Prosto do zakochania cz.3

Comenzar desde el principio
                                    

Tymczasem nastolatki przeglądały swoje plany. Większość rzeczy zapewne się nie przyda. Każda ich część dzieliła się na typowe odpowiedzi. Co jakby chłopak powiedział „nie", „tak" lub „może". Aż dziwne, że było to aż tak szczegółowe. Dziewczyny uśmiechnęły się niepewnie i podziękowały. Trochę je przerażało, że ich koleżanka pisała przez tyle godzin jakieś plany dla nich...

- Ja tego nie chcę – powiedziała Hania.

- No co ty? – zapytała Karola. – Może ci się przydać.

- Nie, bo ten chłopak mi się nie podoba! Poza tym po co to piszesz? Twój chłopak dał ci kosza, jakbyś zapomniała!

Eliza zmrużyła oczy i spojrzała wściekła na przyjaciółkę. Hania jedynie wzruszyła ramionami. Może zrobić dużo, ale bez przesady. Czwórka spojrzała na przyjaciółkę i czekały na jej reakcję. Mimo to Karolina nie przejęła się jej słowami. Machnęła ręką i z uśmiechem powiedziała:

- Dał mi kosza, bo to koszykarz. W waszych przypadkach tak nie będzie.

Dziewczyny zamrugały dwa razy. Spodziewały się większości rzeczy, ale nie tego. Karola wyjęła kolejną rzecz z plecaka i pokazała swoim przyjaciółkom. To był kalendarzyk tygodnia, a raczej coś podobnego do planu lekcji. Wszystko było podpisywane. Nastolatka uśmiechnęła się i pokazywała na dni po kolei.

- W poniedziałek będziemy pielęgnować związek Elizy, we wtorek Hani, w środę Amelki, a w czwartek Weroniki, w piątek będziemy losować.

- A co z Kingą i Amelką? – zapytała cicho Eliza.

- Dziewczyny nie chciały nic robić. Także ja namówię chłopaków, aby oni coś robili.

Karolina mrugnęła do przyjaciółek i położyła palec na usta. Widać, że tę dwójkę chciała wyswatać bez udziału dziewczyn i do tego bez ich wiedzy. Cwaniara.

- Jesteś jak lis! – syknęła cicho Eliza.

- Racja, racja – uśmiechnęła się Karola. – Chociaż z wyglądu przypominam bardziej pampasowca.

- Co ty niby przypominasz?

- Taki lis tylko, że z długimi nogami.

Dziewczyny lekko zmrużyły oczy i przechyliły głowy na bok. Wiedziały co to jest lis, ale pampasowiec? Będą miały zadanie specjalne, gdy wrócą do domów, bo ciekawość zaczynała brać górę.

Dzwonek zadzwonił na lekcję i przerwał im pogaduszki. Cała klasa weszła do pomieszczenia i zajęli swoje miejsca. Karola dyskutowała z Hanią o jakiejś sprawie. Najprawdopodobniej opisywała wygląd tego tajemniczego zwierzęcia.

Eliza obserwowała ich z niewielkiego dystansu. Czasami żałowała, że siedziała tak daleko, ale z drugiej strony tutaj nie siedziało się aż tak źle. Mogła porozmawiać sobie z osobami, do których najprawdopodobniej sama by nie zagadała. Dzięki siedzeniu tutaj mogła ich poznać i wiedzieć, że są spoko. Dziewczyna odwróciła się do tyłu i spostrzegła kolegę. Z tego co mówiła Karola to był, a raczej będzie chłopak Hani.

„Szkoda, że dzisiaj czwartek. Zagadałabym, ale rozpiska" – pomyślała lekko zasmucona. Po chwili zrozumiała, że to głupie i pokręciła przecząco głową. Czy to możliwe, że dobry humor i plan Karoli już na nią spłynął? Tak szybko?

Przemyślenia wszystkich ustały, gdy nauczycielka weszła do klasy. Jej sokoli wzrok zainteresował się paroma buziami. Matematyczka wskazała palcem na szafę, w której krył się śmietnik. Nie potrzeba było nawet słowa. Cztery uczennice wstały i wyrzuciły gumy. Po tym zaczęła się lekcja.

