1. VIVIAN

4.3K 181 7
                                    

     Otworzyłam powoli oczy, ale zaraz z powrotem je zamknęłam. Raziła mnie jasność pomieszczenia i dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, że leżałam na szpitalnym łóżku. Nie wiedziałam, jak się tutaj dostałam, ale w końcu poczułam się bezpiecznie. Kiedy przyzwyczaiłam oczy do światła, odruchowo położyłam dłoń na swoim zaokrąglonym brzuszku. Odetchnęłam z ulgą, gdy poczułam ruchy mojej fasolki. Cholernie mnie wystraszyła, zarówno brakiem odzewu przez kilka dni, jak i tym bólem. Po moich policzkach spłynęły łzy szczęścia. Nie straciłam jej, a to było najważniejsze. Musiałyśmy opiekować się sobą nawzajem, bo Zayn był gdzieś daleko na Bliskim Wschodzie, o ile tam nie zginął. Potrząsnęłam głową, żeby pozbyć się tej ponurej myśli. Wiedziałam, że już nigdy nie będziemy razem, może nawet go więcej nie zobaczę, ale musiał żyć. Przy moim łóżku nikogo nie było, a ja zaczynałam się nudzić. W końcu znalazłam sobie zajęcie. Liczyłam krople w kroplówce, dopóki nie zajrzał do mnie lekarz. Powiedział, że przywiózł mnie tutaj Dylan Morgan, ich nowy lekarz ginekologii. Zdziwiłam się na tą informację, bo Dylan nigdy nie wspominał, czym zajmował się w Nowym Jorku. O tym fakcie nie mówiła też moja siostra czy Liam. Doktor Harris, bo tak nazywał się lekarz, poinformował mnie, że za pół godziny pielęgniarka zawiezie mnie na badanie USG. Pokiwałam głową, a potem musiałam zasnąć. Kiedy pielęgniarka weszła do mojej sali, pchając wózek, byłam ledwo żywa. Stałam się senna jak nigdy, mimo że do tej pory przespałam całą noc. Za oknem zaczynał się nowy dzień, bez jesiennej ulewy i wiatru. Kolorowe liście spadały jeden po drugim, tym samym ustępując miejsca zimie, która była moją ulubioną porą roku. Właśnie wtedy też obchodziłam swoje urodziny, ale z tego akurat nigdy się nie cieszyłam. Pielęgniarka pomogła mi wsiąść na wózek, a następnie zawiozła mnie pod pracownię USG. Jeden z pacjentów stojących na korytarzu, otworzył jej drzwi, na co obie mu podziękowałyśmy. Zaschło mi w gardle, gdy za biurkiem zobaczyłam nikogo innego, jak Dylana. Kiwnął głową w stronę pielęgniarki, dziękując jej niemo. Wyszła, po czym zamknęła za sobą drzwi.

- Jak się czujesz? - Zapytał troskliwie, patrząc z lekkim uśmiechem na mój brzuch.

- O wiele lepiej, niż kilka godzin temu. - Odetchnęłam. - Sprawdzisz czy z fasolką wszystko w porządku?

- Oczywiście. - Odpowiedział. - Dasz radę sama usiąść na tym fotelu?

- Chyba tak. - Kiwnęłam głową.

Wstałam z wózka o swoich siłach, a potem usiadłam na fotelu, umieszczając stopy na uchwytach. Dylan był zajęty szukaniem odpowiednich przyrządów, dlatego nie widział, co wyczyniałam, ale kiedy już na mnie spojrzał, parsknął śmiechem. Nigdy nie byłam u ginekologa, więc zrobiłam się czerwona jak burak.

- Vivian, obawiam się, że najpierw musisz zdjąć spodnie oraz bieliznę, abym mógł sprawdzić płód. - Oznajmił rozbawiony.

- Mam się przed tobą rozebrać? - Otworzyłam szeroko oczy. - Nie możesz zrobić normalnego USG, tak tutaj. - Pomasowałam dłonią swój brzuch.

- Owszem, mogę - przytaknął - ale USG dopochwowe pozwoli mi na dokładniejsze zbadanie twojego dziecka, a chyba o to ci chodzi, prawda? Vivi, widziałem w swoim życiu więcej pochw, niż myślisz. Jestem lekarzem, to naprawdę nic takiego. Zgoda?

- Niech będzie. - Odparłam zawstydzona.

Poszłam za parawan, gdzie ściągnęłam spodnie dresowe i majtki. Próbowałam rozciągnąć materiał koszulki, aby choć w jakimś stopniu zakryć swoje intymne miejsce, ale na nic zdały się moje próby, a Dylan wyraźnie zaczął się niecierpliwić. Cholernie się wstydziłam przez to, że zanim poszłam do zakonu, spędzaliśmy ze sobą czas, wiedział o Zaynie, wspierał mnie po śmierci taty, natomiast teraz miał zobaczyć moją intymną sferę. Krępująca sytuacja, ale myśl o zdrowiu fasolki, dodawała mi odwagi. Wyszłam zza parawanu, patrząc na swoje skarpetki, po czym po raz kolejny usiadłam na tym samym fotelu, co wcześniej. Dylan delikatnie przesunął moje ciało do tyłu, aby moje plecy oraz głowa leżały. Przez taką pozycję nie widziałam, co miał zamiar mi robić. Zrobiłam się czerwona, kiedy usiadł na taborecie między moimi nogami. On zdawał się w ogóle nie przejmować tą sytuacją, jakby naprawdę nie robiła na nim wrażenia. Założył gumowe rękawiczki, po czym wziął do ręki jakiś podłużny, biały przyrząd.

Zanim zaufasz [Z.M.] Cz. II ✔Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt