16.

2.2K 143 17
                                    

Scarlett

Minął tydzień. Ludzie ze szkoły powoli odpuszczali, aż w końcu całkiem przestali o mnie rozmawiać. Jak w każdej szkole, znaleźli sobie nową sensacje.

Z Justinem spotykałam się regularnie. Poprawiłam już pierwsze oceny z matematyki. Wszystko wydawałoby się być w porządku, ale nie było.
Dalej nie poderwałam Biebera.
Wstrzymałam na jakiś czas swoje działania. Zwyczajnie nie miałam do tego głowy po tych wszystkich akcjach.

W mojej głowie pojawiały się nowe plany co do tego chłopaka. Scarlett wraca do gry!

-Justin?- zwróciłam się do chłopaka, gdy wychodziliśmy z jego domu.

-Tak?

-Pomyślałam, że może moglibyśmy wiesz... - zaczęłam nieśmiało.

-Nie, nie wiem.- zaśmiał się i otworzył dla mnie drzwi od auta.

-No, pójść do kina.- wydusiłam to z siebie

-Do kina?

-Tak. To w ramach podziękowania, że pomagasz mi z matematyką.

-W porządku. - wzruszył ramionami i się uśmiechnął - Ale ja wybieram film.

-Błagam, żadnych filmów akcji.- zajęczałam. Naprawdę ich nienawidzę. Mogę nawet na horror iść. Nie boję się ich.

-Coś wymyślę.- powiedział.

Po kilkunastu minutach byliśmy pod moim domem.

-Dzięki za podwózke.- uśmiechnęłam się uprzejmie.

-Nie ma sprawy. Napiszę ci, jak wybiore jakiś film.

- Okej, to do zobaczenia.

***

Niedziela

Siedziałam właśnie na kanapie i wpychałam w siebie zimny już popcorn.
Mój spokojny seans przerwało brzęczenie mojego telefonu. Niechętnie wzięłam urządzenie do ręki i sprawdziłam nową wiadomość.

Od: Justin
Będę za pół godziny.

Co!? Wstałam szybko z kanapy. Czy Justin napisał właśnie sam z siebie, że do mnie przyjedzie?

Pieprzony cud!

Spojrzałam na swoje ubrania. Raczej nie wyglądam zbytnio zachęcająco w szarych, luźnych dresach, różowych, puchowych skarpetkach i wygniecionej koszulce z jednorożcem. W dodatku na mojej głowie jest kok, który wygląda, jakbym nie czesała się latami.

W ekspresowym tempie pokonałam odległość dzielącą mnie od mojego pokoju.
W co powinnam się ubrać?
Zaczęłam wyrzucać kolejno ubrania z szafy.

Za bardzo wyzywające...

Za kujoniaste...

Za obleśne...

Za zwykłe...

Naprawdę nie mam nic, co mogłoby się nadawać? Jęknęłam zrezygnowana i poleciałam plecami na łóżko. Do bani...

Nagle przypomniało mi się o nowej zdobyczy mojej mamy. Chyba się nie obrazi, jeśli sobie pożyczę. Z diabelskim uśmiechem ruszyłam do sypialni rodziców.
Właściwie to już tylko mojej rodzicielki, ale o tym wam kiedyś opowiem.

Przeszukiwałam jej szafę i niemal od razu w oczy rzuciła mi się delikatna, biała koszula w czarne groszki. Była idealna, więc szybko ją zabrałam i ruszyłam do siebie.

Ubrałam ukradzioną rzecz, a do tego czarne jeansy z wysokim stanem.
Przód koszuli wsadziłam delikatnie do spodni i wbiegłam do łazienki.
Tam rozpuściłam włosy i sumiennie je przeczesałam.

Czy tylko mnie dręczy ten ból podczas rozczesywania?

Popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami i na koniec poprawiłam bransoletkę, która znajdowała się na moim lewym nadgarstku. Nigdy się jej nie pozbywam, ale to też jest historia nie na teraz.

W każdej chwili może przyjść Justin.

__________

Korzystajcie na tym, że nie mogę spać w nocy i pisze rozdziały, bo w dzień nie mam na to czasu xdd

Koniecznie zostawcie po sobie ślad w jakiejkolwiek postaci! 💞💓

Następnego spodziewajcie się w czwartek...

Operacja Podryw | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz