Szłam z Josephine w kierunku sali, w której miałyśmy historię i śmiałam się z jakiegoś okrutnie słabego żartu, który właśnie mi opowiedziała. Odkąd porozmawiałam z mamą, czułam się, jakby kamień spadł mi z serca. Znów byłam wesoła i energiczna, chociaż czasem zbierało mi si e na mdłości. Ale to podobno było normalne dla pierwszego trymestru, więc niezbyt się tym martwiłam. Zatrzymałyśmy się obok szafek, z których musiałyśmy wyciągnąć podręczniki. Rick poinformował dyrekcję szkoły o moim stanie, dzięki czemu mogłam nie ćwiczyć na wuefie. Jednakże uczyć wciąż musiałam się jak reszta uczniów, co było raczej dość oczywiste. Otworzyłam drzwiczki zamaszystym ruchem. Nagle coś wypadło z niej na podłogę. Schyliłam się, myśląc, że to zapewne któryś z moich zeszytów. O jak bardzo się myliłam. Chwyciłam przezroczyste pudełeczko. W środku znajdowała się para malutkich błękitnych bucików dziecięcych. Szybko wcisnęłam paczuszkę do szafki i rozejrzałam się po korytarzu. Szukałam wzrokiem kogoś, kto mógłby mnie obserwować lub śmiać się ze znajomymi z mojego zdenerwowania. Gdzieś w tyle głowy tkwiła jednak nadzieja, że to Ben otrząsnął się i zaakceptował fakt o swoim ojcostwie.
- Jakie ładne! – zachwycona Jo sięgnęła po nieszczęsny podarunek. – I malutkie! To od Bena?
Trzepnęłam ją po ręce i włożyłam buciki z powrotem do szafki.
- Wątpię. – mruknęłam. – Ktoś robi sobie ze mnie żarty. Wczoraj Sanchez i reszta słyszeli moją rozmowę z Benem. Boję się, że po szkole już rozniosła się plotka o tym, że jestem w ciąży. Nie wiadomo co mogą sobie dopowiedzieć.
- Wyglądają na drogie... - mruknęła szatynka, wciąż wciskając nos do mojej szafki.
Przewróciłam oczami.
- Błagam cię, widziałam podobne za dziesięć dolców na dziale dziecięcym w odzieżowym. Mama już mnie po nich ciąga, a nawet nie znamy jeszcze płci. Chodź.
Zatrzasnęłam drzwiczki i pociągnęłam buntującą się przyjaciółkę za łokieć do odpowiedniej sali.
Do końca lekcji zdążyłam wyprzeć podarunek z pamięci. Lecz głębiej zastanowiłam się nad sposobem, jakim znalazł się on w środku mojej szafki. Przecież jedyną osobą, która znała kod, byłam ja! Przynajmniej tak mi się dotąd wydawało. Musiałam koniecznie go zmienić w najbliższym czasie.
Kierowałam się do wyjścia, gdzie w swoim samochodzie czekała na mnie Josephine. Próbowałam zdać egzaminy na prawo jazdy, ale trafiłam na takiego egzaminatora, który mnie niesamowicie stresował, więc wysiadłam na środku drogi i uciekłam z płaczem. Nie żartuję. Od tamtej pory boję się wsiąść za kierownicę.
Z rozmyślań wyrwał mnie czyjś głos.
- McLevis. – podskoczyłam na dźwięk mojego nazwiska.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam tylko czyjeś ramię i klatkę piersiową, więc odchyliłam głowę. Och. Cholera. Obok mnie dziarsko maszerował niemal dwumetrowy osioł. Sean Sanchez. Całkowicie typowy najpopularniejszy chłopak w szkole. Trzecioklasista. Jeden z czołowych zawodników w szkolnej drużynie koszykarskiej z dużymi aspiracjami na miano kapitana i obiekt westchnień połowy szkoły. Brązowe, gęste loki delikatnie opadające na czoło aż prosiły się o włożenie w nie ręki. Ciemnobrązowe oczy krzyczały o wpatrywanie się w nie godzinami w poszukiwaniu głębi, a pełne, pulchne usta i wyraźnie zarysowana szczęka błagały o składanie na nich tysiąca pocałunków. Jaka szkoda, że ten anioł krył w sobie okrutnie zepsute wnętrze. Im ładniejsze opakowanie, tym mniej zachwycający prezent. Owszem, nie mogłam zaprzeczyć jego urodzie, ale zdecydowanie odpychał mnie jego paskudny charakter. Znacie ten typ: bogaty koleś przekonany o własnej wyższości nad innymi, gburowaty i arogancki, obracający się jedynie w kręgu równie dzianych i przeżartych kwasem dzieciaków, co on. Obrzydlistwo. A mimo to ludzie wciąż do niego lgnęli, nie rozumiem, co ich tak do niego przyciąga. Pieniądze? Uroda? Huczne imprezy? Nikt nie wmówi mi, że przyjacielskie nastawienie do ludzi.
![](https://img.wattpad.com/cover/122939469-288-k238811.jpg)
YOU ARE READING
Texas Baby
Teen Fictionczy para dziecięcych bucików w szkolnej szafce może połączyć dwa różne światy? "hormony, on i ja. wiedziałam, że to będzie mieszanka wybuchowa" jakiekolwiek podobieństwo do innych opowiadań czy filmów jest przypadkowe! story by @michael-gordon /©201...