|| Stiles x Isaac ||

Start from the beginning
                                    

Próbując wybić sobie z głowy kolejny obraz przedstawiający starszego Lahey'a, blondyn wkroczył pospiesznie do toalety oznaczonej trójkątem na drzwiach. W całym tym zamieszaniu zapomniał o stawionych przy drzwiach umywalkach i uderzając o nie boleśnie biodrem, zalawirował przez chwilę dookoła własnej osi.

Już miał upadać jak ta ostatnia łamaga – co ani trochę nie pomogło w jego kiepskim stanie – kiedy czyjeś z pozoru chude ramiona oplotły jego talię i tym samym nie pozwoliły mu upaść.

Błękitnooki bał się otworzyć piekących oczu. Bał się, że znów niepotrzebnie się ośmieszy – co w sumie już po części zrobił – lub co gorsza dookoła siebie zauważy jedynie przeraźliwą ciemność, która mogłaby świadczyć o jego kolejnym zamknięciu w klaustrofobicznej zamrażalce. Wszystkie te przemyślenia odsunęło jednak ciepłe, wydychane przez kogoś powietrze które gwałtownie musnęło jego dziecięcą twarz. Uczucie temu towarzyszące było dla chłopaka czymś zupełnie nowym, ciekawym i zaskakująco przyjemnym. Nabierając gwałtownie powietrza do płuc, Lahey wyczuł coś znajomego. Zupełnie jakby zapach jakiegoś ziołowego, relaksującego naparu...

- Isaac? – zapytał niepewnie, znajomy mu głos, a brzmiał on tak jakby dochodził do niego zza grubej szyby. – Stary, najpierw informuj że zgonujesz, później upadaj. Wiesz, ja też muszę się na to jakoś przygotować, nie? – znowu ten głos, tym razem jednak mógł w nim wyczuć odrobinę sarkazmu.

- Stiles? (...) – zapytał cicho ochrypłym głosem, błądząc dookoła siebie niewidzącym wzrokiem.

Przez jaśniejące nad sobą światło jarzeniówki chłopak przez dłuższą chwilę nie mógł dostrzec przed sobą nic, poza jakimś cieniem niepewnie nachylającym się w jego stronę. Gdy objawy chwilowej ślepoty minęły, blondyn z zaciekawieniem utwierdził się w swoim przekonaniu.

- Nie, wróżka zębuszka. – sarknął jego wybawiciel, parskając na chwilę drętwym śmiechem. – Możesz mi do jasnej ciasnej wytłumaczyć, czemu u diabła zgonujesz w łazience? Przed kimś się ukrywasz? Ktoś cię zaatakował? Jesteś ranny? – już po chwili zalał go falą niekończących się pytań, co zresztą było jego znakiem szczególnym.

- Ja... umm. – zawahał się, podnosząc się na własnych nogach i przez chwilę, ukradkiem przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze naprzeciw. – Sam nie wiem. – wyjaśnił, nerwowo drapiąc się po karku i przyglądając się swojemu zdezorientowanemu towarzyszowi, który teraz niebezpiecznie się mu przyglądał, jakby przeglądał jego ranną duszę.

- Isaac? – pytający głos chłopaka zwrócił ponadto jego uwagę. – Wiesz, nie za dobrze wyglądasz, jesteś jakiś taki niewyraźny i w ogóle. Czy wilkołaki tak mają? Nie chce się mieszać w nieswoje sprawy czy coś ale... czy ty właśnie płakałeś? – zapytał z typowym dla siebie zachowaniem.

Błękitnooki nie wiedział już, co ma na to odpowiedzieć. Jego płuca paliły żywym ogniem, a gardło z każdą chwilą zaciskało się coraz boleśniej wokół jego krtani, tym samym prawie pozbawiając go łamiącego się od emocji głosu.

Nie wiedząc co ma zrobić, blondyn z cichym jękiem zjechał plecami tuż po lodowatej ścianie, pozwalając sobie uronić jeszcze parę łez w obecności chłopaka.

