2.0

394 48 5
                                    

Drugi dzisiaj. Sprawdź czy przeczytałeś 1.9 ;)
Zapraszam!
***
Pierwszy tydzień bez Luke’a minął źle. Michael nie mógł znaleźć swojego miejsca. Kazał menadżerowi odwołać wszystkie wywiady i ważne spotkania w najbliższych dniach. Nie miał na to siły. Zdobył się jedynie na wyjaśnienie fanom kilku rzeczy. Większość przyjęła to dobrze i wciąż wspierała Michaela swojej karierze.

Całe dnie leżał w łóżku i nie ruszał się nigdzie. No chyba, że do toalety. Czuł, jakby spadał w przepaść i nie miał go kto uratować.

*

Drugi tydzień bez Luke’a nie różnił się wiele od pierwszego. Serce Clifforda wciąż pozostawało w naruszonym stanie. Nie był wstanie znaleźć nowej agrafki, która spięła by je w spójną całość. W snach nawiedzał go Hemmings, więc koniec końców, nie spał prawie wcale.

Ashton codziennie odwiedzał przyjaciela i patrzył jak z dnia na dzień robi się coraz słabszy. To był straszny widok. Starał się go gdzieś wyciągnąć na miasto, zamówić pizzę i obejrzeć film, lecz ten odrzucał wszelkie propozycje. Tym sposobem również odtrącał Asha, któremu kończyły się pomysły na rozweselenie przyjaciela.

*

Trzeci tydzień bez Luke’a minął już lepiej. Michael, jakby ogarnął sytuację w jakiej się znajdował i wcale mu się to nie podobało. Zaczęło do niego docierać, że to koniec, że już może nigdy nie zobaczyć blondyna. Jednak zaczął się do tego przyzwyczajać. W jego stanie stwierdzenie ,,Czas nie leczy ran, ale przyzwyczaja do bólu” jest jak najbardziej prawidłowe. Jednak to, że poczuł się lepiej wcale nie oznaczało, że zaczął wychodzić z pokoju i normalnie sypiać. To się nie zmieniło.

Pewnego ranka do jego pokoju wpadł Ashton. Michael spał jak małe dziecko po wzięciu leku nasennego. Ash odsłonił zasłony, dzięki czemu dzienne światło wpadło do pokoju. Otworzył okna na oścież, żeby przewietrzyć panujący zaduch. Wciągnął nosem sporą ilość powietrze i wypuścił. Zaklaskał w ręce i krzyknął:

-Wstawaj, śpiąca królewno!

Michael z jękiem nałożył kołdrą na głowę.

-W trybie natychmiastowym, Michael. - ostrzegł

-Zostaw mnie w spokoju! - warknął czerwonowłosy

Ashton podszedł do niego i ściągnął kołdrę z łóżka.

-Nie żartowałem. A jeśli nie wstaniesz to przyniosę kubeł zimnej wody.

Mike usiadł na brzegu łóżka i przetarł piąstkami oczy.

-Umyj się, ogól, ubierz i za pół godziny chcę widzieć twój żałosny tyłek gotowy do wyjścia.

Irwin nie chciał patrzeć jak jego przyjaciel zaprzepaszcza wszystko na co zapracował. Widział, że złamane serce boli, ale to w końcu minie. Trzeba było wziąć się w garść.

*

Czwarty tydzień bez Luke’a minął znośnie. Mike starał się wrócić do rzeczywistości. Ponownie zaczął wychodzić z domu. Chętnie robił sobie zdjęcia z fanami na mieście. Odbył już kilka wywiadów w związku z jego nową płytą. Wszystko wydawało się wracać do normalnego trybu życia. Bolało również mniej i nawet były momenty, gdy zapominał o tym co się wydarzyło miesiąc wcześniej. Cieszył się, że miał przy sobie Ashtona. Gdyby nie on, zapewne dalej by leżał w łóżku i użalał się nad sobą. Nie miał pojęcia jak mu się odwdzięczyć. Po raz kolejny wyciągnął go z tarapatów.

