Rozdział 3

566 53 1
                                    

Przed wejściem do Wioski Śniegu stała dwójka mężczyzn. Jednym z nich był wysoki, złotooki osiemnastolatek z granatowymi włosami i bardzo jasną cerą. Na jego szyi znajdywał się ochraniacz przymocowany do granatowej chusty świadczący o wysokiej randze chłopaka.

Obok bruneta stał, nieco niższy, szkarłatnowłosy chłopak, w tym samym wieku, ze złotymi oczami. Na jego prawej połowie twarzy widniała ohydna blizna, która nie pozwalała chłopakowi zapomnieć o zdarzeniu miejącym miejsce kilkanaście lat temu.

Obaj jonini stali w ciszy przed wejściem. Czekali oni na ninja ze stolicy kraju Ognia, którzy w ramach sojuszu mieli zamieszkać w śnieżnej krainie na dwa tygodnie.

Wioska śniegu, mimo że mała, była bardzo silną jednostką militarną, z którą każdy musiał się liczyć.

Tamotsu wraz z stojącym obok Tadashim wyprostowali się kiedy przed nimi pojawiły się dawno wyczekiwane osoby.

- Jesteśmy z Wioski Liścia. Przybyliśmy tutaj w ramach zawarcia pokoju między naszymi wioskami - sensei drużyny chuninów (znowu: jak się to pisze?? XD) pokłonił się lekko.
- Wiemy o tym. Podczas tych dwóch tygodni będziemy waszymi towarzyszami. Zamieszkacie z nami. W razie pytań zwracajcie się do nas - granatowowłosy pokłonił się lekko przed czwórką osób.
- Liczymy na owocną współpracę - tym razem odezwał się Tamotsu

Stojący za senseiem blondyn z błękitnymi oczami i znamionami na obu policzkach spojrzał na Tamotsu.
Szkarłatnowłosy dopiero teraz wyczuł w chłopaku coś znajomego.
- Tak w ogóle nazywam się Sarutobi Konohamaru. To moi podopieczni; Uchiha Sarada, Mitsuki oraz Uzumaki Boruto - paciorkowe oczy Jedenastki rozszerzyły się nagle.
- Proszę pana... coś się stało..? - Boruto podszedł niepewnie do Obrońcy. - Pobladł pan jakoś...
- Masz jakiś związek z Dziewięcioogoniastym? - spytał wprost. Doskonale wiedział, że ojcem Boruto był dawny sakryfikant Kuramy, a te znaki na polikach obu chłopców były spowodowane obecnością chakry lisa.
- Tak... to mój wujek... - odparł nastolatek patrząc nieufnie na złotookiego.
- On... ma się dobrze... prawda? - spytał zaciskając pięści.
- Tak... wujek Kurama jest zdrowy... a co pa-
- To dobrze... Tadashi! - przerwał
- Hai?
- Oprowadź ich po wiosce... ja... - Tamotsu powolnym krokiem skierował się w stronę wioski, jednak przystanął na chwilę.
- Dam sobie radę. Idź - Tadashi uśmiechnął się w stronę Tamotsu, który po chwili pobiegł do domu.

- O co mu chodziło? - Boruto w końcu nie wytrzymał. Musiał zadać to pytanie.
Tadashi zmierzył blondyna uważnie wzrokiem. Westchnął jednak niedługo potem.
- Tamotsu ma z nim powiązania. Z resztą my wszyscy z nim mamy... - złotooki westchnął na samą myśl o osobach z jakimi spotkał się podczas pobytu w podziemiach.
- My? - blondyn chciał się upewnić czy czasami się nie przesłyszał.
- Wybacz... miałem na myśli ludzi z Podziemia - Tadashi zerknął na nauczyciela chuuninów.
Konohamaru spojrzał zszokowany na Tadashiego.
- J..jesteście z Podziemii?...

⊙ω⊙ω⊙ω⊙ω⊙ω⊙ω⊙ω⊙ω⊙
Jest już późno~
Mój mózg nie działa~

Poprawiłam mniej wiěcej te błędy xD

Syn demona - Naruto ff (Porzucone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz