Podjąć decyzję

59 3 7
                                    

Witam Was w to pochmurne późne popołudnie.

Dziś na dwie krótkie chwile przeniesiemy się do Hogwartu. Czy to możliwe, by losy kilku osób splotły się w zupełnie inny niż dotychczas sposób?

Zapraszam do lektury!



Gdy wybrzmiał dzwonek, młodzi czarodzieje i czarownice wysypali się z zamku. Od razu wszędzie zapanował gwar, rozgadani nastolatkowie nadrabiali sześćdziesiąt minut lekcji.

Harry, Ron i Hermiona, swoim kilkuletnim już zwyczajem, na stanęli w najbardziej oddalonym od wszystkich rogu dziedzińca. Pozwalało to prowadzić rozmowy bez ryzyka bycia podsłuchanym - i bez konieczności użycia Muffliato, co było wymogiem stawianym przez Hermionę. A ostatnimi czasy mieli bardzo dużo do omówienia.

Harry ogarnął włosy z czoła i rozejrzał się. Inni uczniowie też pozbijali się w grupki, ale to nie było niczym nowym. Tym, co go niepokoiło, co stanowiło różnicę w odniesieniu do poprzednich lat, była atmosfera. Oczywiście żartowano i plotkowano jak zawsze, lecz wszędzie można było dostrzec poważne i przygaszone miny. Strach przed tym, co poza murami zamku, przeniknął również do jego wnętrza.

Potter powstrzymał się od kolejnego westchnięcia, nie chcąc ściągać na siebie zaniepokojonego spojrzenia przyjaciółki.

Hermiona i bez tego spojrzała na niego z uwagą, marszcząc lekko brwi.

- Harry...

Skinęła głową, wskazując coś za jego plecami. Odwrócił się.

Draco Malfoy zbliżał się do niego dość szybkim, ale spokojnym krokiem. Jego mina nie wyrażała wahania. Po prawdzie, jego mina nie wyrażała niczego poza chłodnym zdecydowaniem. Najbardziej jednak rzucał się w oczy brak jego goryli, Crabbe'a i Goyle'a.

Harry poczuł, jak Ron tężeje po jego prawej stronie. Za to kiedy zerknął na Hermionę, ta wydawała się być tak samo zdumiona i przygotowana na każdą ewentualność, jak on sam.

Malfoy wreszcie pokonał ostatnie kilkanaście stóp i stanął twarzą w twarz z Harrym. Brunet spojrzał na niego, unosząc brwi. Cała czwórka ignorowała zaciekawione spojrzenia innych uczniów.

Ślizgon odezwał się, zanim ktokolwiek inny zdążył otworzyć usta.

- Potter. Czy mogę z tobą porozmawiać?

- Chyba tak - odpowiedział ostrożnie. Malfoy nie zaczął go obrażać, a to sprawiało, że nie za bardzo wiedział, jak ma się zachować. - O co chodzi?

- Porozmawiać na osobności - dokończył blondyn z naciskiem. Nie spuszczał wzroku z oczu Pottera.

- Chyba cię pogięło, Malfoy - prychnął Ron. - Nie sądzisz... - Tu urwał i syknął cicho. Harry zaryzykował krótkie zerknięcie w bok. Najwyraźniej Hermiona nadepnęła Weasleyowi na stopę.

Draco w sposób nie pozbawiony pewnej wyniosłości zignorował te słowa. Wciąż wpatrywał się uważnie w Harry'ego.

Ten zmrużył oczy.

- Ron ma rację, Malfoy. Powiedz to, co masz do powiedzenia nam wszystkim, albo idź stąd.

Powagi sytuacji dowiódł fakt, że blondyn nie ruszył się z miejsca. Tylko jego twarz zaczęła coś wreszcie wyrażać: na policzki wypłynął blady rumieniec, a wargi ściągnęły się ze złości.

- Doskonale. - Odetchnął głębiej. - Jeżeli muszą... Doskonale - powtórzył. W następnej chwili oderwał w końcu wzrok od oczu Harry'ego i spojrzał gdzieś w bok. Gryfon nieco się rozluźnił. Czuł się już mocno niepewnie, bez przerwy patrząc w te jasne tęczówki. Z roztargnieniem zauważył, że mają bardzo ładny kolor, jakby błękitu zabarwionego srebrem... Przez te kilka sekund, gdy patrzyły bez nienawiści, Harry czuł się dziwnie. Zdecydowanie nie tego się spodziewał. Te niedorzeczne przemyślenia wyparowały z jego głowy od razu po tym, jak Malfoy znów na niego spojrzał, a jego twarz ściągnęła się w twardą maskę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 11, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fanfiction. Because canon is not enough.Where stories live. Discover now