Szczęście Elizabeth

2.2K 147 87
                                    

Po śniadaniu Lizzy i Ciel wyszli na spacer po ogrodzie. Ja w tym czasie obserwowałam ich z okna. Muszę przyznać, że wyglądają razem słodko... Ciel poznał nowe wcielenie Lizzy i napewno teraz inaczej na nią patrzy.

Cieszyłam się ,że Lizzy ma kogoś, kto zawsze dotrzyma jej towarzystwa... Ja jeszcze nikogo takiego nie spotkałam... Nie licząc Sebastiana. On jest inny niż mężczyźni, których znam.

Sebastian jest szarmancki, zabawny, tajemniczy i nie jest nachalny. To u niego plusuję... Jego perfekcjyjność docenia pewnie każdy, kto miał taką okazję. Mnie oczarowało również jego spojrzenie...

- Panienko- usłyszałam za sobą

Podskoczyłam ze strachu gdy usłyszałam Sebastiana tak blisko mnie. Mam nadzieję, że nie czyta w myślach... Inaczej musiałabym wyjechać...

- Sebastianie...?
- Powiem to panięce w prost... Nudzi mi się - powiedział z powagą.
- Wiesz, że masz nic nie robić? Ciel ci zabronił - upomniałam i zerknęłam na jego klatkę piersiową . Odkąd zrobiłam mu opatrunek rana zaczęła się leczyć. Mimo to Sebastian nosi tylko białą koszulę i krawat.

- To jest bardzo trudne- powiedział i zerknął na widok za oknem. Zrobiłam to samo i zamarłam.

Moje źrenice powiększyły się, a usta otworzyły. Od razu zakryła je dłonią... Moje zdziwienie w tamtej chwili nie mogło nic opisać.

- Niewierze...
- Ja także - przyznałam

Ciel pocałował Lizzy... To było coś na co ona od zawszę czekała. Kiedy oboje odsunęli się powoli od siebie, żałowałam ,że nie widzę ich min... Oboję pewnie są zarumienienia jak dwa byeaki...

- Kto by pomyślał, że młodsza przegoni starszą w tych sprawach... - powiedziałam prawie nie słyszalne
- Slucham?
-Nie, nic...
- Czy ja dobrze słyszałem? Panienka jeszczę nigdy nie całowała mężczyzny? - zapytał z lekką kpiną

Odwróciłam się do niego wkurzona i z mordem w oczach przyglądałam się jego uśmiechniętej twarzyczce...

- Tak... Przecież jestem damą - warknęłam
- Myślałem, że miałaś już wielu
- To się myliłeś... Demonie

Powiedziałam dając nacisk na ostatnie słowo. Potem przeszłam obok niego. Sebastian zatrzymał mnie i pociągnął ku sobię.
Przez ten nagły ruch byłam tylko pare cm od podlogi. Jego prawa ręka trzymała mnie w talii, a druga trzymała moją dłoń. Sebastian nachylił się nade mną i przybliżył do siebie nasze twarze.

- To prawda, myliłem się... - szepnął tuż przy mojej szyji, którą mimowolnie odchyliłam.

Sebastian delikatnie przejechał ustami po mojej skórze... To było takie romantychne. Chciałam hy zrobił jeszczę więcej...

-Sebastian

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Sebastian.... - zaczęłam, ale przerwało mi gwałtowne wejście do salonu... Byla to pokojówka Ciela, Mayrin
-Panie Sebastianie!!!! Bard używa miotacza.... Ooooo!!!! Ja przepraszam!!!! Nie chciałam!!!

KUROSHITSUJI- Druga z Midfordów Cz:1- ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz