Młody ojciec

4. Nowe życie

     Kolejny samolot do Los Angeles miał wylecieć za 45 minut. Moje życie od dzisiaj miało zmienić sie o 180 stopni.Miałem wychowywać dziecko, o którym istnieniu nie miałem pojęcia i pochować była dziewczynę, o której chorobie i śmierci nie wiedziałem. Byłem w totalnym szoku. Wsiadłem do samolotu. W czasie lotu zamyśliłem sie tak, że nie wiem kiedy upłynęły 4 godziny i byłem już na miejscu. Wsiadłem w taxi i pojechałem pod ten szpital. Bałem sie tam wejść, ale wiedziałem, że czeka tam na mnie moja córeczka i zarazem nowe życie. Gdy zobaczyłem małą, byłem nią tak zachwycony, że nawet nie słuchałem co mówi do mnie lekarz. Wyszedłem z kruszynką ze szpitala, gdy nagle zadzwonił telefon. Spojrzałem na ekran. 18 nieodebranych połączeń od Carla. -Gdzie Ty do cholery jesteś, stoję pod Twoimi drzwiami 20 minut jak idiota. Idziemy na trening. Jutro jedna z najważniejszych walk w Twoim życiu ! - Jestem w Los Angeles, żadnej walki nie będzie. Mam teraz ważniejsze sprawy na głowie.- Hahahahahh. Żartujesz, tak? Człowieku co może być ważniejsze od walki za 200 000 € ?! - Dziecko. - w tym momencie zakończyłem rozmowę, wziąłem dziecko do piersi i przytuliłem. Ta malutka istotka to moje dziecko... Tak bardzo żałuję, że nie mogę cieszyć się nią razem z Megan. Po godzinie wsiedliśmy z małą do samolotu i polecieliśmy do domu. Po drodze kupiłem mleko dla dzieci. Gdy byliśmy w domu, nakarmiłem Taylor i położyliśmy się spać, pomyślałem, że jutro muszę załatwić jej łóżeczko, ale dzisiaj jakoś sobie poradzimy. Gdy rano sie obudziłem miałem pełno wiadomości o treściach typu ,,powodzenia na dzisiejszej walce,, .,,wierzę w Ciebie,, itp. Nie obchodziła mnie ta walka, kasa, ani to co pomyślą ludzie. Teraz najważniejsza była dla mnie moja mała księżniczka, nic więcej się nie liczyło.