It's like wishing for rain as I stand in the desert

382 32 2
                                    


TERAZ

Clarke

Ranek był rześki. Jak zawsze Clarke wstała wcześniej niż Madi. Po cichu wyszła z namiotu i podeszła do ogródka, aby przygotować sałatkę na śniadanie. Gdy ta już była gotowa, usiadła jak zawsze na swoim ulubionym kamieniu i włączyła radio:

- Bellamy, to znowu ja. Clarke - przerwała i spojrzała w niebo - Patrzę się właśnie w nieboskłon. Jest dzisiaj niesamowicie piękny. Wydaje się bardziej intensywny - przerwa - U mnie wciąż po staremu, ale hej doceniłabym bardzo jakbyś w końcu ruszył swoją śliczną dupę i przyleciał tutaj- chwila zamyślenia, Clarke tak cholernie się bała, że oni już nigdy nie wrócą.

- Jeśli wciąż żyjesz... - kontynuuje - Męczy mnie to już. Dawanie sobie ciągłej nadziei, że wrócicie. Może pora się pogodzić z tym faktem i ruszyć dalej? Sześć lat Bell, sześć lat....

Nagle przerwała swój monolog, gdy zobaczyła, że Madi już wstała.

- Dzień dobry księżniczko. Jak się dzisiaj czujemy?- powiedziała uśmiechnięta Clarke

- Pełna życia i chęci do zabijania potworów!

- Obawiam się, że dzisiaj również żadnego nie spotkamy - odpowiedziała jej śmiejąc się.

- Ale, ale ja chciałbym być jak ty Clarke! Nieustraszona i odważna!

Clarke podeszła do dziewczynki. Przykucnęła, aby mieć jej oczy na wysokości swoich. Złapała ją za ramiona i powiedziała:

- Madi, jesteś najbardziej niesamowitą osobą jaką znam. Przeszłaś tak wiele. Codziennie zaskakujesz mnie czymś nowym. Nie musisz zabijać potworów, aby być wojownikiem. Już nim jesteś. Popatrz jak daleko razem zaszłyśmy - Clarke wskazała jej na ich całe obozowisko - Ty jesteś moją bohaterką Madi, nie zapominaj o tym.

Dziewczynka zarumieniła się i przytuliła mocno Clarke. Była jej tak wdzięczna za to, że ją przygarnęła i nauczyła wszystkiego co teraz umie. Nie poradziłaby sobie bez niej. Podziwiała ją bezgranicznie, dlatego słowa kobiety tak bardzo ją rozradowały.

- A ty jesteś moją bohaterką Clarke i zawsze nią będziesz – szepnęła jej w uścisku Madi.

- No dobrze, dość tego dobrego, a teraz leć zasuwać śniadanie, które Ci przygotowałam.

- Tak jest! - powiedziała Madi po czym wzięła miskę z sałatką i zaczęła ją jeść.

Po zjedzeniu śniadania Clarke i Madi zabrały się do swoich codziennych obowiązków. Sprawdziły czy nic się nie zmieniło. Czy tym razem bunkier odpowie na ich sygnały radiowe. Czy nie ma w pobliżu dziwnych przybyszy z kosmosu. Po zakończeniu swojej rutyny był czas na to, aby Clarke pouczyła dziewczynkę trochę historii:

- No dobrze Madi a teraz wskaż mi gdzie znajduje się Francja.

- Tutaj! – Madi wskazała na państwo nad morzem śródziemnomorskim, atlas Clarke zabrała z laboratorium Becci.

- Świetnie! A teraz co mi możesz opowiedzieć o Francji?

- Francja była ośrodkiem sztuki i kultury. Narodziło się tu wiele sławnych artystów. We Francji powstała pierwsza konstytucja. Wieża Eiffla, bagietki i ser były bardzo znane w tym kraju. Stąd też pochodzi Napoleon, czy najodważniejsza wojowniczka na świecie Clarke Griffin!

- No no no, widzę że moje nauki nie idą na marne!

Kobieta zamknęła atlas i wzięła pod ramię dziewczynkę.

- Clarke, a czy teraz mogę się iść przejść poszukać kwiatków? - zapytała Madi

- Madi... A co jeśli potwory wróciły?

- Wtedy ich zabiję! Zresztą minęły już dwa miesiące i nigdzie nie mogłyśmy ich znaleźć. Na pewno są gdzieś daleko stąd. Proszę Cię Clarke! Od tak dawna nie byłam na spacerze sama!

- Ehhh, no dobrze, ale uważaj na siebie i odpowiadaj na moje wiadomości! - odpowiedziała niechętnie Clarke.

- Oczywiście, dziękuję! – Madi rzuciła się na szyję Clarke po czym wzięła krótkofalówkę i ruszyła przed siebie.

***

Minęło około 40 minut, a w górze unosił się zapach przed deszczem.

- Madi, gdzie jesteś? Podjadę po Ciebie Jeepem, zanosi się na deszcz- powiedziała Clarke przez krótkofalówkę.

- Jestem koło tego ogromnego drzewa, które tak bardzo lubisz- usłyszała odpowiedź.

Clarke wsiadła do samochodu i ruszyła po Madi. Jechała tak z pięć minut, gdy nagle napotkała na drodze przeszkodę. Było to przewrócone drzewo.

„No trudno. Madi jest stąd nie daleko, pójdę po nią na piechotę" - pomyślała.

- Madi, pień się zawalił, ale pójdę po Ciebie pieszo. Powiedz mi, dalej jesteś pod tym drzewem?

Cisza. Żadnej odpowiedzi.

- Halo Madi słyszysz mnie? - w głosie Clarke było słychać zaniepokojenie. Kobieta przyśpieszyła kroku.

- Madi, nie czas na żarty! Odpowiedz mi!

Wciąż cisza. W tym momencie Clarke postanowiła zacząć biec. Zbliżając się do drzewa nie widziała nigdzie dziewczynki. Była taka przerażona. Nie mogła jej stracić. Madi była dla niej wszytkim.

Nagle usłyszała jej głos. Kamień spadł jej z serca.

- Madi! Madi powiedz gdzie jesteś?! - krzyknęła, aby dziewczynka mogła ją usłyszeć.

Nagle zauważyła za krzakiem zarys sylwetki. Zaczęła iść w tamtą stronę, ostrożnie przeciskając się przez ostry krzew. W końcu dostrzegła Madi. Lecz gdy do niej podeszła bliżej, zauważyła, że po drugiej stronie jest ktoś jeszcze. Zamarła.

Shooting stars [PL]Where stories live. Discover now