***

Pomimo, że dzisiaj był najgorszy dzień jeśli chodzi o lekcje czas płynął szybko. Po dwóch polskich wszystko wydało się luźne i bezproblemowe. Niestety dziewczyny nie cieszyły się z przerwy. To czas, w którym klasa sportowa także ma tutaj lekcje. Ciekawe jak potoczą się sprawy.

Chłopcy zajęli swoje miejsca, czyli okupowali parapet, przy którym był jedyny śmietnik na tym korytarzu. Na nieszczęście Karolina musiała coś wyrzucić. Wstała z podłogi i zaśmiała się, że śmieciarka idzie. Wzięła od dziewczyn jakieś papiery i poszła. Podeszła pewnym krokiem i wyrzuciła zawartość swojej dłoni. Wszystko szło gładko do czasu.

- A ty co? Nie witasz się ze swoim chłopakiem?! – zaśmiał się Łukasz.

Karolina zatrzymała się i odwróciła do nich. Zmrużyła oczy. Położyła ręce na biodrach, a potem powiedziała:

- Powinieneś się raczej martwić o swoją dziewczynę!

- A ty znowu swoje? – powiedział znudzony.

- Tak! To moje, a więc będę mówić... to.

- Jesteś naprawdę szurnięta.

- Ja? To ty byś się ogarnął! Ty i Eliza do siebie pasujecie!

- Ty naprawdę masz coś z głową – powiedziała reszta kolegów.

Z wyrazu twarzy Karoliny dało się wyczytać, że zezłościła się wystarczająco. Jej przyjaciółki nawet wstały, aby dołączyć w każdej chwili, ale dziewczyna tego nie potrzebowała.

- To, że twoi koledzy powtórzą twoje słowa nie oznacza, że są mądre – jej głos był przerażający. Cichy, ale mocny do tego nawet na chwilę się nie wahała. – To w sumie smutne. Pasujecie do siebie idealnie, a ty tak sobie odpuszczasz? Wszyscy mówią, że jesteście parą, a ty uciekasz. A może się boisz, że jak Eliza ciebie pozna to rzuci cię po minucie bycia z tobą?

Jej wzrok mówił wszystko. To był niemy zakład. Łukasz rozejrzał się. Jego koledzy jedynie kiwali przecząco głowami. Znak, aby się w to nie wtrącał. Po niemej konsultacji spojrzał ponownie na dziewczynę. Jedynie uniósł brew i dodał:

- Coś z tobą naprawdę jest nie tak.

- Ale to ty boisz się zwykłego zakładu.

Wymienili ze sobą wściekłe spojrzenia. Oczy Karoliny, które na ogół były jasne z połyskiem, tym razem były ciemne niczym smoła i matowe. Była śmiertelnie poważna. Chłopak zmarszczył jedynie brwi i spojrzał na kolegów, a potem ponownie na nastolatkę. Karola wyciągnęła ku niemu rękę i uśmiechnęła się.

- Skoro nic do niej nie czujesz, a ona do ciebie, to co ci zależy?

- Nic, ale...

- Ona nie będzie miała ci za złe.

Chłopak włożył ręce do kieszeni i cicho odchrząknął. Spojrzał nad ramieniem brązowowłosej i ujrzał dziewczynę, którą miał wyrwać. Niebieskie oczy, które na niego spoglądały spod niebieskich okularów, wyglądały na lekko zdezorientowane.

Nastolatek westchnął głośno. W jego ocenie Eliza nie była jakaś brzydka, a skoro oboje nic nie czuli? Co za różnica zmarnować sobie jedną sobotę?

Ręce rówieśników połączyły się i lekko ścisnęły. Oznaka ich zakładu. Następnie oboje od siebie odeszli. Łukasz jedynie prychnął i zapewnił kolegów, że to wygra. Karolina rzuciła mu przez ramię wyzywające spojrzenie. Właśnie zaczęła się wojna. Szkoda, że Łukasz nie wiedział w co się wpakował.

Ciąg dalszy nastąpi...

Prosto do zakochaniaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora