Rozdział 2 - BRAT AKUMY?!

331 27 11
                                    

Od kilku dni błądziliśmy po lesie. Pomimo mapy którą dał nam Tim, zgubiliśmy się.

Jak, pomimo tego że ma się mapę, można się zgubić?!* Ech...

-Głodny jestem... -wymamrotał Toby.

-Tu jest pełno jakiś zwierzaków. Upoluj sobie coś. -odmamrotał Akuma, który też się ledwo na nogach trzymał z powodu głodu.

-Nie mam siły...

Pokręciłam głową i zmieniłam się w wilka. Zaciągnęłam się powietrzem próbując wyłapać zapach jakiejś zwierzyny.

-Az... Ratuj... -powiedział Toby.

-Jedzenie... Jedzenie... Jeść... Pizza... Schabowy... Ogórki... -mamrotał Akuma.

Westchnęłam (o ile wilk może to zrobić) i dalej szukałam jakiegoś zapachu.

W końcu trafiłam na jakąś słabą woń. Zwierzę musiało się znajdować daleko. A to oznaczało...

-Chłopaki, idziemy! -na chwilę zmieniłam się w człowieka.

-Nie mam siły... -powiedzieli w tym samym momencie.

Ręce opadają. Na serio. Następnym razem wezmę kogo innego na misję.

Zmieniłam się w wilka i przerzuciłam sobie demona i wampira przez grzbiet. Ruszyłam truchtem przez las, omijając starannie korzenie i wgłębienia w ziemi**. Zapach nasilał się z każdym krokiem a ja miałam coraz większe wrażenie że nie pochodzi on od żadnego zwierzaka. I tak jakbym znała go skądś... Tylko skąd? Hmmmm...

W końcu dotarłam do jakiejś polany. Na jej środku paliło się ognisko, nad którym piekła się jakaś zwierzyna. Poczułam jak Toby i Akuma zsuneli mi się z grzbietu i zaczęli iść w stronę mięsa.

-Nie idźcie tam! -krzyknęłam, zmieniając się w człowieka.

-Mięso... Mięso... Mięso... Mięso... -mamrotali tylko to jedno słowo, a do tego szli jak jakieś zombi. To naprawdę przerażająco wyglądało.

Chwyciłam jakiś kij leżący na trawie i cisnęłam go, podcinając towarzyszom nogi. Obaj upadli.

-Co ty do cholery robisz?! -wydarł się Toby.

Podbiegłam do nich.

-Czy tylko mi się wydaje podejrzane że ktoś sobie od tak zostawił jedzenie?

-Tak!

Ruszyli naprzód, a ja dalej próbowałam ich zatrzymać.

Nagle spod trawy po której szliśmy wyłoniła się siatka i zanim cokolwiek zdążyliśmy zrobić, zacisnęła się i zawisła jakieś dwa metry nad ziemią. Wszytko to trwało mniej niż 3 sekundy.

Teraz siedzieliśmy i wierciliśmy się, na próżno próbójąc się uwolnić.

-Wiedziałam! -powiedziałam do chłopaków wściekła.

-Skąd mieliśmy wiedzieć, że tu będzie pułapka, co? -spytał Toby, po czym ugryzł siatkę (wampiry mają zęby twarde jak stal).

Przez chwilę ją na zmianę żuł i przygryzał, ale nawet jej lekko nie uszkodził.

-To na nic. Siatka jest wzmocniona demoniczną magią. -powiedział Akuma.

-No to co?

-Chodzi mi o to, że skoro została wzmocniona demoniczną magią, a to znaczy że tylko demon może ją przeciąć.

-No to dlaczego nadal siedzisz i nic nie robisz? Rozetnij to!

-Tak się składa że dobrze znam osobę która stworzyła tę siatkę, więc możemy po prostu poczekać.

-Ale...

-O! Idzie! -twarz Akumy rozjaśnił uśmiech.

W miarę możliwości się odwróciłam.

Na skraj polany wszedł właśnie bardzo wysoki mężczyzna. Miał czarne włosy i tego samego koloru... skrzydła. Miał skrzydła. Ludzie. ON. MIAŁ. SKRZYDŁA. I to takie same jak Akumy! Jego intensywnie niebieskie oczy, po prostu się rzucały w oczy (boże jak to brzmi xD). Miałam wrażenie jakby świeciły. Na ciało ubraną miał teraz rozpiętą koszulę oraz spodnie do kolan. I szedł na bosaka.

Na widok siatki w górze uśmiechnął się.

-Widzę że ktoś się złapał! A jest to... -przymrużył oczy. -... Akuma!

- Uwolnij nas!- krzyknął Toby.

Uśmiech mężczyzny zmienił się w grymas pogardy.

-Nie odzywaj się do mnie, istoto ciemności! Czemuś się jeszcze nie spalił?!

-Ty również jesteś istotą ciemności. -wymamrotał Toby.- Stworzono dla mnie specjalny krem dzięki któremu mogę dużo, dużo, dużo więcej czasu spędzać na słońcu!

Niebieskooki pufnął (wymyślam nowe słowa. Wiecie, chodzi mi o takie: pff... ;-;. Wiecie o co mi chodzi? Prawda? ;-;'') .

-Tylko ze względu na Akumę was uwalniam.

Ułożył palce prawej ręki tak, jak się udaje jako dziecko że ma się pistolet, i wystrzelił (z tych palców) dwa pociski.

Trafiły w siatkę, jeden w miejsce tuż obok mojej twarzy (wiecie jak jak się przestraszyłam? Podobno pisnęłam... Toby nie daje mi tego zapomnieć)

Z hukiem spadliśmy na ziemię.

-Co sprowadza do mnie mojego kochanego braciszka? -mężczyzna ruszył w naszą stronę, szczerząc się jak głupi do sera.

*ja się z JulaxD123 zgubiliśmy pomimo tego że miałyśmy Google Maps

**JulaxD123 pamiętasz jak mnie niosłaś na plecach, było wgłębienie, a ty myślałaś że dasz radę tamtędy przejść i nagle takie ŁUP o ziemię xD (nikt nie załapał o co chodzi ale ok)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie w drugim rozdziale drugiej części! Po długim czekaniu wiecie co się dzieje dalej! Ale ja wam daje smaka na dalszy ciąg! Mam przynajmniej taką nadzieję... Wiem, że wolno strasznie piszę te rozdziały, ale jakoś tak ostanio nie mam na nie pomysłu ani czasu. Smuteg.

Jeżeli wyłapałeś/-aś jakieś błędy lub literówki, daj znak w komentarzu! Wbrew pozorom ja nie gryzę! Zazwyczaj...

O patrzcie. A oto ja rano:

Mam właśnie takie dwa etapy XD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam właśnie takie dwa etapy XD

A tak z ciekawości spytam... Oglądał tutaj ktoś (lub ogląda/czyta) One Piece?

The Soul of the Wolf: Snake's KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz