Rozdział 24

123 11 18
                                    

W końcu dotarłam do domu mojej przyjaciółki. Zdenerwowana zadzwoniłam do drzwi.
Nic.
Zadzwoniłam po raz drugi.
Nic.
Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki do drzwi. Otworzył mi nie kto inny jak Vanessa.

- Hej Kendall. Co cię do mnie sprowadza? - zapytała jak gdyby nigdy nic.

Jeszcze się pytasz?

- Kiedy rozmawiałyśmy przez telefon, nagle się rozłączyłaś a potem odrzucałaś moje połączenia. Dlaczego?

- Eeee... To my rozmawiałyśmy dzisiaj przez telefon? - wyglądała na zakłopotaną. - Aha... No tak... Już sobie przypominam...

Coś mi tu nie gra. Ona nie wygląda jakby żartowała. Raczej jakby zapomniała i udawała, że o wszystkim pamięta.

- To dlaczego się tak szybko rozłączyłaś? I dlaczego potem odrzucałaś połączenia?

- Bo... Mama pracowała i kazała mi być cicho. A ja... Ciągle zapominałam wyciszyć telefon i cały czas się rozłączałam, żeby jej nie przeszkadzać.

Nadal coś mi tu nie pasowało. W końcu jednak odpuściłam jej. Mimo wszystko musiałam zadać jej ostatnie pytanie:

- Powiedzmy, że ci wierzę. Teraz proszę, odpowiedz mi, tylko bez kłamstw: Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz chłopaka? Myślałam, że mówimy sobie o wszystkim - powiedziałam z wyrzutem.

- Oh Kendall... Bo widzisz... Sama nie mogę w to wszystko uwierzyć. To wszystko stało się tak szybko! Szłam sobie po parku. Nagle ktoś we mnie wpadł i wylał na mnie sok. Zaczęłam na niego krzyczeć, bo poplamił mój ulubiony T-shirt, ale chłopak tylko się zaśmiał. Byłam MEGA wściekła. Przedstawił mi się i na przeprosiny zaprosił mnie na gofry. Całkiem dobrze nam się gadało i... Spodobał się mi, a ja jemu. Po jeszcze kilku następnych spotkaniach zapytał się mnie, czy nie chcę zostać jego dziewczyną, a ja... Ja się zgodziłam. Jakoś nie było okazji, żeby ci o tym powiedzieć, bo wiesz... Ta sprawa z Barrym i w ogóle... Cały czas byłaś zabiegana, wkurzona... Nie chciałam zaprzątać ci tym głowy, ale widzisz... Dowiedziałaś się tego w inny sposób.

Don't care Where stories live. Discover now