Fort z poduszek, nowy w rodzinie i nachlany w trzy dupy Offenderman

Start from the beginning
                                    

Toby

Zaciągnęliśmy nieprzytomnego chłopaka do willi.
- Kurde, ciężki trochę...- powiedziałem wnosząc go razem z Masky'm po schodach do gabinetu Operatora.
Chłopak popatrzył się na mnie w stylu "no co ty nie powiesz?!" na co ja się tylko wrednie uśmiechnąłem.
- Pó... Pójdę po O... Operatora.
Hoodie szybkim krokiem poszedł do Operatora.
I w tym momencie stał się koszmar nad koszmarami... Offenderman wyszedł ze swojego pokoju...

Raira

- Pamiętaj o naszym układzie.- powiedziałam stawiając mężczyznę z powrotem na ziemię.
- Tak... Nie zapomnę.- powiedział drżącym głosem i odszedł w stronę miasta.
Z poczuciem wyższości cicho wzbiłam się w powietrze i poleciałam w stronę rezydencji.

*Time Skip*

Wylądowałam idealnie przed wejściem do rezydencji. Byłam cała umazana krwią bo po drodze spotkałam w lesie jakiegoś licealistę.
Uchyliłam drzwi wejściowe i omal nie zeszłam na zawał. (Helen, mam zawał!) Moim oczom ukazał się nachlany w trzy dupy Offenderman i Toby, Ben oraz Jeff w forcie z poduszek. Chłopcy w forcie mieli kaski wojskowe i mieli na policzkach farby w kolorach zgniłej zieleni. Cały salon wyglądał jak... Terytorium w czasie I wojny światowej. Kanapa była podstawą w forcie z poduszek, noże Jeffa walały się po całej podłodze, gofry były przyklejone do sufitu
((ಠ_ಠ)(ಥ﹏ಥ)ಠ╭╮ಠ) ale najgorsze było jedno... Off miał na biodrach tylko ręcznik.
Próbowałam "cicho" przemknąć do pokoju ale o zgrozo... Off mnie zauważył...
Jego macki poleciały w moją stronę ale zrobiłam unik i wskoczyłam do "bazy" (czyt. Bunkru z poduszek).
- Co tu się dzieje?!- zapytałam patrząc jak Off odkleja się od ściany i "patrzy" zachłannie w naszym kierunku.
- Bo widzisz- zaczął Jeff nakładając mi na głowę kask- kiedy Toby, Masky i Hoodie przywlekli jakiegoś chłopaka do rezydencji Off przyszedł akurat z klubu i jest nachlany w trzy dupy, a na dodatek akurat brał prysznic.
- A gdzie Slenderman i reszta mieszkańców?
- Slenderman teleportował się do Nurse Ann, a reszta jest w pracowni Jasona.- wyjaśnił mi Ben
- Czyli... Jesteśmy zdani tylko na siebie?!
- Eee... Tak.- powiedział drapiąc się po karku Toby.

15 minut później

Raira

22.11.2017r. godz. 23.05
Jesteśmy w bardzo złej sytuacji. Skończyły nam się zapasy prowiantu i zjedliśmy już wszystkie gofry z sufitu. Toby popadł w depresję gofrową, Jeff patrzy się na Bena jak na batonik, a Ben na Jeffa jak na nową grę komputerową. Slenderman może przyjść za kilka godzin, a Offenderman zasną na żylandorze jak jakiś piepszony nietoperz. A na dodatek wysiadły korki u jest ciemno  a jak w dupie u E. Jack'a. Boję, że nie wszyscy przeżyją.
- Co robisz?- zapytał Toby zaglądając mi przez ramię
- Piszę nasze ostatnie chwile życia jakby Slenderman przybył nam na ratunek... Za późno.
Popatrzyłam na resztę moich towarzyszy. Jeff i Ben mierzyli się zachłannymi wzrokami, a Off prawie zleciał z żyrandola kiedy Toby się odezwał.
Wtem do rezydencji wszedł Slenderman z ledwo żyjącym chłopakiem któremu pomagał mackami aby nie zaliczył bliskiego spotkania z podłogą.
- Operatorze!- krzyknęłam razem z Toby'm i w podskokach podbiegliśmy do Slendermana przylegając do jego nóg.
- Co tu się...- przerwał mu Offenderman spadający z żylandora.
Slenderman tylko strzelił facepalma i kazał nam iść do swoich pokoi. Ben i Jeff wstali zza fortu i ruszyli do swoich pokoi. Chwilę potem poszłam z Toby'm w ich ślady.
- Tobyyyyyyyy...- powiedziałam przeciągając ostatnią literkę jego imienia z maślanymi oczami.- Mogę dziś spać z tobą? Ploseee!
- No dobra.- powiedział obejmując mnie ramieniem
- Dzięki!- rzuciłam się chłopakowi na szyję
- Mam cię zanieść do mojego pokoju?-zapytał zauważając, że nie mam zamiaru opuszczać jego szyi.
- Jak ty mnie znasz.- powiedziałam dając brunetowi całusa w nos.
Chłopak tylko się uśmiechnął, wziął mnie w stylu panny młodej i otworzył drzwi do swojego pokoju. Położył mnie na łóżku i poszedł do łazienki.

Toby

Wszedłem do pokoju. Moim oczom ukazała się Raira w mojej koszulce i (swoich) bokserkach. Miała lekko przymknięte oczy ale widziałem, że nie spała. Położyłem się obok niej i przytuliłem nakrywając nas kołdrą.
Dziewczyna tylko wtuliła się w mój tors i zamknęła oczy.
- Dobranoc.- szepnąłem do jej ucha i pocałowałem w czoło oddając się w krainę snów.

Rano

Raira

Obudziłam się owinięta kołdrą. Toby zaś spał w pozycji embrionalnej tuląc się do poduszki w kształcie gofra. (Wyglądał kawai. :3)
Wpatrywałam się w Toby'ego chyba z 10 minut dopłuki nie otworzył oczy.
- Hej goferku.- powiedziałam czochrając jego kasztanowe, gęste włosy. Chłopak się tylko uśmiechną i przysunął się bliżej mnie przytulając mnie.
- Hej nietoperku.
Trwaliśmy w tym uścisku z 15 minut. Po czym dotarło do nas, że (niestety) trzeba wstać na śniadanie.
Wstałam leniwie z łóżka i oznajmiłam chłopakowi, że idę idę się ubrać do mojego pokoju.

Stanęłam przed moją "skromną" szafą i wybrałam czarne leginsy z białym napisem na nogawce "Beliwe", czarny T-shirt, czarną bluzkę z Adidas'a i czarne Converse.
Po chwili do mojego pokoju wszedł Toby.
- Gotowa?- zapytał z figlarnym uśmiechem.
Był ubrany jak codzień tylko zamiast buzy miał czarną bluzkę z krótkim rękawem, gogle miał na głowie, a chustka wisiała swobodnie na szyi.
- Chodź.- powiedziałam łaskocząc go ogonem pod brodą.
Kiedy zeszliśmy do kuchni nikogo tam nie było. Co jest dziwne bo kuchnia jest dla wszystkich najważniejszym pokojem w rezydencji, a co gorsza Offenderman ciągle spał tylko teraz pod stolikiem i był ubrany.
- Gdzie są wszyscy?
- Nie wiem.
Popatrzyłam na śpiącego Offa.
- Chyba już wiem.
Podeszłam do drzwi prowadzących do piwnicy i zeszłam schodami w dół gdzie było kilka par drzwi. Otworzyłam szkarłatne drzwi z napisem Jason The Toy Maker i zamarłam. Wszyscy mieszkańcy oprucz Jeffa i Bena byli w pokoju i pracowni Jasona. Spali.
- Wstawać!- krzyknęłam na cały regulator.
Wszyscy stanęli na baczność by po chwili obdarować mnie nienawistnym spojrzeniem.
- Wszyscy na górę. Pora na śniadanie.
Wszyscy ruszyli w kierunku schodów a ja zadowolona ruszyłam za nimi.

Toby

Czekałem na Rairę w kuchni. Kończyłem przygotowywać gofry gdy do kuchni weszli... No wszyscy, a za nimi Raira.
- Gdzie ty ich znalazłaś?
- Byli w pracowni Jasona.- powiedziała siadając na swoim miejscu, a ja po chwili obok niej z całym talerzem gofrów.

Kiedy wszyscy przygotowali sobie śniadanie (łącznie z Jeff'em i Benem) do kuchni swoim dostojnym krokiem wszedł Slenderman z chłopakiem którego wczoraj uratowaliśmy.
- Dzieci, chciałbym wam przedstawić Victora. Mam nadzieję, że się z nim dogadacie. Toby i Raira po śniadaniu oprowadźcie Victora po rezydencji.- "powiedział" po czym teleportował się do gabinetu.

Raira

Wstawiłam talerz po gofrach do zmywarki dołączyłam do Toby'ego radośnie rozmawiającego z Victorem.
- Hej.- powiedziałam do nowoprzybyłego siadając obok Toby'ego.- Raira.- wysunęłam do chłopaka rękę.
- Victor.
- Skoro już zapoznałeś Rairę oprowadzimy cię po rezydencji.
Toby wstał z kanapy poszedł w stronę pokoi, a ja z Victorem za nim

Hej! Mam bardzo ważne pytanko, a mianowicie czy będziecie chcieli special na Halloween i zdjęcie mojej mordki? I wszem i wobec ogłaszam, że już niedługo napiszę nową książkę! Kiedy pojawi się prolog na pewno was powiadomię! Dziękuję za uwagę.

Witamy W Rodzinie [Porzucone]Where stories live. Discover now