Rozdział 2

22 0 0
                                    

Chłopak stał nieruchomo i spoglądał na nią.

Dziewczyna w pośpiechu ukucnęła, żeby podnieść z ziemi upadłą dla niej wcześniej kostkę do gry i szybkim ruchem stanęła na równe nogi.

Uśmiechnęła się łagodnie.

- Bardzo państwa przeraszam. Coś... chyba ta pogoda mnie trochę zaskoczyła i stąd to małe rozdrażnienie. - Poprawiła pasek od gitary na ramieniu i rozejrzała się po osobach naprzeciw niej.

Spojrzała w tamtą stronę.

Jungkook i ona znów wymienili się spojrzeniami.

Dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze i delikatnie wypuściła je z płuc.

- To... zdecydowanie pogoda. - Uśmiechnęła sie znów do publiki i założyła za ucho wypadające z jej koka włosy.

Kiedy usiadła na krześle zaczęła grać od początku. Lecz tym razem... coś jej nie wychodziło. Spróbowała zagrać kolejny raz, ale tym razem Jungkook zauważył, że jej dłoń zaczęła sie lekko trząść.

Zdziwił się. Zdawało mu się, że dziewczyna będzie naprawdę dobra w grze. I napewno tak jest. Tylko teraz musiało coś ją rozproszyć. Tylko co?

A może... kto?

Dziewczyna wstała z krzesła i zdjęła z siebie gitarę, którą po chwili ustawiła na stojaku, który stał tuż obok. Sama po raz kolejny przeprosiła zebranych wokół niej ludzi i zeszła ze sceny.

Ludzie zaczęli coś do siebie szeptać.

"Ej, co ona robi?"

"Co to ma być?"

"Dlaczego zeszła ze sceny?"

"Dlaczego przestała grać?"

"Co się stało?"

Pytania te padały jedno po drugim, ale ona zdawała się ich w ogóle nie słyszeć. Ominęła wszystkich i zniknęła gdzieś za barem.

Tam podeszła do niej jakaś kobieta. Miała krótkie blond włosy i czerwoną koszulę. Gestykulowała. Ktoś, kto obserwowałby je dwie z boku uznałby, że o coś się pokłóciły. Brunetka kiwała przecząco głową do starszej od niej kobiety, a druga wymachiwała rękoma.

Kookie oglądał je z zaciekawieniem. Szczególnie jedną z nich.

Lisę.

Zdawało mu się, że już kiedyś ją widział. Jej znajome oczy były dla Kookiego czymś, co jako pierwsze zwróciło jego uwagę w wyglądzie dziewczyny.

Były zielone.

Ciemno zielone.

Takie jakie miała...

Nie.

Nie mógł o Niej myśleć. Była złą osobą. Osobą, która go skrzywdziła jak nikt inny. Chłopak stał się innym człowiekiem. Nie był promienny tak jak kiedyś. Nie cieszył się z błachostek, a każdy dzień przysparzał mu kolejnych smutnych wspomnień z Nią związanych.

Była... okrutna. Wstrętna. Odrażała go jak jeszcze nikt. Na samą myśl o niej chłopaka przechodziły ciarki.

Zmienił się. Bardzo się zmienił. Stał się cichszy, mniej wyrywczy. Nie interesował sie tak wieloma rzeczami jak kiedyś. Unikał imprez czy przyjęć, a jedyne na jakich bywał, to urodziny jego kumpli czy rodziny. Ale i tam z czasem wolał się nie pojawiać. Bał się kompromitacji. Większą część jego mózgu zajmowały myśli, jak się nie skompromitować. Bardzo na to uważał, dlatego kompromitacja w jego przypadku musiałaby być jakimś cudem, bo ostatni raz kiedy się to stało, to... ostatni dzień z Nią. To była dla niego kompromitacja. Samo przebywanie z Nią.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 05, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

CAMP zoneWhere stories live. Discover now