Rozdział V

112 12 1
                                    

-Wow!- powiedział Alex, tuż po przeżyciu wspomnienia swojego przodka.
Nigdy nie przypuszczał, że da się powrócić do przeszłości, jednak mimo to, jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Osoba, której oczami widział, była Asasynem, a on, jako członek Zakonu Templariuszy, miał zdradziecką krew, której nie mógł się wyprzeć.
-Kochanie, co robisz?- zapytała, wchodząc do domu Natalie- dziewczyna Alexa.
Kobieta o długich, blond włosach, jasnej karnacji i pięknych, niebieskich, jak ocean oczach.
-Yyy... nic, nic...- odparł, odkładając Animusa do kieszeni w spodniach.
Na szczęście, kobieta nie spostrzegła całego zajścia.
-Będę u siebie, bo mam dosyć dużo pracy- powiedziała.
Alex nie zwlekał, więc udał się do sypialni, gdzie pod pretekstem drzemki, znowu użył Animusa.
-Hm... co by tutaj jeszcze zobaczyć...- pomyślał, podłączając słuchawki.
Nagle, napotkał jakieś pierwsze, lepsze wspomnienie genetyczne, na które na linii czasu w urządzeniu nacisnął.

Wspomnienie II
10 kwietnia 1912 rok, Southampton

Dzień zapowiadał się bardzo słonecznie, mimo wiosennego chłodu. Promienie słońca rozświetlały całe miasto, w którym wrzało jak w ulu.
Wielu ludzi poruszało się po ulicach miasta i niby nic w tym dziwnego, bo przecież mogli oni iść do zakładów, w których pracowali, czy do baru, jednak udawali się oni gdzie indziej.
Wszyscy skupiali się w porcie, bardzo tłumnie, tworząc trudny do opanowania tłum. Wielu z tych ludzi miało ze sobą walizki i ze łzami w oczach, żegnali się ze swoimi rodzinami.
Pytanie tylko, dlaczego?
Odpowiedzią jest prostsza, niż to się wydaje. W porcie zacumowany był bardzo duży objekt, długi na 269 metrów, pokryty czarną, białą i pomarańczową farbą.
-To jakiś statek- pomyślał Alex.
Postać, w którą się teraz wcielił, był mężczyzną koło 30 lat, o bujnej, ciemnej czuprynie i wąsach, ubranej w beżowe ubrania, charakterystyczne do epoki. Mężczyzna stał w wielkim tłumie, który spoglądał na ogromny objekt stojący przed nimi.
Przesunął się on między ludźmi, jakby czegoś szukał.
Alex znowu poczuł coś na przedramieniu. Było to trochę mniejsze, niż ostatnio, a mianowicie, ukryte ostrze, które nie pozostawiało mu dużo do myślenia.
Tak, ponownie jeden z jego przodków był Asasynem.
-Czego on szuka w tym tłumie?- pomyślał Alex.
Jego przodek zatrzymał się przy pewnym mężczyźnie ubranym w obszerny płaszcz z naciągniętym kapturem.
-Masz to?- zapytał przodek Alexa.
-Tak- odparł nieznajomy mężczyzna, dając swemu rozmówcy jakiś kawałek kartki z notatką.
-Dziękuję- powiedział Asasyn, po czym oddalił się wgłąb tłumu ludzi.
-Co to za kartka?- pomyślał Alex.
Nie była to jednak jedyna rzecz, która zaciekawiła mężczyznę, ponieważ spojrzał on oczami swojego przodka na dziób statku, przed którym się znajdywał. To, co zobaczył, spowodowało, że z jednej strony poczuł zachwyt z bycia tam, a z drugiej, strach i przerażenie.
-Titanic...- powiedział, spogladając na nazwę statku.

Assassin's Creed BuntownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz