dzień zero

1.2K 94 2
                                    

– To jest okropne – jęknęła przerażona dziewczyna, wtulając się w ramię starszego o dwa lata bruneta.

– Kochanie, nie jest tak źle – mruknął przyciągając ją mocniej do siebie.

– Musisz je przyciąć – stwierdziła, zaczesując do tyłu włosy Harry'ego.

– Przyznaj, że są seksowne.

– Nie.

– Ivy no – jęknął. Dziewczyna jednak nie dawała się złamać i pokręciła przecząco głową. – Uparta jesteś.

– Ale za to mnie kochasz – ułożyła usta w podstępnym uśmiechu.

– Za to cię kocham – uśmiechnął się i pocałował brunetkę w głowę. – To może włączymy komedię? – spytał widząc jak Ivy męczy się w czasie horroru.

– Tak, tak – odezwała się uradowana i wstała, aby zmienić płytę w odtwarzaczu. – Mamy jeszcze popcorn? – spytała. Harry wziął w dłonie miskę i przechylił ją lekko w prawo i lewo.

– Coś jest – odłożył naczynie i rozsiadł się wygodnie na kanapie. Brunetka zmieniła płytę w odtwarzaczu i wstała. Lecz uśmiech na jej twarzy został zastąpiony grymasem. – Coś się stało? – jej zmiana mimiki nie umknęła brunetowi.

– Nie. Wszystko jest dobrze – powiedziała wymuszając się na uśmiech. 

Czuła jak jej nogi robią się miękkie, a przed oczami pojawiły się drobne, świecące kuleczki. Jej cudowne, zielone oczy zaszły delikatną mgłą, a z twarzy nagle odpłynęły kolory. Jej ciało opadło na ziemię nim zdążyła cokolwiek powiedzieć.

*****

– Jak się czujesz? – usłyszała uchylając powoli powieki. Uderzyła w nią smuga ostrego światła, więc ponownie zamknęła oczy. – Ach, światło – znowu ten głos. Ktoś wstał i oddalił się od niej, co można było wywnioskować po włóczeniu nogami po ziemi. Dodatkowo wstając krzesło wydało z siebie przeraźliwe skrzypnięcia. – Spróbuj teraz – usłyszała. Poszła więc za radą magicznego głosu i uchyliła powieki. Tym razem nie zakończyło się to fiaskiem i dziewczyna ujrzała dobrze jej znaną szpitalną salę. Skanowała uważnie pomieszczenie wzrokiem, aż natrafiła na bruneta z burzą loków.

– Harry...  – wyszeptała wyciągając w jego stronę dłoń. Wenflon. Brunet szybko ujął jej drobną dłoń i zamknął w swoich większych.

– Jestem tutaj – ucałował delikatną skórę rąk i przyłożył do czoła. – Jak się czujesz? – spojrzał na nią.

– Źle – odparła szczerze przymykając oczy. – Co się stało? Dlaczego tu jestem?

– Zemdlałaś i nagle straciłaś oddech. Przyjechała po ciebie karetka. Zrobili ci jakieś badania i dali kroplówkę. Bałem się o ciebie – powiedział wpatrzony w nią. Była jego oczkiem w głowie, jego słoneczkiem, aniołkiem, kochaniem. Poświęciłby dla niej wszystko. Nawet własne życie. Byle by zobaczyć uśmiech na jej ustach.

– Znowu sobie tutaj trochę poleżę – Ivy westchnęła z małym uśmiechem.

– Nie mów tak nawet – brunet pogładził kciukiem jej drobną dłoń i zamknął oczy. Nie chciał przeżywać jeszcze raz tego samego.

– Nie uciekniemy przed tym Harry. Ani ty, ani ja. Wszystkich to czeka. Naprawdę – tłumaczyła powoli i uważnie. Chciała by Harry wreszcie zaakceptował i pogodził się z tą informacją.

– Wiem Ivy, wiem. I dlatego to wszystko jest takie trudne – jęknął płaczliwie i ucałował jej dłoń. A po jego policzkach spłynęło kilka pojedynczych łez.

**********************

Hej!

Witam w pierwszym rozdziale :D

Ważna uwaga!

Zwracajcie uwagę na teksty np. z piosenek, gdyby pojawiły się w tekście. 

Nobody Knows // h.s. ✔Where stories live. Discover now