatka była wściekła. Myślała, że ta randka będzie beznadziejna, ale nie aż tak!

„Spokojnie! – nakrzyczała na siebie w myślach. – Może tak się zachowuje, bo jest mu głupio? Tak, to na pewno to! Ledwie się znamy!" Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Zmierzy się z tym i będzie się świetnie bawić! Przynajmniej spróbuje!

Czekając na seans, siedzieli na kanapach i robili coś na telefonach. Eliza zaczynała mieć coraz większe wątpliwości. Nagle ujrzała, że Karolina pisze jej smsy, które zawierały teksty typu: powodzenia. Dziewczyna nie wytrzymała. Musiała urwać się chociaż na minutkę.

- Przepraszam na chwilę. Muszę zadzwonić, to pilne – powiedziała dziewczyna, modląc się, aby kłamstwo nie wyszło na jaw.

Chłopak uniósł głowę z nad ekranu i wzruszył jedynie ramionami. Po chwili ponownie wrócił do jakiejś gry.

Eliza miała ochotę zdzielić go po głowie, ale się powstrzymała. Odwróciła się na pięcie i ruszyła kawałek dalej. Wybrała numer przyjaciółki i modliła się, aby szybko odebrała. Jej modlitwy zostały wysłuchane, bo po drugim sygnale usłyszała w słuchawce ciche:

- Halo?

- Karola! Całe szczęście, że odebrałaś.

- Ty! A ty nie powinnaś być na randce?! Ależ ci przetrzepię kości!

- Spokojnie, jestem na tej randce.

- O... To po co do mnie dzwonisz?

- Bo jest beznadziejnie.

- Masz w moich notatkach, co zrobić gdy będzie beznadziejnie na randce.

Dziewczyna wpatrywała się w tłumy przed sobą. Z jednej strony miała przyjaciółkę za wariatkę, że w ogóle napisała te durne plany, ale z drugiej strony czuła do niej coś w rodzaju podziwu. Co jak co, ale żeby siedzieć zaledwie parę godzin i napisać tyle planów na różne okazje? I to jeszcze w sztukach sześć? Jej koleżanka to jakiś heros, na pewno nie człowiek.

- Halo... Elza?! To ja jestem w naszej paczce od wyłączania się! Nie zabieraj mi fuchy.

- Przepraszam... A tak do tych planów, to zapomniałam przeczytać i nie mam.

- Nic nie poradzę na to. Dobrze wiesz, że nigdy nie robię kopii.

To akurat była prawda. Karolina była osobą, która nie przepadała za odpowiedzialnością. Zawsze starczał jej oryginał. Twierdziła, że kartka nie może mieć bliźniaka, a więc nigdy nie pisała czegoś dwa razy. Jako nastolatka to nie potrzebuje kopii, ale jak dorośnie...

Eliza pokręciła przecząco głową jakby do siebie. Po chwili zdała sobie sprawę, że nie jest tutaj sama. Dziewczyna z rumieńcem odwróciła się i bardziej nachyliła nad telefonem.

- To był chyba głupi pomysł – stwierdza Eliza.

- Dlaczego? – dopytuje Karolina.

- No bo go nawet nie znam.

- Przecież na randki chodzi się po to, aby się poznać. A na spotkania lub wyjścia chodzisz z ludźmi, których już dobrze znasz,

- Czyli początkowo chodziłyśmy ze sobą na randki czy co?

- Nie, bo poznawałyśmy się w szkole. A do szkoły raczej nie chodzisz z własnej woli.

- Coś w tym jest.

- Dobra tam! Idź poznawaj Łukasza, a nie mi się żalisz! Powodzenia. Pa.

- Tak... Dzięki, pa.

Dziewczyna odłożyła telefon do torebki i westchnęła głośno. Odwróciła się i ruszyła w stronę kolegi, który już się niecierpliwił. Ludzie zaczęli wchodzić już do sal. Seanse powoli się zaczynały.

Eliza uśmiechnęła się niewyraźnie i ruszyła w stronę Łukasza. Może i to będzie najgorsza randka na świecie albo po prostu muszą się poznać (jak to mówiła Karolina). Nastolatka przełknęła głośno ślinę, a potem ruszyła przed siebie.

Ciąg dalszy nastąpi...

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now