[TodoDeku] Malinowy chruśniak +18

2K 123 109
                                    

Ekhem, khem...! Witam wszystkich w zapowiedzianym wcześniej shocie! Poprawiłam go wreszcie i uważam, że jest teraz na poziomie zdatnym do przeczytania. Uczciwie ostrzegam, że zawiera sceny łóżkowe, więc jak nie lubisz, nie czytaj i nie odpowiadam, za wszelkie uszkodzenia psychiki po przeczytaniu tego. Pierwszy raz piszę coś takiego i zestresowana jestem. 

Dzięki za pomysł z wykorzystaniem wiersza Bolesława Leśmiana pt. "Malinowy chruśniak", Yonekuuni ;) A i Zenaida0 nie pomógł by Ci ten shot, odeszłam od wiersza trochę XD 

Miłego czytania! ^^

Delikatny szum liści i śpiew ptaków tworzyły swojego rodzaju pieśń lasu. Midoriya siedział oparty na stole i z zamkniętymi oczami słuchał jej. Wiatr delikatnie rozwiewał mu włosy na bok, lecz nie zwracał na to uwagi. Ogarnęła go błogość. Ponoć szczęśliwi czasu nie liczą. Zgadzał się z tym całkowicie. Żył tym, co jest teraz, nie interesowało go na razie nic, prócz Todorokiego i wspólnie spędzonego z nim czasu.

Nagle poczuł na czole ciepłe, delikatne muśnięcie warg. Izuku otworzył oczy i zobaczył oddalającą się twarz jego chłopaka. Uśmiechał się, a jego dwukolorowe oczy błyszczały wręcz pogodą ducha. W ręce trzymał czerwono-czarny plecak.

– To jak? Idziemy? – Zapytał Shoto, zakładając torbę na plecy.

– Jasne! – Odpowiedział Midoriya, wstając w podskokach. Zauważył, że od kiedy zaczęli mieszkać w tym domku, miał w sobie za dużo energii. Ale wreszcie nie musieli się kryć, mogli robić, co chcą! O to właśnie chodziło w tym wyjeździe. O wolność, o swobodę, aby nie musieli się bać, czy ktoś ich przyłapie. Wolał nie myśleć, co by się stało, gdyby ojciec jego ukochanego, Endeavor, dowiedział się o ich związku. Wiedział, że wszyscy uważaliby ich miłość za złą, a przecież nic niewłaściwego nie robili. Po prostu darzyli się uczuciem. Delikatnym, czystym, pięknym. Ale jakby było mało strachu przed zdemaskowaniem, to drugi bohater ostatnio zaczął naciskać syna, aby znalazł sobie jakąś bardzo zdolną dziewczynę, co najczęściej kończy się kłótniami. Ale nie powinien teraz o tym myśleć, jeszcze przez kilka dni mają tu mieszkać i powinni jak najbardziej się sobą nacieszyć.

Todoroki najął ten domek specjalnie z myślą o nich. Znajdował się na skraju lasu, zwrócony przodem do niego, co zapewniało prywatność. Ale i tak o to nie dbali, bo te znajdujące się wokół nich były aktualnie puste. Mama Midoriyi bardzo ucieszyła się, kiedy jej syn zapytał się, czy może z przyjacielem wyjechać do domku letniskowego i bez wahania się zgodziła.

– To gdzie dokładnie idziemy? – Zapytał Midoriya, wtulając się w rękę chłopaka. Pozwolił się prowadzić. Niespiesznie weszli między drzewa.

– Ostatnio widziałem tu taką ładną polanę, myślę, że będzie dobra, aby się na niej rozłożyć – odpowiedział Todoroki, idąc powolnym krokiem. Izuku dziwiło to trochę, gdyż jego wręcz rozpierała energia. Odsunął się od Shoto i pobiegł trochę przed siebie, po czym odwrócił się.

– Chyba wiem o której mówisz. No chodź! – Zaśmiał się zielonowłosy, łapiąc dłoń lubego.

– Czeka... – urwał nastolatek, kiedy został szarpnięty do przodu, lecz pozwolił się prowadzić. Parsknął tylko śmiechem i pokręcił głową. Zauważył niewielką zmianę w zachowaniu swojego ukochanego. Znacznie ożywił się od ich przyjazdu, a z jego twarzy nie schodził uśmiech. Tak bardzo go kochał i pragnął, lecz nie ważył się go zbyt sugestywnie dotknąć, nie wiedział jak Deku by zareagował. Był taki niewinny.

Szli razem, trzymając się za ręce, aż w końcu dotarli do niewielkiej polany. Uśmiech zniknął z twarzy Midoriyi i rozejrzał się zmartwiony.

Anime - shotyWhere stories live. Discover now