osiemnaście: nie sądziłam, że zrobi to tak szybko.

2.1K 161 31
                                    

jakby ktoś nie chciał czytać, ze względu na wiadome sceny, to ostrzegam, że takie się tu znajdują, x

~~~~


Mia

Natłok obowiązków w ciągu kolejnych kilku dni nie dawał mi możliwości zbyt częstego wracania myślami do spotkania z moimi rodzicami. Byłam wdzięczna Mendesowi, że zupełnie dobrowolnie stał wtedy przy moim boku i byłam pewna, że gdyby go tam nie było to rozpadłabym się na milion małych kawałeczków.

Ciężko było mi określić co dokładnie się dzieje, ale z każdym dniem stawał się dla mnie bardziej przyjacielem niż szefem.

Tego popołudnia siedziałam w jego granatowym, sportowym aucie, wlepiając wzrok we wszystko, co działo się za szybą. Żadnemu z nas nie przeszkadzała cisza, która wypełniała całą przestrzeń w drodze do jego apartamentu.

Godziłam się na spędzanie wolnego czasu w jego towarzystwie, choć z tyłu głowy cały czas słyszałam ten nieznośny szept, który przyprawiał mnie o coraz większe wyrzuty sumienia.

Przecież to była tylko głupia zabawa, gra, którą wymyśliłyśmy sobie razem z Katie. Im dłużej w tym tkwiłam, tym mniej pewna byłam tego, co tak naprawdę chcę osiągnąć.

Z moich myśli wytrąciło mnie głośne trzaśnięcie drzwiami, które oznaczało, że dotarliśmy na miejsce. Niechętnie wydostałam się na zewnątrz, wdychając zanieczyszczone od spalin powietrze.

— To miejsce chyba nigdy nie przestanie mnie przerażać — wyznałam cicho, ściągając na siebie rozbawione spojrzenie bruneta.

— To tylko podziemny parking, nikt cię tu nie zamorduje. — Parsknął śmiechem, kierując się w stronę windy, która miała nas zawieźć na najwyższe piętro hotelu.

— Nadal mi nie wytłumaczyłeś dlaczego tu mieszkasz. Nie powinieneś mieć własnego mieszkania, czy coś? — Uniosłam brew, przyglądając mu się uważnie. Wcisnął guzik z najwyższym numerem, opierając się o jedną z metalowych ścian.

— Mam własne mieszkanie w Sydney, ale lepiej jest mi tutaj — odpowiedział po dłuższej chwili, przyglądając mi się z równie dużą uwagą.

Wiedziałam, że nie powinnam kontynuować tematu, jeśli nie chciałam, żeby rozmowa stała się nieprzyjemna.

Dziwne napięcie wypełniło całą przestrzeń między nami, kiedy staliśmy naprzeciwko siebie, mierząc się spojrzeniami. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale zastygłam w bezruchu, widząc jak wzrok bruneta zatrzymuje się w okolicy moich warg.

Nienawidziłam go za to, że potrafi mnie onieśmielać.

Zrobił krok w moim kierunku, a potem jeszcze jeden, nagle zatrzymując się tuż przede mną. Nie mogłam na niego spojrzeć, ale pozbył się tego problemu, unosząc mój podbródek dwoma palcami.

Nie wiem czy to mała przestrzeń czy cokolwiek innego wpłynęło  na mnie w ten sposób, ale poczułam się jak bezbronna dziewczynka, która jest całkowicie zgodna z tym, co robi druga osoba. Pierwszy raz w życiu nie przyszła mi do głowy głupia odzywka, nawet nie pomyślałam o tym, żeby go w jakikolwiek sposób sprowokować. Po prostu stałam bez ruchu i wgapiałam się w niego tak długo, aż drzwi obok nas się otworzyły, a wtedy jednym pociągnięciem zostałam wyciągnięta z windy.

Dotarcie do apartamentu zajęło nam mniej niż piętnaście sekund, może to dlatego, że było to jedyne mieszkanie na ostatnim piętrze hotelu, co za każdym razem robiło na mnie takie samo, ogromne wrażenie.

Nie byłam w stanie trzeźwo myśleć kiedy Shawn tuż po przekroczeniu progu dosłownie się na mnie rzucił. Miałam wrażenie, że jego dłonie są wszędzie, pieszczą każdy kawałek mojego ciała, a ja momentalnie zapragnęłam więcej.

Tell no one | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz