16

24 0 0
                                    

- Sam! - odwrócił się w stronę przyjaciółki. - Gdzie byłaś?

- Musiałam z kimś pogadać.

- Z kim? - zapytała Bianca.

- Z Monic - powiedziałam po chwili, a ona otworzyła szeroko oczy. - No co?

- Nic, nic - odparła. - Tylko nie mogę uwierzyć, że się z nią przyjaźnisz.

- Dlaczego?

- Bo dla niej najważniejsza jest ona sama, a jej ulubionym zajęciem jest pomiatanie innymi - wyjaśniła. - Lubi być w centrum uwagi i nie obchodzi jej, co inni myślą.

- Nie sądzę, aby tak było - rzekłam. - Słuchaj. Może nie znam Monic tak dobrze jak Ty, ale..

- Hej dziewczyny! - zawołała Jess, przerywając mi i podbiegając do nas.

- Oo.. - udałam zdziwioną. - Kto tu nas zaszczycił swoją obecnością - powiedziałam żartobliwie.

- Ha ha.. Bardzo śmieszne - odparła.

- Gdzie Matt? - spytała Bian z uśmiechem.

- Poszedł gdzieś z Mike'em - machnęła ręką. - Ale nie po to was szukałam - popatrzyłyśmy z Biancą po sobie. - Dobra, nie będę wam mówić - pokazała nam jakiś plakat. - Same zobaczcie - spojrzałam na Jessicę, a potem na kartkę przed naszymi oczami i zaczęłam czytać.

Siema ludziska! 👋

Jeśli to czytacie

to znaczy, że kochacie sport

albo po prostu z czystej ciekawości!

Dobra

nie będę was zanudzać!

Lepiej sami zobaczcie!

⏬⏬⏬

Kochasz sport?

Lubisz wygrywać?

Jesteś gotowa dać z siebie absolutnie wszystko?

Jeśli tak

to coś idealnego właśnie dla Ciebie!

Zapisz się

do szkolnej reprezentacji kobiecej siatkówki

i pokaż,

że bez Ciebie

nie uda nam się wygrać!

Do zobaczenia!

Ps. Zapisy w poniedziałek na dużej przerwie.

- Wow! - ucieszyła się Bianca. - Gdzie to znalazłaś?

- To nie ja, to Matt - odpowiedziała. - Chciał obejrzeć salę gimnastyczną, więc go tam zabrałam i na wejściu do niej rozdawali te plakaty, a ja od razu pomyślałam o nas. Może nie jesteśmy najlepsze w tej dziedzinie, ale pomyślałam "dlaczego nie mamy spróbować?" i po prostu musiałam wam to pokazać.

- I dobrze zrobiłaś - powiedziała Bian i przytuliła brunetkę.

- Sam. A Ty co o tym sądzisz? - zapytała Jess, gdy w końcu wyswobodziła się z objęć kumpelki.

- Nie wiem - odparłam zgodzie z prawdą. - Nigdy nie brałam udziału w czymś takim.

- Spokojnie - spojrzałam na Jess. - My też nie.

- Ale z chęcią spróbujemy - dodała niebieskooka. - A Ty idziesz z nami.

- I nie przyjmujemy odmowy!

- Ale.. - obie spojrzały na mnie tak samo jak błagający kot ze Shreka. - No dobra - zgodziłam się po krótkim namyśle. A tak na prawdę nie potrafiłam im odmówić.

- Tak! - krzyknęły uradowane.

- Zobaczysz. Będzie fajnie!

- Mam nadzieję.

***

- No to dziewczyny - powiedział nauczyciel wuefu i trener drużyny, którą dzisiaj chciał złożyć do kupy. - Zaczynamy eliminacje!

Po tych słowach każda kandydatka po kolei podbijała piłkę górą, dołem, zagrywała i pokazywała, co potrafi. Trener cały czas nas obserwował i wykluczał te, które nie spełniały jego oczekiwań. Trochę się zdziwiłam, że nie byłam wśród, powiedzmy, tych gorszych, ale jakimś cudem wciąż biegałam po boisku.

- Uwaga! - zawołał nauczyciel. - Dziękuję wszystkim kandydatkom i gratuluję szczęśliwej szóstce! - rozległy się oklaski i dopiero teraz spostrzegłam, że cała szkoła oglądała nasze poczynania. A no tak. Przecież to długa przerwa. - Jak mówi tradycja Lincoln High najlepsze sześć dziewczyn , aby stać się szkolną reprezentacją siatkówki, musi pokonać męską drużynę szkoły! - i znowu wszyscy zaczęli wiwatować.

- Że co? - zapytałam przyjaciółki, które też znalazły się w tym gronie.

- Nie panikuj - powiedziała czerwonowłosa. - Damy radę!

- Pokonamy ich! - dodała Jess i wszystkie przybiłyśmy grupową piątkę.

- Widzę, że dziewczyny są już gotowe , więc teraz zaprośmy chłopaków! - po chwili na salę wbiegła męska drużyna i od razu zajmowali swoje pozycje. My także już się zorstawiłyśmy. Mnie akurat przypadło miejsce pod siatką. Stałam do niej plecami, ale byłam bardzo ciekawa mojego przeciwnika, więc okręciłam się na pięcie i stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem, którego nie miałam ochoty oglądać.

- Cześć Sam - powiedział.

- Cześć - odparłam oschle i szybko się od niego odwróciłam.

- Powodzenia - dodał i po chwili rozpoczęła się gra.

Na początku nie szło nam za dobrze. Co chwilę traciłyśmy punkty, no jeszcze dobrze nie wiedziałyśmy jak każda gra, ale po połowie meczu nasza strata zmalała i szliśmy łeb w łeb. Chłopcy na prawdę dobrze grali, ale ostateczna wygrana należała do nas.

- Koniec meczu! - zakomunikował trener. - Oto nasza szkolna reprezentacja żeńskiej siatkówki w składzie: Ana - wskazał na blomdynkę - Amy - teraz czerwonowłosa - Emily - brunetka - Jessica, Bianca i Sam! - i znowu wszyscy zaczęli klaskać. Chłopcy podeszli do nas i gratulowali wygranej, zgrania i życzyli wielu sukcesów w tym sporcie. Przyjęłam gratulacje z uśmiechem, nawet od Thomasa, ale niech nie myśli sobie Bóg wie co. - Dziewczyny! - rozległ się głos naszego trenera. - Zapraszam do szatni.

W szatni trener rozdał nam szkolne stroje, buty, grafik treningów i meczy. Poopowiadał trochę o zasadach gry i obiecał, że zrobi z nas mistrzynie.

Never give up | Lily CollinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz