Kakao -Jason

1.2K 49 15
                                    

  -Baaatmaaaan- Co prawda Jason to Superman, ale ty wolałaś mówić batman.

-Czeeegooooo- blondyn w uszach renifera wychylił się za ramy od drzwi. Jason był twym przyjacielem więc postanowiliście spędzić te świeta u ciebie w domu.

-Zrobisz mi kakaukooooo- zrobiłaś oczy szczeniaka.

-Ehh- blondyn westchnął dając ci do zrozumienia jak bardzo mu się nie chce

-Proszeeee

-Z Dwiema piankami czy trzema? - poddał się, dając za wygraną.

- Pięcioma- uśmiechnęłaś się niewinnie.

-A co będę mieć w zamian ?

-Ustroimy to piekielne drzewko, o którym trujesz mi od rana?

-Zgoda- chłopak posłał ci uśmiech przez któy miękną ci kolana i wyszedł z pomieszczenia. Dziękowałaś bogą, że poszedł po zaraz po opuszczeniu pokoju przez blondyna, twoje policzki zaczęły piec. Z Jasonem znacie się już z 4 lata.. I przez te 4 lata ukrywałaś przed nim swoje uczucia względem niego... wiedziałaś, że chłopak nie był obojętny względem córki Afrodyty więc ty, córka ( boski rodzic) nie byłaś konkurencją dla córki Afrodyty. Rozsiadłaś się wygodniej w fotelu, opatulając szczelniej kocem, próbując odgonić nieprzyjemne myśli.

-Gotowe- podskoczyłaś w swoim miejscu, gdy poczułaś oddech niebieskookiego na karku.

-J-jason- wyjąkałaś- nie strasz mnie głupku- mruknęłaś a twoja twarz znów się pokryła czerwienią.

-Oj za obrażanie nie ma kakauka- zaczął się z tobą przedrzeźniać i odsuwać od fotela, spojrzałaś za siebie, chłopak leżał już rozłożony na kanapie oglądając ( twój ulubiony film)

-No ej Jason... chce moje kakao.

-To sobie je weź- Westchnęłaś ciężko i wstałaś ze swojego dotychczasowego miejsca, podeszłaś do stołu obok kanapy, na której leżał blondyn, który przyglądał się twoim ruchom. Podobałaś mu się już od dłuższego czasu, lecz nie wiedział jak ci ma to okazać... Gdy zaprosiłaś go do siebie myślał że to najlepsze co mogło go spotkać w jego życiu... Lecz zauważył, że jakoś dziwnie się zachowujesz w jego towarzystwie, zupełnie inaczej niż w obecności (Nica/Percego czy kogo tam chcesz). Próbował o tym rozmawiać ze swoją przyjaciółką, córką Afrodyty. Ona twierdziła, że odwzajemniasz te same uczucia, lecz on ( jak to facet) nie chciał w to wierzyć. Przyglądał się twojej osobie, twoje (długość i kolor włosów) wydawały mu się takie miękkie... tak bardzo chciał w nich zanurzyć rękę... Twoje (kolor oczu) oczy... mógłby się w nie wpatrywać godzinami... Dla niego byłaś po prostu idealna... Zobaczył jak powoli nachylasz się by złapać kubek który położył na stoliku obok siebie. Pod wpływem impulsu złapał cię za twoją drobną rękę i pociągnął do siebie.

Wylądowałaś na torsie chłopaka tak, że wasze twarze dzieliły, tylko stykające się nosy.

-J-jason- wyjąkałaś, rumieniąc się przy tym. Próbowałaś wstać, lecz chłopak trochę nie będąc świadom swoich czynów, przyciągnął cie do siebie jeszcze bardziej.

-( Twoje imię)- wyjąkał chłopak rumieniąc się przy tym. Cała sytuacja wyglądała komicznie... z perspektywy trzeciej osoby, której tu nie było.... Chłopak rozluźnił uścisk a ty jak poparzona, odskoczyłaś od niego- Wybacz- mruknął i wbił wzrok w podłogę.

-N-nieszkodzi- wyjąkałaś i jak najszybciej odwróciłaś się od niego. Czułaś się jak by twoje policzki płonęły ogniem, a serce miało zaraz wyskoczyć ze swojego dotychczasowego miejsca. Blondyn sam nie wie, dlaczego to zrobił, to był impuls... Tak bardzo pragnął twojej bliskości, że aż zapomniało, że ty go masz tylko za przyjaciela- T-to może ja pójdę po ozdoby- nie czekając na zgodę, wybiegłaś z salonu na górę. Weszłaś do schowka gdzie trzymaliście wszystkie takie duperele na święta i chwyciłaś za karton z podpisem '' choinka". Bałaś się znowu iść do salonu... Bałaś się tej krępującej ciszy, która była nie unikniona... Postanowiłaś poczekać chwilę pod pretekstem, że nie mogłaś znaleźć lampek. Usiadłaś na podłodze chcąc się uspokoić z sytuacją która odbyła się zaledwie kilka sekund temu.

~ To był czysty przypadek, nie wyciągaj pochopnych wniosków ~

Co prawda zawsze myślałaś, że w takiej sytuacji byś skakała z radości... Lecz prawda okazała się zupełnie inna. W tym samym czasie, blondy, który został zostawiony w salonie, chciałby się spoliczkować za swoją głupotę. Widział to zakłopotanie na twojej twarzy i myślał, że dla ciebie taka bliskość z nim jest niedopuszczalna... Jego myśli zaczęły krążyć po głowie.

"Uciekaj stąd!"
"Mogłeś ją pocałować!"
"Czas jej to w końcu powiedzieć!"
"Udawaj napad padaczki by cię zawiozła do szpitala!"

Te myśli ciągle walczyły o dominację powodując u niego ból głowy.

-Na gacie Hadesa co ja zarobiłem- chłopak rozmasował obolałe skronie i zaczął myśleć racjonalnie... To był zły pomysł, bo w tej chwil weszłaś do salonu a chłopak krzyknął pierwsze słowo, jakie przeszło mu przez myśl.

-KOCHAM CIĘ!

W pokoju nastała cisza, a następnie usłyszano hałas, gdy pudło z ozdobami wypadło z twoich rąk.

-Jason ja..- chłopak, działając pod wpływem impulsu, podszedł do ciebie i złączył wasze usta w delikatnym pocałunku. Jęknęłaś zaskoczona, nie miałaś pojęcia co robić. Nigdy nie byłaś z żadnym chłopakiem tak blisko... Nie wspominając już o całowaniu. W końcu otrzeźwiałaś i położyłaś swoje ręce na ramionach chłopaka i trochę niezdarnie zaczęłaś oddawać pocałunek co chłopak uważał za słodkie gdy niezdarnie próbowałaś naśladować ruchy jego warg. Chłopak delikatnie się odsunąłby móc spojrzeć w twoje (kolor oczu) oczy...

-Kocham cię (twoje imię)

-Ja ciebie też Jason- powiedziałaś cichutko nie spuszczając z niego wzroku

----------------

W końcu napisaaaaałaaaam jestem najlepszaaa

Początkowe zachowanie się trochę nie zgadza z późniejszym, ale uznajmy że każda posatać ma tyle twarzy co Christian Grey ( pozdro dla kumatych) tak że miłego czytania tych wypocin 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Percy Jackson preferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz