Part 3

12 2 0
                                    

            Szwajcaria była jej drugim domem. Spędzała tu mnóstwo czasu, wdrażając się w świat powiązań. Znała każdego liczącego się człowieka. Przestrzegała zasad poufności i ostrożności. Była jedną z nich. Niegdyś to wszystko zapoczątkował jej pradziadek. Dziś to ona dzierżyła na barkach ciężar dziedzictwa, do którego od maleńkości była przygotowywana. I radziła sobie świetnie. Lepiej niż się spodziewano. Ta drobna blondynka rządziła siecią powiązań, które zdawały się nie mieć końca. Wielu się jej bało, drżało przed ostrym spojrzeniem Niemki. Wiedzieli, że to, że była kobietą niczego nie zmieniało ani nie upraszczało. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że była w pełni świadoma swego pochodzenia i zadania, które już dawno temu przygotował dla niej pradziadek. Ona miała wszystkich w garści.

Siedziała przy niewielkim stoliku i, sącząc aromatyczną kawę, przyglądała się jednej ze spokojniejszych ulic Nyonu. Jej głowę przepełniały przeróżne myśli. Miała wiele zmartwień. Nie mogła dopuścić do tego, by całe dziedzictwo legło w gruzach. Nawet jeśli trzeba było to zakończyć, nie mogła pozwolić, by ktoś zrobił to za nią. Tylko ona mogła złożyć broń.

– Pięknie wyglądasz, Mia. – ucałował jej dłoń krępy Francuz, po czym usiadł naprzeciwko niej – Co słychać?

– Jak zwykle dowcipny. – zaśmiała się, odstawiła filiżankę na spodeczek i pochyliła się nad stolikiem – Co ma być, do jasnej cholery, słychać po tym numerze, jaki wywinęliście, co? – syknęła.

– Nie złość się, złotko. Złość piękności szkodzi.

– Ale... Cholera, zachowaliście się jak skończeni idioci! – ciskała w niego błyskawicami – Cztery miliony. Serio? I to w łatwy do wykrycia sposób? Przelewem krajowym? Bezpośrednim? – parsknęła – Którego to był pomysł, co? Twój czy Seppa? A, zresztą, co za różnica? Oboje jesteście skończonymi idiotami. Naraziliście mnóstwo ludzi.

– Mia...

– Żadne Mia. – zacisnęła usta – Pozwoliliście FBI wpaść na trop. Jak uczniaki. O czym myśleliście? Tyle razy mówiłam, że technologia nie jest naszym sprzymierzeńcem. Nie zachowaliście środków ostrożności. To zachowanie było karygodne – podkreśliła ostatnie słowo.

– Ty też się czasem karygodnie zachowujesz – odbił piłeczkę.

– Uważaj na słowa, Platini – zagroziła mu.

– Dobra, dobra. – machnął ręką – A teraz na poważnie. Byłaś w Rio? – rozsiadł się wygodnie.

– Tak, byłam. – westchnęła i widząc jego pytający wzrok, zaczęła opowiadać – Stary jest mocno schorowany. Wygląda jak żywy trup i tak samo brzmi. Nie poznał mnie. Podpuszczałam go i wygląda na to, że ma problemy z pamięcią. Nic nam z jego strony nie grozi.

– Ale mógł cię przecież oszukać.

– Nie, to wykluczone. – pokręciła głową – Nie poznaje rodziny, ma początki demencji. Tak czy siak, nawet gdyby coś sypnął i tak nie jest wiarygodnym źródłem. Ale możesz być pewny, że nie sypnie. Zdziecinniał i niczego nie rozumie. Jego mamy z głowy.

– Okay, Havelange z głowy. Coś jeszcze?

– Tak. Odzyskałam notatki dziadka i pradziadka – ucieszyła się.

– Gdzie były?

– Horst nawet przed śmiercią był bystry. Schował je w archiwum w siedzibie Pumy.

– Wygarnęłaś je? Jak? – ciekawił się.

– Mario do najinteligentniejszych nie należy. On się nawet nie orientuje w rodzinnej historii. Wcisnęłam mu jakiś kit i kazał mnie wpuścić do archiwum. Nie ma opcji, żeby Zeitz miał na nas cokolwiek.

– Przez tyle lat miał nas w garści, miał wszystko pod nosem i tego nie zauważył. – zaśmiał się złowrogo – Idiota.

– Tak. Już niczego nie znajdzie, bo wszystkie spaliłam. Co do jednej. – spojrzała na Michela -Widziałam się z Villarem. – pokazał, by kontynuowała – Będzie kandydował na prezydenta UEFA. Nawet jeśliby nie wygrał, inni kandydaci raczej są po naszej stronie. – założyła luźno opadające fale za ucho – Lepiej by było, gdyby zasiadł na fotelu. Trzeba się tym zająć. – powiedziała dosadnie – To jest ten mniejszy problem.

– A ten większy?

– Infantino. Co o nim wiesz?

– Człowiek prawy, uczciwy, szczery...

– Czyli musimy zrobić wszystko, żeby Gianni Infantino nie wygrał wyborów na szefa Fédération Internationale de Football Association – upiła łyk ostygniętej już kawy.

Zdobywca czterech Złotych Piłek pogładził się po brodzie i wziął do ręki filiżankę z kawą. W głowie miał niezły mętlik. Przyjrzał się zamyślonej blondynce. Zapewne teraz knuła kolejny z planów godnych jej pradziadka. Michel wiedział, że los obrócił się przeciwko nim i teraz nic nie będzie już łatwe ani bezpieczne. Ich los leżał w rękach tej drobnej Niemki. Tej, która miała haka na każdego i wiedziała dużo, by nie powiedzieć, że wręcz za dużo. Jeśli ktoś miał to wszystko naprawić, co się ostatnimi czasy spieprzyło, mogła to zrobić tylko ona. Była silna i zdeterminowana. Zawsze jednak pozostawała obawa, że dziewczyna może mieć tego dość i chcieć to zakończyć. A to było równoznaczne z więzieniem dla setek osób. Oraz ogromnym skandalem w piłce nożnej.

Ni los años, ni los contratiempos nada me separa de tiWhere stories live. Discover now