*

Clifford szedł przez miasto, uśmiechając się życzliwie do każdego przechodnia. Miał naprawdę dobry dzień. Wczoraj nagrał kolejne piosenki na płytę i wszystko szło w dobrym kierunku, by za kilka miesięcy ją wydać. Wracał z jedzeniem na wynos. Aktualnie znajdował się w Australii, gdzie niedługo miał się odbyć koncert kończący trasę. Zaczęło się ściemniać, kiedy doszedł pod bramę i właśnie wpisywał kod, gdy zauważył skuloną sylwetkę kilka metrów od niego. Wieczór był chłodny, więc postać miała bluzę i kaptur założony na głowę. Michael pomyślał, że to paparazzi i zaraz wyciągnie aparat, ale tamten się nie ruszał. Mike podszedł ostrożnie do niego i szturchnął jego ramię.

-Przepraszam, wszystko w porządku? - zapytał

Postać uniosła głowę, ukazując te oczy, za którymi Clifford tak tęsknił. Latarnia zapaliła się, a razem z nią zabłysły niebieskie tęczówki oraz czarny metalowy kolczyk w wardze. Po co on tu przyszedł? To ma być żart? Jego widok przysporzył Mike’a o szybsze bicie serca. Zdał sobie sprawę z tego jak bardzo za nim tęsknił. Minął miesiąc. Niby niedługo, a jednak.

Luke czuł się podobnie. Dużo myślał o Michaelu przez ten czas i uświadomił sobie jak bardzo się od niego uzależnił ; od jego wiadomości, od jego głosu, od jego osoby. Wciąż był zły za to, że tamten go oszukał, ale z biegiem czasu zrozumiał, że Clifford nie chciał źle. On po prostu się bał. Każdy się czegoś boi i nie ma w tym nic złego. Żałował, że wtedy nie dał mu dojść do słowa. Możliwe, że wszystko potoczyłoby się inaczej. Zaoszczędziliby te wszystkie wylane łzy, dni spędzone w zamkniętym pokoju, nieprzespane noce.

-Lu, co ty tu robisz?

-Ja… - zaciął się, żeby dokładnie przemyśleć to co miał powiedzieć. Wstał, by nie czuć się gorszym - Ja chciałbym przeprosić. Zachowałem się jak dzieciak i musiał minąć aż miesiąc, żeby to do mnie dotarło.

-Ale skąd ty wiedziałeś, gdzie się teraz znajduję, gdzie mieszkam? - był wciąż wstrząśnięty widokiem blondyna

-Jestem przecież twoim fanem - uśmiechnął się lekko - Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile faktów o tobie krąży w fandomie.

Michael się zaśmiał. Już się nie obawiał, że ktoś go gdzieś rozpozna albo tak jak teraz, fani dowiedzieli się, gdzie mieszka. Doszli do wspólnego języka i obiecali, że będą szanować jego prywatność.

-Ten miesiąc bez ciebie był straszny. - kontynuował Luke - Jesteś moim powietrzem. Jestem uzależniony od ciebie i nie potrafię się z tego wyrwać.

-To znaczy, że mi wybaczysz to kłamstwo? - zapytał Mike z nadzieją

-Już dawno ci wybaczyłem. Teraz tylko pytanie, czy ty jesteś w stanie wybaczyć mi?

Michael nie odpowiedział a zamknął Hemmingsa w szczelnym uścisku. Tamten objął czerwonowłosego. Tak cholernie za nim tęsknił. Między nimi nie było żadnej wolnej szpary. Jakby chcieli się stać jednością. Milczeli, ale słowa w takich chwilach były zbędne. Czuli do siebie coś czego nie dało się wyrazić słowami. Ich serca połączyła agrafka. Dwie złamane części powoli wracały na swoje miejsce.

-Jesteś głodny? Powinno starczyć dla nas dwóch. - Clifford pomachał plastikową siatką

Razem ruszyli do jego posiadłości. Zjedli razem kolację i zasnęli wtuleni w siebie na kanapie, oglądając wspólnie film.

Nie byłabym sobą, gdybym zostawiła Mike’a w złym stanie. Muke musi być żywy!

Jeszcze jeden i epilog 😊

Zostaw gwiazdkę i komentarz! (Pod poprzednim rozdziałem również)

Miłego dnia! ♥️

T-shirt || Muke ☑️ [korekta] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz