W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza.
Co za idioci.-I co w związku z tym?
-Ano to, że proces przywracania do życia, jeśli w ogóle nastąpi, to nastąpi z dużym opóźnieniem. Lub wcale - wzruszyłam ramionami. - Zapomniałeś kogo porwałeś, huh Dwight?
-Co teraz? Ludzie poświęcili się dla ciebie, rzucili dobrą pracę. Policja jest już w drodze - panikował mężczyzna, którego imienia nie było mi dane poznać. - Obiecałeś nam Jerome'a! Każdy czeka na to, aż przemówi. Każdy chce zobaczyć jego twarz i... - w tej chwili padł rażony prądem. Niezbyt pozytywne zakończenie dnia, panie bezimienny.
-Chcą zobaczyć twoją twarz - mruknął Pollard. - Nie ma sprawy.Otworzyłam szerzej oczy, widząc jak mężczyzna zbliża się do rudowłosego, a raczej jego zwłok, ze skalpelem w ręku. Dwight Pollard może i był marną kopią Jerome'a Valeski, jednak był zdeterminowany i brakowało mu wszelkich skrupułów. Nawet w momencie oskalpowania człowieka z jego twarzy.
***
-Przywieźli Jerome'a - zaczął Gordon, wskazując na zakrwawione prześcieradło okrywające męskie zwłoki. - Dalej nie ma śladu po Roxanne - uprzedził pytanie brunetki.-Szukajcie dalej - westchnęła kobieta. - Mam nadzieję, że nic jej nie zrobił.
-Dwight doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Roxanne jest mu potrzebna i nie pozbędzie się jej tak szybko - stwierdził policjant nieco weselszym tonem.
-Tak, ale z drugiej strony Jerome był jego idolem, a jednak nie zawahał się zrobić... Tego - dodała Thompkins, wskazując z obrzydzeniem na twarz Jerome'a. A raczej jej brak.
-Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Obiecuję.
W momencie, w którym Gordon opuścił pomieszczenie, brunetka spojrzała kątem oka na ciało młodego chłopaka. I mogłaby przysiąc, że właśnie poruszył ręką.-Jestem naprawdę wykończona - przetarła zmęczone oczy, odczuwając potrzebę dostarczenia porządnej dawki kofeiny do organizmu.
***
Odgłosy wystrzałów z karabinu zmieszane z głośnym śmiechem dobiegły do moich uszu. Mdły zapach krwi dookoła. Na moich oczach widniała opaska, a dłonie oplatał ciasno sznur, wywołując bolesne otarcia. Nie wiedziałam gdzie jestem, z kim jestem i, najważniejsze, po co tu jestem. Posłusznie poddawałam się jednak osobom, które od kilku minut dotykały moich ramion, naprowadzając mnie na odpowiedni szlak.-Witam ponownie, Roxanne - odezwał się Dwight w momencie, w którym ściągnął z moich oczu niewygodną opaskę. - Jak ci się podobam?
Fala bolesnych dreszczy opanowała moje ciało, a żołądek odmówił posłuszeństwa, domagając się uwolnienia jego treści na zewnątrz. On miał jego twarz. Miał na sobie jego pierdoloną twarz.
***
-Więc powiedz mi o tej sekcie. Uważają, że jestem świetny, huh? - zakrwawione bandaże na twarzy Jerome'a Valeski jedynie jego uśmiech i oczy. Czy można było uznać to za plus w danym momencie? Wątpliwe. Jeśli ten mężczyzna przerażał was już rok temu, teraz byłoby jeszcze gorzej. Smaczku dodawał fakt, że w wyniku takiej, a nie innej śmierci, którą poniósł z reki Theo Galavan'a, uszkodzone zostały jego struny głosowe. Efekt? Chrapliwy, gardłowy głos, który można było nazwać również charkotem. Niezbyt przyjemne doznanie dla uszu standardowej osoby.-To banda szaleńców i idiotów - prychnęła Lee, usiłując ukryć przerażenie.
-Szaleńcy i idioci? Uwielbiam takich ludzi! - zaśmiał się rudowłosy i wierzcie lub nie, było to po stokroć gorsze, gdy robił to posiadacz takie głosu. Kojarzycie Thriller Michael'a Jackson'a? No właśnie. - Wybacz - odkaszlnął. - Nadal jestem nieco skołowany, wiesz dopiero co narodziłem się na nowo. Chyba cię znam, prawda?
-Niestety - odpowiedziała przeciągle Lee.-Hej! Jesteś tą panią doktor, narzeczoną Jim'a Gordon'a, która pracuje z moją dziewczyną. Roxanne - zamyślił się. - A gdzie się podziało moje słoneczko?
-Ugh - Thompkins wzdrygnęła się na myśl, że ten człowiek mógł kiedykolwiek położyć swoją rękę na osobie, którą traktowała jak swoje własne dziecko. - Dwight ją porwał. Ma też twoją twarz - dodała cicho, wskazując na grający cicho telewizor w rogu pomieszczenia.
-Bracia i siostry! Nazywam się Jerome Valeska, a to jest Roxanne Wilson, niedługo również Valeska - pogładził policzek skrępowanej dziewczyny, na co ta wybuchła głośnym płaczem - Jesteśmy znani również jako król i królowa Gotham, idealnie prawda?-Sukinsyn nie ma za grosz charyzmy i odpowiedniej prezencji, a śmie mówić, że nazywa się Jerome Valeska i dotykać Roxanne. No nic, pani doktor - zakneblował jej usta, by nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku. - Radzę oglądać dalej. Jestem przekonany, że nie chcesz tego przegapić, co? - zaśmiał się, poprawiając gabardynową czapkę oficera policji. - Do zobaczenia wkrótce, doktor Thompkins.
ESTÁ A LER
black&blue ● jerome valeska
FanficUmarli powstają z grobów, na ulicach panuje chaos i spustoszenie, a do studzienek kanalizacyjnych spływa jedynie szkarłatna krew. Opis taniego horroru klasy B? Nie, to tylko Gotham. Szukasz cichej, spokojnej okolicy? Źle trafiłeś. ...
2.3. They want to see your face
Começar do início