Wstęp.

2.6K 179 11
                                    

Czekaliśmy na nową sprawę.
Już od kilku dobrych dni.
Sherlock zaczynał wariować z nudy.
A ja?
Ja korzystałem z chwili spokoju.
Tak jakby.
Mało kto nazwałby spokojem przesiadywanie ze znudzonym Holmesem.
Ja na szczęście przyzwyczaiłem się już do ciągłych strzałów w ścianę i grania na skrzypcach w środku nocy.
Nie zrozumcie mnie źle, grał bardzo dobrze, ale na początku lekko przerażające było budzenie się w środku nocy przy dźwięku skrzypiec dobiegającym z pokoju obok.
Mieszkanie z nim nadal było dziwne, lecz miało swój urok. On miał swój urok. Niektórzy uważali, że jest psychopatą, inni że nie ma serca. Żadne z tych stwierdzeń nie było prawdziwe. Był dobrym człowiekiem, tylko rzadko to pokazywał.
Tak, był CZŁOWIEKIEM, chociaż o tym też mało kto wiedział.
Ale dość o nim.
Ja jestem John Watson.
Ewentualnie - doktor Watson.
W porównaniu do mojego przyjaciela nie jestem nikim ciekawym.
Byłem w wojsku, z zawodu jestem lekarzem. Nic wielkiego. Jestem... Zwykły.
Mimo wszystko pasuję do Sherlocka. Tak myślę. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi nie bez powodu.
Zawsze gdy mówił "To mój przyjaciel, John Watson" ludzie się dziwili. Nie rozumiem do końca dlaczego. Może nie wydaje się on idealnym przyjacielem, ale nie jest taki zły, jakim niektórzy go postrzegają.
  -John

Pierwsze moje fanfiction po prawie pół rocznej przerwie. Jak wrażenia? Jest w całkiem innym stylu niż poprzednie, ale według mnie to dobrze. (Następne rozdziały będą dłuższe, obiecuję.)
Miłego dnia, kochani.

I'm not gay, SherlockWhere stories live. Discover now