- Nałożę teraz na to urządzenie nawilżoną prezerwatywę, a następnie umieszczę go w twojej pochwie, rozumiesz? - Spojrzał na mnie z wahaniem. Kiwnąłem głową w odpowiedzi. - Możesz poczuć lekki dyskomfort, ale po chwili on minie, zaufaj mi.

- Dobrze. - Wyszeptałam.

- Czas, żeby zobaczyć, co u twojego maluszka. - Uśmiechnął się do mnie.

Bardzo powoli wprowadził to ustrojstwo do mojego wnętrza, dzięki czemu po chwili na ekranie zobaczyłam swoje dziecko. Przygryzłam wargę, czując dyskomfort, ale miałam go gdzieś. Właśnie patrzyłam na fasolkę, którą stworzyłam z Zaynem. Widziałam jej maleńką główkę, rączki i nóżki. Poczułam łzy pod powiekami, gdy Dylan włączył dźwięk bicia jej serca. To była najpiękniejsza muzyka świata, która nie mogła się równać z niczym innym. Mimo że już wcześniej kochałam to dziecko, teraz poczułam niewyobrażalną miłość. Będę mamą największego daru od Boga.

- Jest zdrowa jak rydz. - Oznajmił Dylan, przerywając moje galopujące myśli.

- Zdrowa? - Powtórzyłam po nim. - To dziewczynka? Będę mieć córeczkę?

- Tak, to dziewczynka. - Dylan starł z moich policzków łzy szczęścia. - Wszystko wskazuje na to, że mała jest zdrowa, ale zważywszy na to, że przez pięć miesięcy ciąży nie byłaś badana, co dwa tygodnie widzę cię u siebie, jasne?

- Zrobię wszystko. - Powiedziałam przez zaciśnięte gardło.

Musiałam wziąć się w garść, już nie dla siebie, tylko dla tej małej istotki, którą nosiłam pod sercem. Była teraz najważniejsza na świecie.

      W zdjęcie USG wpatrywałam się od kilku godzin. Ta sytuacja była nie do pojęcia. Jeszcze kilka miesięcy temu chciałam oddać całe życie Bogu, a teraz zostanę mamą. Pomyślałam wtedy o Zaynie, przez co moje serce zabiło boleśnie szybko. Odcięta od świata na cztery miesiące nie wiedziałam, co się z nim działo. Czy nadal tam był, czy może wrócił? Jego możliwej śmierci nawet nie dopuszczałam do swoich myśli. Mimo że nigdy nie dowie się o naszym dziecku, to nadal go kochałam i pękłoby mi serce, gdyby odszedł równie szybko jak mój tata. Nie miałam przy sobie telefonu, żeby zadzwonić do Darcy czy Sofii, ale to i tak nie miało sensu. Każde z nich na pewno zaczęło swoje życie, choć z drugiej strony chyba powinni się dowiedzieć, że zostałam wyrzucona z zakonu za ukrywanie ciąży. Jak na piąty miesiąc brzuch miałam stosunkowo mały, dlatego udało mi się go ukryć przez tyle czasu. Byłam głupia, że w ogóle to ukrywałam. Przecież prędzej czy później i tak by się wydało. Mogłam odejść, jak tylko się zorientowałam. Popełniałam błąd za błędem, ale na nich każdy się uczył.

- Panie Morgan, ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego odciąga mnie pan od moich obowiązków. - Usłyszałam z korytarza zbulwersowany głos mamy. Czy Dylan oszalał? No, tak. On nie miał pojęcia, jakie miałam stosunki ze swoją mamą, dlatego bez zastanowienia po nią poszedł. - Nie mam czasu na pierdoły. Poza tym ginekologia to nie moja specjalizacja, tylko pana.

- Niech mi pani zaufa. - Dylan chyba tracił cierpliwość. - Za tymi drzwiami ktoś na panią czeka.

- Boże, daj mi siły do tych ludzi. - Powiedziała i nacisnęła klamkę. Weszła do środka, po czym spojrzała obojętnie na łóżko. Jej reakcja od razu uległa zmianie. Zrobiła się blada jak ściana, nogi zatrzęsły się jej niczym galaretka, a przez twarz przemknęło niedowierzanie, strach, a potem wściekłość. - Co ty tu robisz, do cholery?! Powinnaś być w zakonie, na litość boską! Vivian, dziecko, co ty zrobiłaś?

