Chłopak wyglądał na bardzo przestraszonego. Mój brat jest tak bardzo rozpoznawalny w Japonii? Oczywiście. Co to za głupie pytanie z mojej strony? Nogi zaczęły mu się trząść i nie mógł nic powiedzieć, a co dopiero zrobić jednego kroku czy odejść z tego miejsca. Westchnęłam bezgłośnie. Co za tchórze.
Nagle pojawił się jakiś wysoki, czerwonowłosy chłopak i położył mu dłoń na ramieniu, uspokajając go. Również miał na sobie strój Seirin. Kolejny gracz?
- Nie jesteś zabawny - powiedział do Sei'a. - Nie wykluczaj nas.
- Kagami! - krzyknął szatyn i odwrócił się w stronę chłopaka.
- Wróciłem - odparł tylko tamten. - Możemy porozmawiać później. Po pierwsze... Jesteś Akashi, prawda? Cieszę się, mogąc cię spotkać. Poza tym jest tu również ktoś, oprócz nas, kto nie należy do Pokolenia Cudów. - Wskazał brodą na murek, na którym siedziałam.
Dopiero teraz i pozostali mnie zauważyli.
- W przeciwieństwie do was, ja mam prawo tu być. - Uśmiechnęłam się i zeskoczyłam na ziemię.
- Shintaro... Czy mogę pożyczyć te nożyczki? - zapytał brat zielonowłosego, schodząc po schodach.
- Do czego zamierzasz ich użyć?
- Moje włosy mi przeszkadzają - odparł ten, biorąc oferowane nożyczki. - Czekałem, by je przyciąć.
Z zainteresowaniem oglądałam scenkę rozgrywającą się przede mną. Wiem, że Sei kłamał i nie zamierzał użyć nożyczek do ścięcia włosów, a może zamierzał to zrobić w drugiej kolejności. Prawdą było jednak, że czerwonowłosy wkurzył go i na pewno poniesie jakieś konsekwencje.
- Ale najpierw... Jesteś Kagami-kun, prawda? - zapytał, zbliżając się do niego.
Nie minęła sekunda, a nożyczki śmignęły obok twarzy zawodnika Seirin, który ledwo zdążył się przed nimi uchylić.
- Kagami-kun! - krzyknął Kuroko.
- He... Jestem zaskoczony, że zdołałeś tego uniknąć. Tm razem ci wybaczę, ale nie będzie następnej szansy. - Podniósł nożyczki do swoich włosów, ścinając kilka kosmyków, które opadały mu na oczy. - Kiedy mówię ci, że masz odejść, odchodzisz. Na tym świecie wygrana jest wszystkim. Nigdy wcześniej nie przegrałem i nigdy nie przegram, ponieważ zawsze wygrywam i zawsze mam rację. Nie okazuję litości nikomu, kto staje naprzeciw mnie, nawet moim własnym rodzicom.
Wszyscy spojrzeli na niego w szoku.
- Cóż... Już was opuszczę. Chciałem tylko się z wami wszystkimi przywitać.
- Ha?! Nie bądź śmieszny, Akashi! - Daiki podniósł się ze schodów. - Wezwałeś nas tu tylko po to?
- Nie. - Sei zatrzymał się i odwrócił. - Chciałem tylko coś potwierdzić, ale widząc wasze twarze, zrozumiałem, że nie ma takiej potrzeby. Nikt z was nie zapomniał naszej obietnicy. Nasze następne spotkanie będzie na boisku. - Wszedł po schodach.
- To było świetne zagranie, Sei-chan. - Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na poręczy, zjeżdżając na dół.
- Oi! Gdzie znowu idziesz?
- Nie martw się, wrócę na twój mecz! - rzuciłam przez ramię, zeskakując z poręczy. - Tym razem nie wysyłaj po mnie Hayamy!
- Bądź pewna, że jeśli kogokolwiek przyślę, to będzie to twój kat - mruknął głośno.
- A więc zamierzasz po mnie przyjść osobiście? - spytałam radosnym głosem.
- Zgiń w piekle - prychnął i ruszył przed siebie, nie odwracając się.
Ah ten Sei... Zawsze lubił mieć wszystko pod kontrolą, jednak już przyzwyczaił się, że aj jestem tym wyjątkiem od reguły.
CZYTASZ
Time to return | Kuroko no Basket Fanfiction ZAWIESZONE
FanfictionMiesiąc temu rozpoczął się nowy rok szkolny. Akashi Seijūrō - kapitan drużyny koszykówki sądził, że wszystko idzie zgodnie z jego planem, jednak po raz pierwszy w życiu pomylił się. Do liceum Rakuzan dołączyła jedyna osoba, która mogła zniszczyć wsz...