[0.]

470 28 7
                                    

- Zrozum, kwiaty, prezenty — Julian, musimy ustalić zasady, granice albo się pożegnać. Bo na razie mam wrażenie, że znaczę dla ciebie tyle, co pierwsza lepsza prostytutka. - wyrzuciła, zastając Niemca pod swoimi drzwiami. - A tak bawić się nie będę.

I gdy chciała ponownie zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, on bezmyślnie włożył stopę między nie, sycząc z bólu. Nie przewidział konsekwencji, ale nie mógł pozwolić, by ponownie zniknęła mu z oczu na tydzień czy dwa. W niewyjaśniony sposób mu na niej zależało i chociaż zawalił sprawę już kilka razy — dalej uparcie próbował, a ona stopniowo ustępowała, zaczynała brać to wszystko na dystans. Bał się jedynie, że tym razem naprawdę przesadził, że te jego niewinne gierki skreśliły go w jej oczach i nabrała też dystansu do niego.

- Jestem gotowy do zobowiązań. - odparł, z całej siły woli wierząc, że ryzykowanie utraty kończyny mu się opłaci.

Kobieta zamarła, poważnie lustrując go wzrokiem. Wydawał się spanikowany i w tym wszystkim autentyczny, stresował się, a sposób, w jaki na nią patrzył, już sam w sobie dawał do myślenia.

- Jesteś, bo tego wymaga sytuacja? - zapytała, lekko się na nim zgrywając. Chciała mieć z tego, chociaż jakąś przyjemność po tym, ile kosztowały ją jego wyskoki.

- Nie, Stassie. Jestem, bo nie jesteś mi obojętna. - gdy z trudem wypowiedział ostatnie słowa, odetchnął głęboko, będąc usatysfakcjonowanym tymi dwoma zdaniami, że zdołał je z siebie wydusić.

Nie znał się na wyznaniach, nie wiedział nic o prawdziwych uczuciach, o miłości. Dla niego uczucia były jak matematyka dla humanisty, jeśli trzeba by było stawiać sprawę czarno na białym.

Nigdy nie wypowiedział tych dwóch kluczowych słów, nie poświęcał się, nie stawiał niczyich potrzeb ponad swoimi, nie aż tak.

I przerażało go to, że pod wpływem jednej dziewczyny z Paryża był skłonny do tego wszystkiego, składał jej obietnice, rozmawiał o tym, co czuje.

- Okej, teraz mamy o czym rozmawiać. - przytaknęła zwycięsko brunetka, otwierając przed nim te nieszczęsne drzwi.

- Czy to było konieczne? - jęknął, cierpiąc przez to, jak ta potraktowała jego stopę. - W romansach to wydaje się takie bezbolesne.

- W romansach nie ma też czegoś takiego jak czwarta szansa. - skwitowała z sarkastycznym uśmiechem kobieta.

____________________
prolog za nami! jak już zapewne się domyślacie, to będzie typowy, luźny romansik, który po prostu miałam ochotę napisać haha

także here we go!!

04.02

spoiled boy _ draxlerDove le storie prendono vita. Scoprilo ora