Widząc to, Stilinski nie wiedział jak ma zareagować. Nie pierwszy już raz widział Isaac'a w takim, a nie innym stanie i po części bał się że pod wpływem emocji chłopak rzuci się na niego z kłami i pazurami. Musiał być jednak twardy, bo widząc go w takim stanie sam czuł, jak jego małe serduszko przepełnia się wewnętrznym żalem.

- Opowiesz mi co się stało, czy udasz że mnie w ogóle nie znasz i już na starcie mam się stąd wynosić? – zapytał siadając tuż obok swojego chlipiącego towarzysza, którego tak lubił.

Na to pytanie przez dłuższą chwilę nie uzyskiwał jakiejkolwiek odpowiedzi, czy też zwykłego jęku rozpaczy.

- Przed zmianą Derek zapewniał mnie..., że wszystko co mnie do tej pory dręczyło, zniknie... - wydukał w końcu z żalem, a brunet już myślał jaki scenariusz tortur wybrać dla tego upierdliwego, dumnego z siebie gbura.

- Sukinsyn... - wyrwało mu się niespodziewanie, gdy przypatrzył się uważniej zaczerwienionej od płaczu twarzy wilkołaka, po której to wciąż mimowolnie spływały świeże łzy.

- Alfa. – poprawił go zaraz, na co oboje parsknęli śmiechem.

- Wolałbym określenie zadufanego, dumnego, lubiącego samotność, skapiałego, starego grzyba z małym chujkiem. – dodał brunet, na co w łazience ponownie słychać było chichoczący śmiech obojga.

*

Lahey musiał przyznać, że Stiles jak nikt inny potrafił go pocieszyć, co wydawało się wręcz niemożliwe. Brunet miał w sobie to coś, dzięki czemu wilkołak potrafił się przy nim uśmiechać i choć na chwilę zapomnieć o krzywdzących wspomnieniach.

Posyłając Stilinskiemu jeszcze jeden, naprawdę szczery uśmiech, blondyn zasiadł tuż za nim w wolnej ławce oczekując na jeden ze swoich znienawidzonych przedmiotów, jakim była chemia.

Isaac'owi chyba jeszcze nigdy nie udało się dostrzec uśmiechu na twarzy pana Harris'a. W jego obecności wszyscy byli dziwnie spięci, a chłopak na końcu swojego języka wyraźnie czuł cierpki, zgorzkniały smak emocji nauczyciela. Mężczyzna był naprawdę tajemniczy, a jego charakterek odbijał się mocno na reszcie klasy, której tak nienawidził...

Niebieskooki zerknął niepewnie w kierunku innego wilkołaka, jakim był Scott McCall. Ten podobnie jak on nie mógł wysiedzieć na swoim miejscu, a na jego twarzy wyraźny był grymas obrzydzenia. Bóg niech ma nas w opiece przez tę lekcję... - powiedział w myślach, zamykając nadal piekące oczy z zażenowania.

Z transu obudził się dopiero, gdy poczuł że ktoś go szturcha. W istocie był to oczywiście nie kto inny jak Stiles, który trzymał kurczowo w dłoni jakąś kartkę, która pod niewiedzą zmęczonego życiem nauczyciela wylądowała tuż przed nim na ławce, a Lahey mógł już jedynie podziwiać tył głowy bruneta.

Blondyn chciał się zapytać co to, lecz najwyraźniej nie miał już na to okazji. Postanawiając, że weźmie sprawę we własne ręce, chwycił za pogniecioną kartkę i rozprostowując ją, przeczytał jej treść.

- Chcesz gdzieś dzisiaj wyskoczyć? Słyszałem, że w okolicy otworzyli jakiś nowy klub... - Stiles :)

Tej propozycji nastolatek nigdy by się nie spodziewał, a już tym bardziej nie od Stilinskiego. Z jednej strony coś ciągnęło go w tamtą stronę, a z drugiej bał się, że swoim zachowaniem tylko przysporzy nie potrzebnych problemów.

Zaciskając dłoń na pogryzionym z nerwów długopisie, Isaac długo myślał nad tym, co ma zrobić. W końcu jego ciekawskość zwyciężyła i chłopak niepewnie się zgodził, pisząc odpowiedź na karteczce i podając ją z powrotem brunetowi...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 28, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

DRUCIANE - ONE SHOTS -Where stories live. Discover now