I: To co się stało to się nie odstanie.

508 35 7
                                    

Karasuno właśnie weszło na sale gimnastyczną Nekomy. Mimo że była już zima to wszyscy chętnie ćwiczyli.

Jeśli Kenma kiedykolwiek chętnie ćwiczył... dobra nieważne.

Kruki wcześniej pobiegli do szatni i zrzucili z siebie kurtki by następnie przebrać się w strój do ćwiczeń. Rudy karzełek już od wyjścia z busa był cały czas nerwowy. Mniej więcej tak jak przed meczami, czyli dość mocno. Co jakiś czas latał on do toalety tylko po to by zwymiotować, albo jak już wracał do drużyny to znowu leciał do toalety, ale za potrzebą.

Tak było też i tym razem. Wracał właśnie z toalety po zrobionej tak zwanej "dwójce". Wchodząc na sale nie mógł uwierzyć własnym oczom. Przy Nekomacie stał jego kuzyn.

- Isao?! - nie mogąc powstrzymać swojego nawyku wykrzyczał na całą salę. Od razu wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę. Nastała niezręczna cisza podczas której niektórzy patrzyli raz na niego, a raz na jego kuzyna. Przynajmniej ci, którzy wiedzą kim jest Isao tak robili. A znała go cała drużyna kotów, oraz dwie sowy.

- Shoyo - spokojny i chłodny, ale łagodny głos przerwał ciche, a zaraz po nim było słychać jego ciche kroki należące do właściciela głosu. Isao był taki jakiego rudy go zapamiętał. Taki sam głos, równie chudy co kiedyś, taka sama jasna cera, okrągłe okulary zawieszone na kołnierzu od ciemno-czerwonego za dużego golfu, czarne pofalowane włosy oraz oczy których  nie dało się zapomnieć. Przerażająca pomarańcz która wygląda jakby świeciła i jak tylko na ciebie spojrzy wydaje się, że zna cie już od samego patrzenie, oraz, że zaraz prześwietli ci dusze i zaraz zejdziesz na zawał lub inny atak serca.

- Isao - karzełek pociągnął nosem ledwo powstrzymując łzy patrząc na chłopaka stojącego przed nim.

- Dawno się nie wiedzieliśmy, prawda Shoyo? - czarno włosy zmrużył oczy uśmiechając się łagodnie i wyciągając dłoń w stronę młodszego. Niższy chwycił jego dłoń, a starszy wykorzystując to przyciągnął go do siebie. Rudy już nie powstrzymywał łez. Wtulił się w klatkę piersiową chłopaka oraz zacisnął dłonie na jego swetrze. Pomarańczowo oki głaskał do delikatnie po głowie i plecach,

- Tęskniłem za tobą kuzynie - wychlipiał  rudo włosy.

- Wiem - starszy oparł policzek o głowę rudego i chciał trzymać tak póki się nie uspokoi.

- Wiem - starszy oparł policzek o głowę rudego i chciał trzymać tak póki się nie uspokoi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Ja cie strasznie przepraszam! Za to wszystko co się stało! Ten wypadek... ! To moja wina!! - rudo włosy krzyczał na całą sale pod wpływem poczucia winy które zżerało go od środka od pewnego czasu. Jego drużyna nie wiedziała o co chodzi. Nikt nie wiedział. Niby Hinata mówił, że ktoś tam przez niego czegoś nie może robić, ale nigdy nie dowiedzieli się o co chodziło dokładnie.

- Ciii.... spokojnie. Nie jestem na ciebie zły. To co się stało to się nie odstanie - Isao jeszcze mocniej przyciągnął do siebie Shoyo pozwalając mu płakać w swój sweter. Chłopak rozejrzał się po sali. Widząc zdziwione miny kolegów uśmiech sam wpełznął mu na usta - Czy któryś kruk mógł by pokazać  mi gdzie mają wyznaczone spanie? 

- Choć, pokażę ci - po niego podeszła krucza mama inaczej Sugawara Koushi.

- Dziękuję - powoli się podniósł i wziął Shoyo na ręce w stylu takiego misia koali. Czyli, że młodszy oplatał go nogami w pasie oraz ramionami na szyi a starszy trzymał go pod nogami gdzieś w okolicach ud.

Gdy szli już sami przez korytarz trzecioklasista zapytał.\

- O co chodzi z tym wypadkiem?

Przez dłuższą chwilę nie uzyskał odpowiedzi, a kiedy miał się zapytać ponownie usłyszał:

- Kiedy Shoyo będzie na siłach może sam wam opowie - wzrok przerażająco pomarańczowych tęczówek spoczywał na twarzy srebrnowłosego, który patrzył na niego z dość widocznym strachem spowodowanym tymi oczami. Czarnowłosy westchnął przyzwyczajony do takiego obrotu sprawy. Nieważne komu spojrzy w oczy ta osoba praktycznie zawsze się boi. To zaczynało go powoli dobijać. Odwrócił oczy od starszego i patrzył przed siebie. - Nie masz się czego bać nie zamierzam cię zabijać wzrokiem.

Dało się jeszcze usłyszeć ciche jakby weschnienie ulgi oraz spokojne oddechy rudowłosego, który zdążył przysnąć w ramionach kuzyna.

Kuzyn |Haikyuu|Where stories live. Discover now