- Też się cieszę, że cię widzę, mamo. - Prychnęłam pod nosem. - Wyrzucili mnie stamtąd.

- Jezu Chryste, za co? - Schowała twarz w obu dłoniach, a potem jej wzrok przykuł mój brzuch. - To jest jakiś żart, tak? Jesteś w ciąży?!

- Za cztery miesiące zostaniesz babcią. - Wzruszyłam ramionami. - Myślałam, że się ucieszysz. Potrzebuję twojej pomocy, bo sama sobie nie poradzę.

- Nie chcę znać ani ciebie, ani bachora tego ateisty! - Wrzasnęła. - Nigdy ci nie pomogę, ty niewdzięczna dziewucho!

- Chyba się pani zagalopowała. - Warknął Dylan. - Proszę, stąd wyjść.

Spojrzała na mnie z taką nienawiścią, że moje i tak dopiero posklejane serce, rozpadło się po raz kolejny. Nie mogłam liczyć na swoją matkę, która powinna mnie wspierać mimo wszystko, więc nie miałam już nikogo. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Mama nie chciała mnie znać, tak samo jak Harry. Myślałam o nim każdego dnia, ale on wykreślił mnie ze swojego życia, zaraz po przekroczeniu progu bramy. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie miałam dachu nad głową, pieniędzy ani niczego dla dziecka, a poród za niedługo. Przecież cztery miesiące miną jak pstryknięcie palcem. Byłam na dnie.

- Vivi, bardzo cię przepraszam. Nie wiedziałem, że twoja mama zareaguje w ten sposób. -Pokręcił głową. - Jeśli chcesz, zadzwonię do Darcy albo Liama. Zostali w Londynie i nadal mieszkają w waszym domu z Harrym.

- Nie jestem pewna. - Westchnęłam głośno.

- Potrzebujesz ich pomocy. - Złapał mnie za dłoń. - Zayn jest daleko i ci nie pomoże, choćby naprawdę chciał.

     Dylan miał rację, dlatego poprosiłam go, żeby zadzwonił po moją rodzinę. Mama przestała do niej należeć. Wyparła się mnie oraz swojej wnuczki, kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Obierałam właśnie jabłko, gdy do sali wpadła zdyszana Darcy. Liama słyszałam już z korytarza. Krzyczał za swoją narzeczoną, żeby tylko nie urodziła po drodze. Przecież moja siostra także była w ciąży, tylko o dwa miesiące dłużej ode mnie. Zamarłam z owocem w ręku, a ona zatrzymała się w miejscu, kilka metrów ode mnie. Patrzyłyśmy na siebie w milczeniu, moje serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Czy ona była na mnie zła? Miała takie prawo, ale mimo to przyszła tutaj i ze łzami w oczach wędrowała od mojej twarzy do mojego zaokrąglonego brzuszka.

- Przytulisz mnie? - Zapytałam cicho.

- Jeszcze się pytasz, idiotko. - Parsknęła śmiechem, a potem rzuciła się w moją stronę. Poczułam się jak w domu, czując znajome ciepło. Potrzebowałam jej w swoim życiu, bardziej niż kogokolwiek, oczywiście nie wliczając Zayna.

- Tęskniłam za tobą. - Wyznałam drżącym głosem.

- No już, nie płacz. - Wytarła mi łzy z lekkim uśmiechem. - My mamuśki, musimy trzymać się razem, co nie?

Pokiwałam głową.

     Razem z Darcy przyjechał tylko Liam. Kiedy zapytałam ich o Harry'ego, oboje się zmieszali, a ja zrozumiałam to bez zbędnych słów. Mimo że opuściłam zakon, on nie chciał mnie znać. Nie dałam po sobie poznać, że mnie to zabolało, ale zasłużyłam na wszystko, co znajdowało się na mojej drodze do pełni szczęścia. Musiałam przygotować się do najważniejszej roli w życiu, zacząć żyć bez miłości do Zayna i wychować dziecko na porządnego człowieka. Będę starała się zostać najlepszą mamą na świecie, żeby kiedyś moja córeczka wybaczyła mi brak ojca, choć ja sama nigdy sobie nie wybaczę.

___________________________________________________________________________
Data wpisu: 17.07.2017r.

Zanim zaufasz [Z.M.] Cz. II ✔Where stories live. Discover now