Rozdział IV

134 13 1
                                    

Alexa rozpierała radość. Cieszył się on tym, że zaraz będzie mógł użyć Animusa.
Tuż po pracy, wbiegł do domu, nie zważając uwagi na to, gdzie rzucił swoją torbę z kluczykami od auta i od razu zabrał się za zabrane z Abstergo urządzenie.
Włączył on Animusa i przywitany został ciemnym ekranem, na którym wyświetliła się instrukcja obsługi.
Krok pierwszy, to było wprowadzenie kropli swojej krwi na wysuniętą z wnętrza urządzenia małą ,,szufladkę".
-Takie poświęcenie... No, dobra... będę dzielny- pomyślał Alex.
Wziął on małą igłą i lekko ukłuł się w palec, z którego wypłynęła kropelka krwi. Mężczyzna, od razu przyłożył ją do ,,szufladki", która tuż potem się zamknęła.
-Skanowanie- odezwał się syntezator w Animusie.
Na ekranie pojawiła się trójwymiarowa helisa DNA.
-Wybierz wspomnienie- odezwał się Animus.
Alex spojrzał na ekran. Zaczął obracać całą helisą w 3d i na każdym jej elemencie zapisane były dane jego przodków.
-A, dobra tam- pomyślał, po czym dotknął przypadkowego elementu.
-Synchronizacja zaraz się włączy, podłącz słuchawki- powiedział syntezator.
Alex tak zrobił, podłączył słuchawki do małego wejścia w urządzeniu i powoli oczekiwał na włączenie się wspomnienia.
-Ciekawe, co się włączy?- pomyślał.
-Wspomnienie, 1683 rok, Wiedeń- powiedział głos syntezatora.
Alex zaczął coś widzieć, coś, jakby wnętrze, jakieś duże pomieszczenie, pełne bogatych zdobień, bardzo jasne. Przy ścianie stał wielki stół, wykonany z dębowego drzewa. Przy nim siedziało paru mężczyzn, ubranych w charakterystyczne dla barokowej epoki ubrania i siwe peruki.
-Jak to?!- rozległ się krzyk.
-O, robi się ciekawie!- ucieszył się Alex, patrząc w ekran.
Postać, którymi oczami patrzył Alex, skryta była za ścianą i podpatrywała i podsłuchiwała jakieś spotkanie.
-Przecież on nie może objąć dowodzenia! Nie ma nawet królewskiej krwi, a elekcyjnie, to każdy może być wybrany, nawet plebs!- zdenerwował się jeden z mężczyzn przy stole.
-Spokojnie, marszałku- powiedział kolejny.
-Tak jest, wasza wysokość- odparł.
Alexowi zaczęło świtać. Był to cesarz Leopold IV Habsburg.
Nagle, do pomieszczenia wszedł starszy mężczyzna o krzaczastych wąsach, ubrany w czerwone szaty i noszący na głowie kapelusz uszyty ze skóry dzika z ozdobnym klejnotem.
-Panowie, wiem, jaka jest sytuacja, ale w tym przypadku, nie ma wyjścia- powiedział.
-To Sobieski- pomyślał Alex, ucieszony.
-Co waść chcesz przez to powiedzieć?- zapytał marszałek.
-Turcy oblegają miasto i nie przestaną, a jedynym wyjściem byłoby przeprowadzenie całej artylerii na Kahlenberg, więc... jestem za tym, abyście szanowni państwo, dali mi zwierzchnictwo nad armią- powiedział Sobieski.
-Jak mamy dać tak ważną posadę osobie, która nawet nie ma królewskich korzeni?- denerwował się marszałek.
Sobieski, aż wrzał z nerwów.
-Wasza wysokość, drodzy książeta, marszałku... nie jestem tutaj, aby mieszać się w wasze porachunki z Templariuszami z Turcji, którzy właśnie na was napadli... Tak, wiem o tym i o Asasynach, ale nie bawię się w to, bo dla mnie liczy się tylko dobro ludzi, którzy o tym nie wiedzą, więc dlatego chcę walczyć, bo jeśli nie poddamy się tej walce, to wiele niewinnych istnień zginie, z waszej winy!- wykrzyczał Sobieski, rzucając na stół szablę.
Wszyscy zgromadzeni byli zszokowani.
Nagle, wszyscy zaczęli między sobą szeptać, z wyjątkiem cesarza Leopolda i króla Jana III Sobieskiego, który stał i spoglądał na szepty zebranych.
-Mocą demokracji, wspólnie stwierdziliśmy, że ty, królu Sobieski, obejmiesz dowódctwo nad siłami zbrojnymi- powiedział marszałek.
Leopold był zniesmaczony, że podjęto decyzję bez niego.
-W takim razie, szykować wojska! Kawaleria, artyleria i pikinierzy na Kahlenberg!- rozkazał Sobieski, zabierając ze stołu szablę.
-A wasza wysokość, co rozkaże?- zapytał marszałek Leopolda.
Mężczyzna spojrzał na niego z nerwami w oczach.
-Przyszykujcie powóz dla dwóch osób- odparł cicho.

Assassin's Creed BuntownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz