Nine

656 38 6
                                    


- Zjedz trochę oppa. - mruknęłam biorąc pałeczki Taeyang'a do ręki i wyciągając w jego stronę. Nie był zadowolony. Umówiłam się z nim parę godzin wcześniej. Kiedy odbierał telefon miał nadzieję, że chcę się z nim spotkać, bo nie mam zamiaru wyjeżdżać, ale gdy wspomniałam o pożegnaniach nagle spochmurniał i nie odezwał się słowem. - W porządku. - burknęłam zrezygnowana. - Zjem sama. - zabrałam się za posiłek czując jego spojrzenie.

- Nie jedź. - westchnęłam, któryś raz z kolei znowu słysząc to samo. - Nari, przez ten cały czas mówiłaś, że jesteśmy twoją jedyną rodziną, a teraz chcesz nas zostawić? Dokąd pójdziesz? - odłożyłam patyczki do miski z ryżem i ścisnęłam go za rękę.

- Nie chcę jechać Youngbae. Naprawdę nie chcę. Chcę zostać z wami bardziej niż cokolwiek innego.

- Więc zostań. - odwzajemnił uścisk i przysunął się bliżej mnie. - Zostań razem z nami.

- Nie mogę. - pokręciłam głową. - To za bardzo boli. - spuścił wzrok i wyrwał swoją rękę. - Ale chcę wrócić. Kiedy uporządkuję uczucia. - prychnął sztucznym śmiechem.

- Kiedy? Za dziesięć lat? - wzruszyłam ramionami. Prychnął ponownie i pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Więc mam nadzieję, że wtedy... będzie wciąż dla mnie miejsce.

Chwilę żadne z nas się nie odzywało. W końcu oppa wziął głęboki oddech i przycisnął mnie do piersi.

- Zawsze. Jesteś moją młodszą siostrzyczką. - usłyszałam jak jego głos drży i w moich oczach pojawiły się łzy.

- Ale i tak postępujesz głupio i pochopnie. Co w sumie nie jest niczym nowym w twoim zachowaniu. - stwierdził, kiedy oboje już się uspokoiliśmy i zajadaliśmy chłodnym już jedzeniem. - Skąd wiesz, że to nie ty jesteś tą dziewczyną, co Nari? - prychnęłam ironicznie zostawiając ten gest jako odpowiedź. - Aish. Mam was obojga dość poważnie.

- Spokojnie Słońce. Niedługo wyjeżdżam. - uśmiechnęłam się szeroko, ale jemu nie spodobał się żart, więc wstał i wyszedł. (XD)

***

Jisoo kazała mi spotkać się z nią na dachu. Byłam temu przeciwna, ale orzekła, że dostałyśmy pozwolenie od Tablo.

Tak więc kierowałam się właśnie schodami na miejsce spotkania. Było już dość późno, a światła w tej części budynku nie działały, więc stąpałam ostrożnie krok za krokiem.

Mam nadzieję, że kiedyś szef postanowi kiedyś wyposażyć to miejsce w lepsze oświetlenie. Ktoś może sobie zrobić krzywdę.

Na pewno nie ja.

Zadzwoniłam do Jiyong'a chwilę wcześniej i poprosiłam go, żeby porozmawiał ze mną przez chwilę z samego rana. Nie miałam dużo czasu. Był zdziwiony, ale zgodził się od razu. Przynajmniej nie musiałam go zmuszać.

Stojąc przed drzwiami, nie spodziewałam się spotkać tam całej reszty moich znajomych. Tym bardziej nie myślałam o żadnych przeprosinach skierowanych w moją stronę.

Dlaczego jesteś tak szczęśliwa, Nari?

Przyjaciółka wyznała mi, że powiedziała im o przyczynie mojego zachowania. Nie o dokładnej przyczynie, ale wystarczająco, by zrozumieli. O tym, że było mi strasznie ciężko.

Jiwon i Mino płakali na moim ramieniu, a ja uśmiechałam się lekko.

Minęło trochę czasu. Siedzieliśmy wokół stolika śmiejąc się i rozmawiając jak kiedyś. Nie stał na nim już żaden alkohol - został zastąpiony moim ulubionym sokiem malinowym i ciasteczkami, które upiekł sam Bobby. Wątpiłam trochę w ich jadalność, ale kiedy spróbowałam jednego - o dziwo - okazały się całkiem smaczne. 

