Rozdział 8 - Miasteczko Fiou

226 22 8
                                    

Siedziałam nad strumieniem. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Wataha tyle dla mnie zrobiła, a ja jak się odwdzięczam?

Próbowałam sobie to tłumaczyć tym że to dla ich dobra. Ale takie wyjaśnienie nawet mnie nie przekonywało.

Minęło już kilka tygodni odkąd opuściłam Watahę. Kilka razy próbowałam się zmienić w wilka ale wtedy od razu rozbrzmiewały głosy które mnie nawoływały. Więc wędrowałam w ludzkiej postaci.

Nie mogłem się oprzeć wrażeniu że ktoś mnie śledzi. Że czyjeś oczy obserwują każdy mój ruch. Przez to w nocy źle sypiałam. Do tego jeszcze ten ból w stopie. Był tak strasznie nieznośny!

Kłopot pojawił się w momencie kiedy na moim ciele pojawiło się drugie ukąszenie. Tym razem na ramieniu. To również bolało. Naprawdę miałam dość. Miałam dość wszystkiego. Bólu, ucieczek, życia.

Usłyszałam szelest liści za mną.
Błyskawicznie się odwróciłam. Nikogo tam nie było.

Spojrzałam ponownie na strumień. Naprawdę już zaczynam szaleć. Słyszę jak ktoś za mną chodzi. Szelest liści oraz trzaski gałęzi, ale kiedy się odwracam, nikogo tam nie ma. To pewnie przez wyrzuty sumienia połączone z bólem.

Napełniłam butelkę czystą wodą i ruszyłam dalej. Przyciskałam się przez krzaki, przeskakiwałam korzenie.

Starałam się codziennie pokonać jak największy dystans. Żeby znaleźć jakąś kryjówkę, gdzie mogłabym spokojnie sobie żyć czy też umrzeć. Jeśli Kate i Finn umierają, a byli zarażeni, to znaczy że ja również umierałam. Zastanawiało mnie tylko jedno. Na ciele tamtej dwójki było po jednym ukąszeniu, a byli w gorszym stanie niż ja po dwóch ukąszeniach. Ciekawe o co chodziło. Musiałam się tego dowiedzieć.

o==[]::::::::::::::::>

Kiedy ujrzałam kamienną ścieżkę, naprawdę się ucieszyłam. To oznaczało tylko jedno: miesiące poświęcone na studiowaniu i uczeniu się map nie poszły na darmo.

Szukałam pewnego miasteczka, o nazwie Fiou. Zwykli ludzie (śmiertelnicy) nie wiedzieli o jego istnieniu, ale wśród nadnaturalnych było bardzo znane. Głównie z bibliotek i wiedzy jaką się to miasteczko szczyciło. Nie znałeś odpowiedzi na jakieś pytanie? Przyjedź do Fiou. Chcesz wiedzieć jak stworzyć jakieś lekarstwo? Wal prosto do Fiou. A może po prostu chcesz poznać historię świata? W tym wypadku jedź do... Brawo! Zgadłeś! Do Fiou!

Mnie jednak interesowała najstarsza biblioteka w mieście, położona w samym jego centrum.

Ojciec często mnie tam zabierał żebym się uczyła, ale wbrew pozorom bardzo lubiłam to miejsce. Bibliotekarz zawsze był miły, no i mnie lubił, więc często krył, jak czytałam nie te książki które wskazał ojciec.

Samo miasteczko było dość stare. Przed każdym domem stała jakaś istota z kamienia (gdzieś stał gargulec, w innym miejscu rycerz, a jeszcze gdzie indziej sfinks). Chodziło o bezpieczeństwo. Kiedy miasteczko znajdowałoby się w zagrożeniu, figury ożywały i broniły domów i mieszkańców. Popularna teoria brzmi że owe figury wcale nie bronią budynków i ludzi (dobra, stworzeń. Nie tylko człeko-podobne stwory tam mieszkały), ale wiedzy i historii którą posiadają mieszkańcy oraz książek ukrytych w budynkach.

Doszłam w końcu do centrum miasteczka. Biblioteka do której zamierzałam znajdowała się na samym środku placu centralnego (tak nazywa się centrum tego miasteczka). Stanęłam przed miejscem do którego zmierzałam.

Budynek miał pięć pięter. Nad każdym oknem siedział gargulec, a wejścia strzegły dwa kamienne lwy. Drewniane drzwi okute były w metal, a klamki w kształcie smoków.

Pchnęłam drzwi i od razu uderzył mnie zapach starych książek.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No. Walnęłam wam dwa rozdziały. Cieszcie się i radujcie. Ha! Ha! Ha!
.
.
.
.
.
.
Właśnie sobie uświadomiłam jaka będę padnięta rano... Oto minusy pisania o 1 w nocy...

The Soul of the Wolf: Snake's KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz