2.3. They want to see your face

Começar do início
                                    

W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza.

Co za idioci.

-I co w związku z tym?

-Ano to, że proces przywracania do życia, jeśli w ogóle nastąpi, to nastąpi z dużym opóźnieniem. Lub wcale - wzruszyłam ramionami. - Zapomniałeś kogo porwałeś, huh Dwight?
-Co teraz? Ludzie poświęcili się dla ciebie, rzucili dobrą pracę. Policja jest już w drodze - panikował mężczyzna, którego imienia nie było mi dane poznać. - Obiecałeś nam Jerome'a! Każdy czeka na to, aż przemówi. Każdy chce zobaczyć jego twarz i... - w tej chwili padł rażony prądem. Niezbyt pozytywne zakończenie dnia, panie bezimienny. 
-Chcą zobaczyć twoją twarz - mruknął Pollard. - Nie ma sprawy.

Otworzyłam szerzej oczy, widząc jak mężczyzna zbliża się do rudowłosego, a raczej jego zwłok, ze skalpelem w ręku. Dwight Pollard może i był marną kopią Jerome'a Valeski, jednak był zdeterminowany i brakowało mu wszelkich skrupułów. Nawet w momencie oskalpowania człowieka z jego twarzy.

***

-Przywieźli Jerome'a - zaczął Gordon, wskazując na zakrwawione prześcieradło okrywające męskie zwłoki. - Dalej nie ma śladu po Roxanne - uprzedził pytanie brunetki.

-Szukajcie dalej - westchnęła kobieta. - Mam nadzieję, że nic jej nie zrobił.
-Dwight doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Roxanne jest mu potrzebna i nie pozbędzie się jej tak szybko - stwierdził policjant nieco weselszym tonem.
-Tak, ale z drugiej strony Jerome był jego idolem, a jednak nie zawahał się zrobić... Tego - dodała Thompkins, wskazując z obrzydzeniem na twarz Jerome'a. A raczej jej brak.
-Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Obiecuję.
W momencie, w którym Gordon opuścił pomieszczenie, brunetka spojrzała kątem oka na ciało młodego chłopaka. I mogłaby przysiąc, że właśnie poruszył ręką.

-Jestem naprawdę wykończona - przetarła zmęczone oczy, odczuwając potrzebę dostarczenia porządnej dawki kofeiny do organizmu.

***

Odgłosy wystrzałów z karabinu zmieszane z głośnym śmiechem dobiegły do moich uszu. Mdły zapach krwi dookoła. Na moich oczach widniała opaska, a dłonie oplatał ciasno sznur, wywołując bolesne otarcia. Nie wiedziałam gdzie jestem, z kim jestem i, najważniejsze, po co tu jestem. Posłusznie poddawałam się jednak osobom, które od kilku minut dotykały moich ramion, naprowadzając mnie na odpowiedni szlak.

-Witam ponownie, Roxanne - odezwał się Dwight w momencie, w którym ściągnął z moich oczu niewygodną opaskę. - Jak ci się podobam?
Fala bolesnych dreszczy opanowała moje ciało, a żołądek odmówił posłuszeństwa, domagając się uwolnienia jego treści na zewnątrz. On miał jego twarz. Miał na sobie jego pierdoloną twarz.

***

-Więc powiedz mi o tej sekcie. Uważają, że jestem świetny, huh? - zakrwawione bandaże na twarzy Jerome'a Valeski jedynie jego uśmiech i oczy. Czy można było uznać to za plus w danym momencie? Wątpliwe. Jeśli ten mężczyzna przerażał was już rok temu, teraz byłoby jeszcze gorzej. Smaczku dodawał fakt, że w wyniku takiej, a nie innej śmierci, którą poniósł z reki Theo Galavan'a, uszkodzone zostały jego struny głosowe. Efekt? Chrapliwy, gardłowy głos, który można było nazwać również charkotem. Niezbyt przyjemne doznanie dla uszu standardowej osoby.

-To banda szaleńców i idiotów - prychnęła Lee, usiłując ukryć przerażenie.
-Szaleńcy i idioci? Uwielbiam takich ludzi! - zaśmiał się rudowłosy i wierzcie lub nie, było to po stokroć gorsze, gdy robił to posiadacz takie głosu. Kojarzycie Thriller Michael'a Jackson'a? No właśnie. - Wybacz - odkaszlnął. - Nadal jestem nieco skołowany, wiesz dopiero co narodziłem się na nowo. Chyba cię znam, prawda?
-Niestety - odpowiedziała przeciągle Lee.

-Hej! Jesteś tą panią doktor, narzeczoną Jim'a Gordon'a, która pracuje z moją dziewczyną. Roxanne - zamyślił się. - A gdzie się podziało moje słoneczko?

-Ugh - Thompkins wzdrygnęła się na myśl, że ten człowiek mógł kiedykolwiek położyć swoją rękę na osobie, którą traktowała jak swoje własne dziecko. - Dwight ją porwał. Ma też twoją twarz - dodała cicho, wskazując na grający cicho telewizor w rogu pomieszczenia.

-Bracia i siostry! Nazywam się Jerome Valeska, a to jest Roxanne Wilson, niedługo również Valeska - pogładził policzek skrępowanej dziewczyny, na co ta wybuchła głośnym płaczem - Jesteśmy znani również jako król i królowa Gotham, idealnie prawda?

-Sukinsyn nie ma za grosz charyzmy i odpowiedniej prezencji, a śmie mówić, że nazywa się Jerome Valeska i dotykać Roxanne. No nic, pani doktor - zakneblował jej usta, by nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku. - Radzę oglądać dalej. Jestem przekonany, że nie chcesz tego przegapić, co? - zaśmiał się, poprawiając gabardynową czapkę oficera policji. - Do zobaczenia wkrótce, doktor Thompkins.

black&blue ● jerome valeskaOnde as histórias ganham vida. Descobre agora