Nie znalazłam nawet popielniczki, która była tu od zawsze.

- Cieszę się, że tu jesteście. - powiedziałam, gdy zbliżała się już pora, by wrócić do swoich pokoi. - Bo muszę wam coś wyznać.

Nie wiem o czym pomyśleli, ale spojrzeli na mnie ciekawi, a niektórzy dziwnie zmartwieni. Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu powstrzymując ból, który towarzyszył moim słowom.

- Odchodzę.

Nie pozwoliłam sobie na łzy. Nie kolejny raz.

Próbowali mnie przekonać. Ale moja decyzja była już ostateczna.

***

Spotkaliśmy się w stołówce wytwórni. Była to najbezpieczniejsza opcja. Siedział na przeciwko mnie nie wiedząc czy powinien zacząć czy poczekać, aż w końcu postanowię coś powiedzieć.

- Więc, oppa. - wzięłam głęboki oddech i nie unikałam dłużej jego spojrzenia, mimo że byłam przerażona.

- Nari. Przepra...

- Nie mów nic proszę. - przerwałam mu szybko. - Nie przyszłam tu po żadne przeprosiny. Nie chcę słuchać co masz mi do powiedzenia. Ja będę mówić, ok?

Zagryzł wargę i kiwnął głową.

- Po pierwsze - to co myślisz, że się wydarzyło - nie było tak. Całowałam się z tym chłopakiem, ale do niczego więcej nie doszło. - próbował coś wtrącić, więc przerwałam mu ruchem ręki. - Co nie zmienia faktu, że w to uwierzyłeś. Nawet nie wiesz jak bardzo to zabolało.

- Nari, przepraszam, ja naprawdę...

- Odchodzę oppa. - po jego oczach mogłam się domyślić, że był zszokowany.

- Nari, ja przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło... Ja wiem, że stresujesz się tym debiutem, ale... - był wkurzony. Ciekawe o czym myślał? Że próbuję zwrócić na siebie uwagę? Że jestem dzieckiem, które nie umie znieść trochę presji?

- Nie Jiyong. - powiedziałam stanowczym głosem. Popatrzył w moje oczy, ale złość i troska szybko zmieniły się w zaskoczenie i cierpienie, kiedy zobaczył w nich, że nie ustąpię.

- Nari...

- Nie. - przerwałam mu. - Po prostu nie. - wyciągnął w moją stronę rękę, ale się cofnęłam. Wstałam z krzesła i jeszcze raz wzięłam głęboki oddech. - Przez te wszystkie lata byliście mi jak rodzina. Wszyscy. I za to dziękuję. Ale nie dam już rady. Nie! - krzyknęłam, zauważając że chce mi przerwać. - Posłuchaj Jiyong. Byliście mi jak rodzina, ale żaden z was nie mógłby mi pomóc w tym co teraz przechodzę. Mówicie, że się stresuję po wyjściu do świata, debiucie, dobra myślcie co chcecie. Ale... - starłam szybko łzę, która spływała mi po policzku i zbliżyłam się do drzwi. Postanowiłam. - Byłeś tak zapatrzony w swoją nieszczęśliwą miłość, że nie zauważyłeś, że ja też kocham. Że ja też mam uczucia, Jiyong. - nacisnęłam klamkę unikając jego spojrzenia. Jego ręce drżały podobnie do moich. 

Natłok informacji, co oppa?

 - Kocham cię już od cholernego roku. Może dłużej. - podniósł gwałtownie głowę do góry szukając moich oczu swoimi. Otworzyłam drzwi i odwróciłam się na pięcie. - Dlatego muszę odejść. Bo nie wiem czy kiedykolwiek przestanę.

I tak właśnie.

To koniec.

Moje całe życie.

Właśnie zostawiam zasobą.

Osunęłam się na kolana i zanurzyłam twarz w dłoniach, powstrzymując łzy.

______

jako, że są święta

a moje wolne powoli się kończy

postanowiłam skończyć to do jutra

nie zostało dużo

mam nadzieję, że podoba się pomimo wielu błędów

dziękuję, że ktokolwiek to czyta

to wiele dla mnie znaczy

I hate this love songOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz