7.

11.3K 613 178
                                    


- Cholera, Jackie, jesteście tematem numer jeden! – zakrzyknęła Josephine, machając frytką umazaną keczupem.

Jęknęłam. Od dzisiejszej porannej akcji nie schodziłam z ust uczniów Southside High School. Nasze „wyjście smoka" wywołało ogromny chaos wśród ludzi. Nie dziwiłam im się, w końcu ni stąd ni z owąd najpopularniejszy gość w szkole zainteresował się prawie nikomu nieznaną dziewczyną (do tego z jakimś dziwnym gatunkiem „otyłości"), a po dwóch tygodniach stają się parą. Do tego Sanchez znany był z ogólnej niechęci do stałych związków.

Jego ostatni p r a w d z i w y związek miał miejsce jakieś dwa lata temu. Pamiętam, że chodził wtedy chyba z niejaką Kate Green. Wydawało mi się, że byli szczęśliwą parą, zresztą w podobnym utwierdzeniu trwała połowa szkoły. Jednakże było to widocznie jedynie złudzeniem. Nie mam pojęcia, co się stało, ale po roku Kate zerwała z Seanem. Do dziś wspomnienie tej awantury było bardzo wyraźnie. Czarnowłosa dziewczyna płakała, zarzucała mu brak szacunku i wielokrotne zdrady. Zarzekała się, że chciała mu pomóc, sprawić by mógł tworzyć z kimś zdrową i trwałą relację. Ostatecznie dowiedziałam się, że powodem zakończenia związku był jeszcze wyjazd Kate do Anglii. Chodziły plotki, że cała ta scena była tylko grą i nic, co tam zostało wypowiedziane, nie było prawdą. Jednakże nie wiem, jak wyglądało to w rzeczywistości. W każdym bądź razie tamtego dnia na placu Sean wyglądał na bardzo skruszonego. Nigdy wcześniej, ani później nie widziałam go w takiego. Miał spuszczoną głowę, loki zasłaniały mu oczy, a wzrok wbity był w beton, którym wylany był plac przed szkołą. Nawet nie zająknął się słowem, każdą obelgę przyjmował w milczeniu. Długo chodził nabuzowany, zły i smutny. Po tym wszystkim stał się tym, kim był obecnie. Nigdy więcej nie wpakował się w związek, a dziewczyny były raczej jednonocne.

Zamieszałam bez przekonania moim spaghetti i nabrałam trochę makaronu na widelec. Mogłam wziąć frytki. Niestety moja mama miała fisia na punkcie odżywiania w ciąży i postanowiła własnoręcznie przygotowywać mi obiady, które miały zapewnić mi odpowiednią ilość składników odżywczych, witamin i minerałów. Na dłuższą metę mogło być to nieco męczące, ale i tak cieszyłam się, że miałam tak duże wsparcie z jej strony.

- Taa. – przeciągnęłam flegmatycznie.

Wiedziałam, na co się piszę, ale gdy znalazłam się w tej sytuacji, dopiero poczułam, jak to jest być w centrum uwagi. I wcale nie sprawiało mi to przyjemności, wręcz było powodem niemałego dyskomfortu. To nie tak, że należałam do osób chorobliwie nieśmiałych. Wręcz przeciwnie – wśród znajomych uchodziłam za duszę towarzystwa i wulkan energii, uwielbiałam poznawać nowych ludzi. Po prostu t a k a uwaga ze strony innych była według mnie onieśmielająca. To dziwne uczucie, gdy zamiast paru nagle chce z tobą gadać paręnaście osób.

- Słuchajcie dziewczęta, nie chcę was martwić, ale – Alissa położyła swoją tacę przed miejscem obok mnie. Ostatnio spędzałyśmy z nią i Amandą sporo czasu. – ludzie gadają o twojej ciąży i są jej coraz bardziej pewni. – Fox była kimś na kształt radaru. W poprzedniej szkole była u szczytu szkolnej hierarchii, więc doskonale wiedziała jak działać. Oczywiście parę dni temu usłyszała o tym i musiałam jej powiedzieć prawdę.

- To było pewne. – mulatka sączyła sok pomarańczowy przez słomkę. Do tej chwili siedziała cicho. – Teraz każdy będzie dokopywał się najmniejszych informacji i pikantnych ciekawostek na twój temat.

- Przynajmniej są przekonani, że to Seana. Przynajmniej w większości. – Alissa zaczęła swoją porcję frytek. O całym układzie też wiedziały, ale to już za sprawką Josephine.

Zjadłyśmy swoje lunche i udałyśmy się na plac przed szkołą, by nieco się przewietrzyć. Usiadłyśmy na ławce pod dużą wierzbą i oddałyśmy się rozmowie o wszystkim i o niczym. Właśnie chciałam sprzeciwić się Fox, która uparcie twierdziła, że żółte ubrania to największy błąd ludzkości, gdy usłyszałam głośny tupot i krzyk. Ktoś poderwał mnie do pionu nie siląc się na delikatność w żadnym stopniu. Byłam w szoku. Ujrzałam Bena, którego twarz była wykrzywiona złością i obrzydzeniem.

Texas BabyDär berättelser lever. Upptäck nu