3. Dlaczego nie warto poświęcać się dla biologii

411 58 44
                                    

Jeszcze tego samego dnia, późnym południem, kiedy słońce już niemal zniknęło z obszaru nieba, a Michelle padała wyczerpana z nóg, usłyszała pukanie do drzwi swojego pokoju. Z lekką niechęcią przyjęła do świadomości, że ktoś mógł jeszcze czegoś od niej chcieć. Nie dość, że była dosyć zmęczona po zajęciach, zarówno szkolnych jak i dziennikarskich, a inna strefa czasowa dawała wciąż o sobie znać, to jeszcze musiała opowiadać Francisowi o klubie. Oczywiście tylko o dziennikarskim, o drugim nie było mowy, aby się dowiedział.

Podeszła do drzwi, by je otworzyć i spodziewała się ujrzeć w nich Giannę, która ponownie przyjdzie wypytać siostrę o to jak minął jej dzień. Dlatego też zdziwiła się, gdy ujrzała w przejściu Elisavete i Belle.

- Gotowa na nową porcję gejozy? - przywitała ją pytaniem wyraźnie rozentuzjazmowana Bella, i nie czekając wzięła ją za rękę – No to w drogę!

Michelle nawet nie zdążyła zareagować, gdy dziewczyna zaczęła wraz z nią biec wzdłuż korytarza, prowadząc w stronę wyjścia z budynku. Zdążyła jedynie zobaczyć, że Elisaveta zamknęła na klucz jej pokój i po chwili, gdy ich dogoniła wręczyła go Michelle, by ta nie musiała się o nic martwić. Nadal się jednak niepokoiła, gdyż nie wiedziała dokąd biegną.

- Elu – zwróciła się przewodniczącej, gdy nieco zwolniły – Nie żebym miała coś przeciwko, ale powiesz mi gdzie dokładnie idziemy?

- Jasne! Nie mogłyśmy ci południem powiedzieć, bo zagarnął cię wtedy twój brat. Ale dzisiaj próbujemy naszych sił z Roderichem i Gilbertem.

- Gilbert? Myślałam, że nie przepadasz za nim – powiedziała Michelle, przypominając sobie jak Węgierka go ostatnio szorstko potraktowała.

- Za nim nie – mówiła dziewczyna, nie przerywając swojego szybkiego chodu – Ale uważam, że świetnie pasuje do wrażliwego Rodericha. A jesteśmy przecież kółkiem, który zajmuje się swataniem! Dlatego w naszym interesie leży to, aby im pomóc!

- I na czym ma ta pomoc polegać? - spytała Michelle, gdy nagle zatrzymały się przy drzewie, wyrastającym tuż przed jednym z budynków, gdzie odbywały się zajęcia.

- Jak na razie na obserwacji! - posłała jej uśmiech Bella – Dzięki temu możemy stwierdzić jak im możemy pomóc, a przede wszystkim mieć coś od życia! W końcu jesteśmy yaoistkami!

Michelle pragnęła zadać jeszcze jedno pytanie, dotyczące w jaki sposób miały zamiar przeprowadzić wspomniane przez nich obserwacje, ale potym gdy upewniły się, że nikogo nie ma w pobliżu i Elisaveta zaczęła wspinać się na drzewo, wszystko zostało dla niej wyjaśnione. Dziewczyna aż niemało się zdziwiła, gdy zobaczyła z jaką łatwością przewodniczącej przychodzi wspinanie się po gałęziach, zupełnie jakby robiła to już wiele razy.

- Wchodzisz? - spytała Bella, gdy ona sama zaczęła się wspinać, podobną trasą co przed chwilą Elisaveta.

- A to na pewno bezpieczne? - zawahała się Michelle – I odpowiednie?

- Oczywiście, że tak! Robiłyśmy to już mnóstwo razy, ale jeśli wolisz zostać to stań na czatach, a my ci wszystko zrelacjonujemy.

Michelle niepewnie spojrzała na wyrastające drzewo, bijąc się z myślami. Już niejednokrotnie przychodziło jej wspinanie się na drzewa, porastające tereny niedaleko plaż, gdzie się wychowała. Kochała obserwować bijące o piaszczysty brzeg fale oceanu i długimi godzinami wpatrywać się w niekończące się linie horyzontu. Teraz każdy jednak mógł je nakryć, a ciężko byłoby im się wytłumaczyć z wieczornego siedzenia na drzewie, pod oknem gdzie spotykało się kółko muzyczne.

Wzięła głęboki oddech i chwyciła się pierwszej, najniższej gałęzi. Ciekawość w końcu przemogła jej obawy, więc co chwilę spoglądając za siebie, czy aby na pewno nikt nie kręci się w pobliżu, ostrożnie wspinała się po gałęziach. Dawno już tego nie robiła, więc w paru miejscach zdarła sobie skórę, zahaczająco szorstką korę, aż w końcu dotarła do grubej gałęzi, gdzie czekały na nią Elisaveta i Bella.

XY do kwadratu || gakuen hetaliaWhere stories live. Discover now