dzień trzynasty

512 62 8
                                    

Tego wieczoru sala nastolatki nie była rozświetlona jak zazwyczaj. Było ciemno. Nawet mała lampka nocna była nieużywana. Harry zbliżył się jak najciszej do łóżka pośrodku sali. Gdyby nie przebłyski światła spod kołdry, brunet mógłby pomyśleć, że Ivy śpi.

– Kochanie – odezwał się chcąc zwrócić uwagę dziewczyny. Światełko zgasło, a kołdra została odsunięta. Teraz widział ją doskonale. No może nie całkiem, ciemność robi swoje. Dziewczyna z bólem sięgnęła do lampki na stoliku i włączyła ją, a pomieszczenie zalała drobna struga światła.

– Cześć Harry – odezwała się chcąc jak najbardziej ukryć głowę.

– Dobry wieczór Ivy – odpowiedział brunet siadając na krześle. – Mam coś dla ciebie – dziewczyna spojrzała na niego z uwagą i śledziła jego każdy ruch. – Proszę – powiedział podając jej chustkę w kolorze błękitu. Ivy postanowiła się podnieść, lecz próba skończyła się fiaskiem. Harry podniósł się i podciągnął dziewczynę do góry. Uważając na wątłe, blade ciało oparł ją o poduszkę. Ivy jęknęła cicho łapiąc się za bok.

– Co się dzieje Ivy? – spytał szybko przerażony chłopak. Brunetka wzięła kilka głębokich wdechów i zwróciła na niego wzrok.

– Już wszystko dobrze. Czasem tak mam – posłała mu lekki uśmiech licząc, że uspokoi to bruneta. On jednak wiedział, że wcale nie jest dobrze. – Przypomnij mi potem, że mam ci coś powiedzieć – odezwała się z bólem, na co brunet przytaknął.

– Przymierzysz? – spytał po chwili ciszy wskazując na chustkę.

– Nie chcę ci się pokazywać tak – odparła smutno przymykając oczy.

– Proszę. Przecież wiesz, że cię kocham nie za wygląd, a za to kim jesteś – pogładził jej policzek i przysiadł na krańcu łóżka. Odsunął delikatnie jej głowę i odwiązał granatową chustę. Odrzucił na bok i zauważył zamknięte powieki Ivy, spod których wypływały łzy. Włosy wypadły jej całkowicie. Nie został ani jeden. To ta pieprzona choroba ją niszczy! Zabiera coraz więcej z każdym dniem. Z każdą nocą, godzina, minutą, sekundą.

– Nie patrz na to – wyjąkała. – Wyglądam okropnie – załkała. Harry przyciągnął ją do siebie i złożył na jej głowie kilka pocałunków. Sam uronił kilka łez. Nie było innej możliwości. Ivy znikała coraz bardziej z każdym dniem. Na prośbę brunetki chłopak założył błękitną chustę i zawiązał z tyłu głowy. Uśmiechnął się do niej pogodnie i starł spływające po policzkach łzy. Ucałował oba poliki i ponownie przytulił. Ivy jęknęła cichutko i złapała się za bok. Chyba troszkę za mocno ją przytulił.

– Przepraszam Słoneczko, przepraszam. Nie chciałem – zaczął szybko przepraszać odsuwając się.

– Nic się takiego nie stało Harry. Po prostu dzisiaj nie czuję się najlepiej i nawet najdelikatniejszy dotyk mnie boli – wyszeptała przysuwając się do niego. Czuła jak jej głowa pulsuje, jakby miała pęknąć w połowie. Sięgnęła na stoliczek i zgarnęła z niego białą tabletkę oraz wodę. Zażyła lek i z pomocą bruneta oparła się wygodniej o poduszki. Pielęgniarka przyniosła jej leki przeciwbólowe. Miała zażyć je, gdy będzie się bardzo źle czuć. Ivy nie chciała wołać pielęgniarek co kilka minut z prośbą o pomoc.

Harry pomógł dziewczynie wygodnie się położyć i okrył ją kołdrą. Usiadł na kraju łóżka i chwycił ją za dłoń. Była taka drobna. Kciukiem rysował wzorki na jej skórze, dzięki czemu Ivy mogła się odprężyć i poczekać, aż tabletka zacznie działać.

– Kochanie – odezwał się łagodnym głosem, chcąc zwrócić jej uwagę.

– Tak? – odwróciła twarz w jego stronę, a on ujrzał te cudowne ciemne tęczówki, przepełnione bólem i smutkiem.

– Chciałaś mi coś powiedzieć – przypomniał jej.

– A tak – od razu na jej usta wkradł się lekki uśmiech, który ostatnio rzadko można było zobaczyć. – Wiesz, ten zespół The Lumineers, są niesamowici. Napisali piosenkę o nas, wiesz? – pokiwałam kilka razy głową i wyciągnęła swoją drobną dłoń w przód. Ułożyła ją na jego dłoni i ścisnęła, na tyle ile pozwalały jej siły. – I chciałabym żeby tekst tej piosenki był na moim nagrobku.

– Kochanie, co ty wygadujesz? – Harry spojrzał na nią zaskoczonym wzrokiem. Oczyma błądził po jej spokojnej twarzy, wiedząc jednak, że w środku toczy walkę z bólem.

– Umieram Harry. Umieram – wyszeptała, a po jej policzku znowu spłynęły łzy. – Przytul mnie, proszę – wyszeptała błagalnie. Brunet przysunął się chcąc ją objąć, jednak Ivy miała inny plan. Przesunęła się na łóżku i odchyliła kołdrę, robiąc miejsce chłopakowi.

– Ivy, nie mogę. Przecież wiesz.

– Proszę – wyszeptała spoglądając na niego.

– Dobrze. Robię to, bo bardzo cię kocham- Harry poddał się i zdjął buty oraz bluzę. Ułożył się na skraju łóżka i okrył ich kołdrą. Ivy mimo bólu ciała przytuliła się do chłopaka najmocniej jak potrafiła. Wtuliła twarz w jego tors, gdy jego ramiona otoczyły jej wątłe ciało.

Po chwili ku wielkiemu zdziwieniu Harry'ego Ivy zaczęła śpiewać. Coś, co w obecnej sytuacji jeszcze bardziej zniszczyło jego rozerwane serce.

Is it just our bodies? / Czy to tylko nasze ciała?
Are we both losing our minds? / Czy oboje postradaliśmy zmysły?
Is the only reason you're holding me tonight / Czy to jedyny powód dlaczego obejmujesz mnie tej nocy:
'Cause we're scared to be lonely? / Dlatego że boimy się być samotni?
Do we need somebody / Czy potrzebujemy kogoś
Just to feel like we're alright? / Tylko po to, żeby czuć, że wszystko jest w porządku?
Is the only reason you're holding me tonight / Czy to jest jedyny powód dlaczego obejmujesz mnie tej nocy:
'Cause we're scared to be lonely? / Dlatego że boimy się być samotni? *


***********

* test piosenki Scared to be lonley - Martin Garrix & Dua Lipa

Nobody Knows // h.s. ✔Where stories live. Discover now