Rozdział XI

66 9 0
                                    

-Alex! Odetnij wejścia ze skrzydła!- w słuchawce odezwał się głos Susan.
W międzyczasie, ze swojego biura wyszła Melanie Lemay.
Kobieta emanowała złością i agresją, co widać było przez czerwień na jej twarzy.
-Znaleźć buntownika!- rozkazała swoim ochroniarzom.
-Tak jest!- odparł jeden z nich.
Oddział przegrupował się i rozproszył po budynku.
Nagle, kobieta zatrzymała się.
-Nikt nie wie, jak wyłączyć światła... przecież musiałby się dostać do podziemi Abstergo... chyba, że...- pomyślała.
Kobieta stanowczym krokiem udała się do windy i pojechała nią na górę.
Wyszła na znajomym już korytarzu.
W tym samym czasie, Alex nadal zgrywał tajne informacje Abstergo, gdy nagle, usłyszał kroki.
-Ktoś tu idzie- powiedział do słuchawki.
-Pospiesz się i uciekaj z biura!- nakazała Susan.
Niespodziewanie, otworzyły się drzwi.
-Tego się nie spodziewałam...- powiedziała zdenerwowana Lemay.
-Ja... ten... no...- mężczyzna nie wiedział, co powiedzieć.
-Czasy są trudne, ale obrałeś złą stronę konfilktu, Alexie Mitchellu- stwierdziła.
-A skąd niby przypuszczenia, że was zdradziłem?- zapytał Alex, nie oczekując dobrej odpowiedzi.
-Was? Jak na razie byliśmy my- Templariusze. Podjęłam złą decyzję, wkręcając cię do Zakonu... Być może się myliłam...- stwierdziła, po czym wyjęła z kieszeni pistolet.
-Z resztą, nie pierwszy raz!- przerwał jakiś głos za nią.
Kobieta odwróciła się.
-Długo czekałam na to spotkanie- rzekła.
Ukazała się jej twarz osoby, która dostrzegła prawdziwe dobro i zło w konflikcie- Connora Scotta.
-To dobrze, że miałaś chociaż o czym myśleć- powiedział chłopak.
-Nie musimy być wrogami. Wystarczy, że wydasz mi pozostałych Asasynów, a ja daruję ci życie- zaproponowała.
-Nie ma pozostałych, dzięki tobie i całemu Abstergo... Był taki moment, że ci zaufałem i widziałem w twoich oczach dobro i ambicję, ale teraz widzę już tylko popęd do władzy przez krew niewinnych!- krzyknął Connor.
-Oj... Ty głupi bachorze...- powiedziała.
-Nie jestem już głupi!- odparł, wysuwając ukryte ostrze.
Kobieta zajrzała do drugiej kieszeni, po czym wyjęła z niej jakiś niewielki przedmiot, którg wyglądał, jak szpikulec.
-A to pamiętasz? Próbowałeś mnie tym zabić!- krzyknęła.
Było to jedno z trzech ostrzy Trójzębu Edenu, który jakiś czas temu uległ zniszczeniu.
Przedmiot nadal pobłyskiwał syntetycznym światłem i stanowił niebezpieczeństwo dla człowieka.
Kobieta rzuciła się na Connora z ostrym przedmiotem, a ten z kolei odpierał jej ataki ukrytym ostrzem.
Podczas, gdy nastolatek i panna Lemay walczyli ze sobą, Alex dostał kolejne zadanie od Susan.
-Połącz komputer z moim mikrofonem i nadaj sygnał do każdej placówki Abstergo na świecie- powiedziała.
Mężczyzna zaczął znowu robić coś przy komputerze, po czym udało mu się.
Właśnie w tym momencie, na panelach w placówkach Abstergo w każdym państwie ukazał się czarny ekran z symbolem ruchu oporu, a chwilę później, słychać było kobiecy głos, czyli przemawiającej Susan.
-Tutaj ruch oporu. Zdobyliśmy jedną z placówek i nie poddamy się w walce. Nawołujemy wszystkich do walki z Abstergo i ich planami, które przejęliśmy- zaczęła mówić.
-Wyłączyć zasilanie!- krzyczeli pracownicy Abstergo z całego świata, aby odciąć słuchaczy od buntowników.
-Nie poddamy się. Będziemy walczyć do ostatniego. Abstergo musi upaść...-dokończyła.

Assassin's Creed BuntownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz