Rozdział 12 - Na kolację zjedzmy parówki

254 20 16
                                    

   Nakładałam sobie maść na ukąszenia. Stopa, ramię i udo. Tylko i wyłącznie dzięki maści Lumakaru te miejsca nie bolały.

   Od kilku dni oczekiwaliśmy i szacowaliśmy kiedy może się ujawnić wężołak.

-Jak dla mnie to może być kiedykolwiek. -powiedział mi Lumakaru.

   Dla mnie nie takie kiedykolwiek. Musiałam przecież uratować Finna i Kate!

   Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Głęboko oddychałam, czując zapach starych książek.

                 o==[]::::::::::::::::>

   Spojrzałam Lumakaru przez ramię. Czytał jakąś książkę z pożółkłymi kartkami, zapisaną ozdobnym, lekko pochylonym pismem. Owszem, ładnie to wyglądało, ale nie byłam w stanie za bardzo tego odczytać.

-Co czytasz? -spytałam.

   Licz podskoczył na dźwięk mojego głosu.

-O Boże... Przestraszyłaś mnie! -zamknął książkę.-Od kiedy tu stoisz?

-Przed chwilą przyszłam.

-Przeczytałaś coś z książki?

-Nie. Wogóle to ma ona takie dziwne pismo! Nie da się go wogóle odczytać!

-Nie znasz tego pisma? -zamrugał zdziwiony.

-A niby skąd?

-Myślałem... A nieważne. Widzisz... Wiesz co to kaligrafia?

   Przyłożyłam rękę do czoła.

-Wiem! Kto by nie wiedział? Sztuka ozdobnego pisania!

-O! Widzę że coś tam wiesz. No to to jest właśnie pismo kaligraficzne -wskazał na książkę.- A to jest konkretnie copperplate*.

-Aha... Okej. To ja wracam do piwnicy.

   Odwróciłam się z zamiarem odejścia, kiedy Lumakaru chwycił mnie za rękę.

-Zostań. Pomożesz mi w bibliotece.

   No i zostałam i zaczelam pomagać ustawiać książki na odpowiednich półkach.

   Zajęło nam to około dwóch godzin. Przedramiona miałam czerwone od odcisków które zrobiły mi książki. Nie mam nic do książek, ale nie lubię jak mi robię odciski (na przykład jak za dużo ich nosisz na raz).

   Usiadłam na podłodze zmęczona.

-Uff... Nareszcie koniec!

   Lumakaru się zaśmiał.

-Co ty taka nieruchawa? Leniwa się zrobiłaś!

-A spadaj. - odburknęłam w odpowiedzi, co wywołało kolejny chichot.

-No dobra. Jako że mi pomogłaś, dostaniesz więcej na kolację. -puścił mi oczko.

   Momentalnie się zerwałam.

-Kolacja! Ja chcę kolację! KOLACJĘ!!

   Lumakaru się zaśmiał i radosnym i strasznie powolnym krokiem ruszył do kuchni.

-Szybciej, szybciej! -chwyciłam go za rękę i pociągnęłam go.

   Kiedy nareszcie doszliśmy do kuchni (ten paskudny licz jest cholernie ciężki. Strasznie trudno go ciągnąć!), usiadłam na krześle, przy dwuosobowym stole w rogu pomieszczenia.

   Kuchnia mała drewnianą podłogę (z takiego samego drewna zrobiono stół), ale blaty zrobiono z kamienia. Lodówka, mikrofalówka, piekarnik i zamrażarka były nowe (błyszczały nowością!).

   Lumakaru wyciągnął z zamrażarki trzy opakowania parówek.

-Ej, ej...  Będziemy parówki jeść? -zmarszczyłam brwi.

-A czemu nie?

-No bo... Liczyłam ze coś przygotujesz.

-No to przygotuje. Parówki. Przecież trzeba je ugotować.

-Nie o to mi chodzi! Mam na myśli że sam coś zrobisz, od zera.

-Jak narzekasz to może sama sobie zrób coś.

-Już nic nie narzekam!

   Przyglądałam się jak wkłada parówki do garnka, zalewa wodą i zaczyna gotować.

-Wiesz... Chciałabym żeby ten wężołak już się pojawił.

   Mężczyzna pokiwał głową.

-Rozumiem twoją niecierpliwość.

-Ale w mojej Watasze czekają chorzy!

   Lumakaru westchnął.

-Poczekaj jeszcze trochę.

   Odwrócił się i wpatrując się w bulgoczącą wodę w garnku, wymamrotał:

-Jeszcze trochę...

*To jest copperplate

Nie wiem co to za tekst, nawet go nie czytałam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie wiem co to za tekst, nawet go nie czytałam. Po prostu ma wam służyć jako przykład tego pisma

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybór posiłku padł na parówki. Dlaczego? Bo to jedna z niewielu rzeczy które umiem przygotować xD (to są: parówki, herbata, płatki z mlekiem, kanapki, ciasteczka, napój truskawkowy, sałatka owocowa)

Uwaga, uwaga!
Przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie na pewno żadnego rozdziału bo wyjeżdżam do  rodziny na wieś, a tam nie ma internetu. Więc - przykro mi, ale nawet nie zostanie zaczęty nowy. Nie no, dobra. Może uda mi się coś wyskrobać na kartce.

Życzę wam bardzo udanych wakacji!

The Soul of the Wolf: Snake's KissWhere stories live. Discover now