Rozdział 15

119 12 5
                                    

Poniedziałek rano...

Nienawidzę momentu, w którym budzik dzwoni w pierwszy dzień tygodnia...

No nic... Trzeba wstać...

Ubrałam czarne jeansy z dziurami i jakiś pierwszy lepszy T-shirt, po czym zeszłam na śniadanie.

Podczas jedzenia moich płatków z mlekiem, poczułam wibrację w tylnej kieszeni spodni.

To telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. 
Przyszła mi wiadomość od Allena:

Barry: Jeśli chcesz to mogę po ciebie przyjść.

Ja: Oki, jesteś  kochany czekam ♡

Barry: Jeszcze tylko umyję zęby i wychodzę.

Poszłam ubrać buty, ale on już czekał...

JAK!? Przecież miał jeszcze umyć zęby...

Wybiegłam z domu, a on złapał mnie w talii i pocałował w policzek.

- To co? Idziemy?

- Jasne, tylko najpierw mi powiedz, jak to możliwe, że tak szybko się tu znalazłeś?

- Przecież mieszkamy blisko... Zapomniałaś? Wczoraj też tu... Szybko dotarliśmy...

W jego głosie słyszałam zawahanie... 

- W takim razie już chodźmy! - nie chciałam już dalej ciągnąć tego tematu.

W szkole byliśmy niemal od razu...

Czy ja dosłownie wszędzie mam tak blisko?

Don't care Where stories live. Discover now