Rozdział 18 - Powrót

235 21 11
                                    

   Hebi spał na moim ramieniu. Oczywiście w postaci węża. Nie wiem co część z was sobie wyobraziła w swojej głowie i szczerze mówiąc, wolę nie wiedzieć.

   Miałam już dość tej wędrówki. Niby pokonywałam tę samą trasę co poprzednio, a jednak wydawała się ona o całe dni dłuższa. Mogłam się zmienić w wilka i pobiec dalej, ale próbowałam tego wcześniej i Hebi zsuwał mi się po futrze (biedny). Moja przemiana tez nie traktuje go jako zawartości plecaka, bo kiedy plecak "wsiąka" mi w skórę, to nawet po włożeniu węża do niego, Hebi po prostu zostaje. Dlatego muszę chodzić na dwóch nogach. To takie upierdliwe...

- Wiesz co, Hebi? - odezwałam się i pogładziłam węża po głowie. - Zastanawia mnie, jak przyjmą mój powrót. W sensie członkowie Watachy. Będą źli? Tym razem mnie na serio z niej wywalą?

   Westchnęłam.

- Dziwi mnie jedynie to, że Śmierć nie słyszał o Zielonej Śmierci. Przecież tyle osób na to zmarło... A on o tym nie wie? Przy następnej okazji muszę się go o to spytać.

   Zauważyłam między drzewami jak powoli ku mnie wyciągają się mgliste macki. Hebi podniósł głowę.

- No, chłopie! Jesteśmy w domu!

   Przyśpieszyłam trochę kroku. Z jednej strony chcę jak najszybciej zobaczyć się z Watachą, a z drugiej bardzo tego nie chcę... Eh...

   Po pewnym czasie zobaczyłam willę. Była dokładnie taka sama jak w momencie kiedy ją zostawiłam. Mam tylko nadzieję, że liczba domowników się nie zmniejszyła.

   Przekroczyłam próg i od razu skierowałam się do pokoi Kate i Finna, jedynych na szczęście chorych w całej Watasze. Cały czas głowę zaprzątały mi ponure myśli: A jeśli się spóźniłam? Jeśli któreś z nich juz umarło?

   Przyśpieszyłam kroku i po chwili znalazłam się w pokoju Kate.

   Leżała w łóżku, przykryta kołdrą aż po szyję. Była chorobliwie blada i strasznie szybko oddychała. Ale żyła. Przynajmniej tyle.

- Hebi... Proszę, ulecz ją. - powiedziałam, kładąc Hebiego na podłodze.

   Ten szybko się zmienił w człowieka.

- Jestem po to, by ci służyć.

- Nie musisz mi znowu służyć. Bądźmy przyjaciółmi.- wzruszyłam ramionami. - Poczekam na zewnątrz i dopilnuję by nikt ci nie przeszkadzał.

   Jeszcze raz spojrzałam na Kate i wyszłam z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na podłodze, opierając się o nie.

-Nie umierajcie, Kate i Finn. Proszę. - oparłam głowę na kolanach.

   Zaczęłam skubać strupa na dłoni. Rana była na tyle głęboka, że na pewno zostanie blizna, więc jaka jest różnica czy zdrapię strupa, czy nie? Żadna.

   Ouroboros... Wąż nieustająco pożerający swój ogon, symbol nieskończoności, śmierci i odrodzenia. Odkąd Hebi mi go wyciął, zaczęłam się nim interesować. W końcu pasowałoby wiedzieć co się ma na ręce, nie?

- Azra! - do drzwi przygniótł mnie Toby. - Nareszcie wróciłaś!

- Też bym się cieszyła, gdybyś mnie tylko nie dusił!

- A. Sorki.

   Nagle oberwałam w środek głowy czymś twardym.

- AŁA!

   Przede mną stał Sebastian, powoli uderzając grzbietem książki o wnętrze swojej dłoni.

- Ładnie to tak z treningów uciekać? Teraz to ja się za ciebie zabiorę... Będziesz błagać o litość... A ja ci jej nie dam...

- Widziałaś Kate? - spytał Toby.

   Skinęłam głową.

- Nie pogorszyło jej się? Może lepiej sprawdźmy czy wszystko w porzą...

- Nie! To znaczy... Sprowadziłam przyjaciela który ją właśnie leczy.

   Wszyscy obecni spojrzeli na mnie zdumieni.

- Znalazłaś kogoś kto zna tę chorobę?

- Lepiej. Znalazłam osobę która tą chorobę wywołała.

   W tym momencie drzwi się uchyliły i przez szparę wypełzł Hebi.

- Skończyłeś? - spytałam podnosząc go.

   Zaglądnęłam do pokoju. Kate dalej spała, ale tym razem miała spokojny oddech, a twarz nabrała więcej kolorów.

   Usatysfakcjonowana, zamknęłam drzwi i ruszyłam do pokoju Finna.

- O co chodzi z tym wężem? Gdzie gość który miał leczyć Kate i Finna? - spytał mnie Akuma.

   Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i otworzyłam pokój elfa. Położyłam Hebiego na podłodze a  ten zmienił się w człowieka.

- Co... Co to było?! Jak? Ten wąż... nagle człowiek... Co tu sie stało?! - Toby był bardzo poruszony.

   Uśmiechnęłam się.

- To, mój drogi, jest wężołak. Pozwólcie że przedstawię wam Hebiego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak widzicie, rozdział pojawił się naprawdę szybko. Co z tego że znowu o nienormalnej porze XD

The Soul of the Wolf: Snake's KissWhere stories live. Discover now