Scarlett
Minął tydzień. Ludzie ze szkoły powoli odpuszczali, aż w końcu całkiem przestali o mnie rozmawiać. Jak w każdej szkole, znaleźli sobie nową sensacje.
Z Justinem spotykałam się regularnie. Poprawiłam już pierwsze oceny z matematyki. Wszystko wydawałoby się być w porządku, ale nie było.
Dalej nie poderwałam Biebera.
Wstrzymałam na jakiś czas swoje działania. Zwyczajnie nie miałam do tego głowy po tych wszystkich akcjach.W mojej głowie pojawiały się nowe plany co do tego chłopaka. Scarlett wraca do gry!
-Justin?- zwróciłam się do chłopaka, gdy wychodziliśmy z jego domu.
-Tak?
-Pomyślałam, że może moglibyśmy wiesz... - zaczęłam nieśmiało.
-Nie, nie wiem.- zaśmiał się i otworzył dla mnie drzwi od auta.
-No, pójść do kina.- wydusiłam to z siebie
-Do kina?
-Tak. To w ramach podziękowania, że pomagasz mi z matematyką.
-W porządku. - wzruszył ramionami i się uśmiechnął - Ale ja wybieram film.
-Błagam, żadnych filmów akcji.- zajęczałam. Naprawdę ich nienawidzę. Mogę nawet na horror iść. Nie boję się ich.
-Coś wymyślę.- powiedział.
Po kilkunastu minutach byliśmy pod moim domem.
-Dzięki za podwózke.- uśmiechnęłam się uprzejmie.
-Nie ma sprawy. Napiszę ci, jak wybiore jakiś film.
- Okej, to do zobaczenia.
***
Niedziela
Siedziałam właśnie na kanapie i wpychałam w siebie zimny już popcorn.
Mój spokojny seans przerwało brzęczenie mojego telefonu. Niechętnie wzięłam urządzenie do ręki i sprawdziłam nową wiadomość.Od: Justin
Będę za pół godziny.Co!? Wstałam szybko z kanapy. Czy Justin napisał właśnie sam z siebie, że do mnie przyjedzie?
Pieprzony cud!
Spojrzałam na swoje ubrania. Raczej nie wyglądam zbytnio zachęcająco w szarych, luźnych dresach, różowych, puchowych skarpetkach i wygniecionej koszulce z jednorożcem. W dodatku na mojej głowie jest kok, który wygląda, jakbym nie czesała się latami.
W ekspresowym tempie pokonałam odległość dzielącą mnie od mojego pokoju.
W co powinnam się ubrać?
Zaczęłam wyrzucać kolejno ubrania z szafy.Za bardzo wyzywające...
Za kujoniaste...
Za obleśne...
Za zwykłe...
Naprawdę nie mam nic, co mogłoby się nadawać? Jęknęłam zrezygnowana i poleciałam plecami na łóżko. Do bani...
Nagle przypomniało mi się o nowej zdobyczy mojej mamy. Chyba się nie obrazi, jeśli sobie pożyczę. Z diabelskim uśmiechem ruszyłam do sypialni rodziców.
Właściwie to już tylko mojej rodzicielki, ale o tym wam kiedyś opowiem.Przeszukiwałam jej szafę i niemal od razu w oczy rzuciła mi się delikatna, biała koszula w czarne groszki. Była idealna, więc szybko ją zabrałam i ruszyłam do siebie.
Ubrałam ukradzioną rzecz, a do tego czarne jeansy z wysokim stanem.
Przód koszuli wsadziłam delikatnie do spodni i wbiegłam do łazienki.
Tam rozpuściłam włosy i sumiennie je przeczesałam.Czy tylko mnie dręczy ten ból podczas rozczesywania?
Popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami i na koniec poprawiłam bransoletkę, która znajdowała się na moim lewym nadgarstku. Nigdy się jej nie pozbywam, ale to też jest historia nie na teraz.
W każdej chwili może przyjść Justin.
__________
Korzystajcie na tym, że nie mogę spać w nocy i pisze rozdziały, bo w dzień nie mam na to czasu xdd
Koniecznie zostawcie po sobie ślad w jakiejkolwiek postaci! 💞💓
Następnego spodziewajcie się w czwartek...