•5•

1.6K 135 44
                                    

  -Witaj Gavinie. - Powiedziałem widząc jak Graham przekracza próg.
  -Gregu. - Poprawił mnie John.
Tylko pokręciłem głową.
  -Morderstwo? - Zapytałem.
  -Tak. - Westchnął ciężko George.
-Hm? Coś ciekawego? - Zapytałem.
  -Można tak powiedzieć. Chyba.
  -Tak więc...?
  -Młody chłopak. Lenny Smith. Został znaleziony w kałuży krwi, przy autostradzie...
  - ... I co w tym ciekawego? - Prychnąłem.
  -Może dasz mi dokończyć?
Tak więc. Sekcja zwłok wykazała, że chłopak się utopił.
  -Nudy, nudy, nudy.
Został zabity przypadkiem. Letni wyjazd ze znajomymi, nad jezioro. Kompletnie pijani wrzucili go do wody. Idioci. Nie umiał pływać, myśleli że udaje. Gdy długo się nie wynurzał, wyciągnęli go. Martwego. Spanikowali. Wpakowali go do bagażnika i wyrzucili przy najbliższej drodze, dla 'niepoznaki' rozbijając głowę.
Na prawdę nie masz niczego ciekawszego?

Jeff popatrzył na mnie mrugając co chwilę. Przetarł twarz dłonią.

  -Wybacz, to najciekawsza sprawa jaką udało mi się znaleźć.
  -Szlag by to... - warknąłem.
Cała ta sytuacja była okropna. Nie miałem żadnej sprawy od niesamowicie długiego czasu. Do tego nie miałem papierosów ani morfiny. Nic czym mógłbym zająć pałac pamięci. Moja głowa pękała z bólu.
Mimo wszystko był jeden plus.
John.
Mogłem się na nim skupić.
Postarać się.
Chciałem zająć nim mój umysł w stu procentach. Nie było to jednak możliwe. Nie dopóki on sam tego nie chciał.

Stałem, trzymając się za głowę. Zdenerwowany na cały ten świat, za to jaki jest. Miałem zaciśnięte oczy. Było źle. Było okropnie źle. Nie miałem siły na nic. A może miałem jej za dużo? Nie byłem już nawet pewien.

  -Sherlocku? - Usłyszałem głos Johna, po którym nastąpiła głucha cisza. Wszyscy zdążyli już wyjść.
  -Wypijemy herbatę? - Zapytałem.
  -My? - Zdziwił się. Dlaczego?
  -Um, tak. Tak myślę. - Odparłem.
  -Dobrze. Na jaką masz ochotę?
  -Ja zrobię. - Udałem się w stronę kuchni.
Zaparzyłem nam Earl Grey'a.
Usiadłem na przeciwko przyjaciela.
Za każdym razem gdy piliśmy herbatę razem (co niestety zdarzało się rzadko) dochodziłem do wniosku, że mógłbym tak spędzać każdy poranek, południe, wieczór. Z Johnem i herbatą. Prowadząc krótkie, miłe rozmowy i patrząc. Patrząc na najważniejszą osobę w moim życiu.
To zabawne, bo jeszcze przed poznaniem Watsona, myślałem że nie jestem w stanie odczuwać tego typu rzeczy. Myślałem, że nikt nie może stać się dla mnie ważny.
Jeszcze zabawniejsze jest to, że on najwyraźniej tego nie dostrzega. Fakt faktem okazuje moje zainteresowanie nim jak najbardziej dyskretnie, lecz jednak.

  -Dlaczego? - Usłyszałem.
  -Hm? - Mruknąłem lekko zakłopotany.
  -Dlaczego dzisiaj jesteś taki niesamowicie miły?
Trudno było mi odpowiedzieć na to pytanie.
"Ah, bo wiesz, planuje przekonać Cię, że możesz zakochać się w mężczyźnie."
To nie byłoby najsensowniejszą odpowiedzią.
  -A zwykle nie jestem? - Spytałem jedynie.
John jednak nie odpowiedział, a tylko prychnął cicho.

Wstałem.
  -Gdzie się wybierasz?
  -Na spacer. - Odpowiedziałem pewnie.
  -Sam?
  -Z tobą.
  -Mam rozumieć, że nie mogę się nie zgodzić?
  -Możesz, ale tego nie zrobisz. - Zaśmiałem się cicho.
Watson nawet nie zaprotestował, co było w miarę zaskakujące. Udał się po swój płaszcz, tak jak ja i wyszliśmy.

  -Frytki? - Zapytałem po kilku minutach chodzenia w ciszy.
  -Frytki. - Odparł z uśmiechem.
Tak więc udaliśmy się w stronę najbliższego baru i wzięliśmy frytki na wynos. Usiedliśmy na pobliskiej ławce.

Większość popołudnia minęła nam na pogawędkach i żartach. Gdy zaczęło się ściemniać powoli udaliśmy się w stronę Baker Street.
W drodze powrotnej, zorientowałem się, że mimo, iż Watson jest lekarzem i powinien wiedzieć jak ubrać się odpowiednio dla danej pogody - na nieszczęście (lub szczęście?) nie wiedział.
Teraz miałem idealną okazję. (Williamie Sherlocku Scottcie Holmesie, dasz radę.) Delikatnie objąłem go ramieniem w boku. To było okropnie stresujące.
Na szczęście John nie zareagował źle. Uśmiechnął się i oparł głowę o moje ramię.
"Ludzie będą gadać."
Zapewne pomyślał, jak zwykle.
Ale najwyraźniej w tym momencie żadnemu z nas to nie przeszkadzało.

  -SH.

Zastanawiałam się nad daniem Sherlockowi poważnej sprawy, ale doszłam do wniosku, że chłopak musi się jednak skupić na Jawnie. Trochę się nacierpi, ale koniec końców myślę, że nie będzie tego żałował :>>
A już poza tym to nie umiem w kryminały, totalnie XD
Mimo, że ten rozdział nie wniósł zbyt wiele (a przynajmniej nie tak wiele, jak zapewne niektórzy oczekiwali po tak długim czasie) to mam nadzieję, że był w porządku. Miłego dnia kochani!

(Jeśli zauważcie jakieś literówki- proszę, powiadomcie mnie o tym.)

I'm not gay, Sherlockحيث تعيش القصص. اكتشف الآن