Jeszcze bardziej znienawidzić Miłość

76 5 0
                                    


Lumos! A nie, nie ten fandom.

Pamiętacie scenę z "Domu Hadesa", w której Jason i Nico spotykają Kupidyna? Ci, którzy to czytali, na pewno. Jeśli podobnie jak ja zastanawialiście się, jak wyglądała z punktu widzenia Nico... oto odpowiedź.

Pisanie tego bolało. Naprawdę. Nigdy aż tak nie weszłam bohaterowi do głowy i szczerze, mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała tego robić. Nie w tak trudnej dla niego sytuacji. To naprawdę bolesne.

Tym wesołym akcentem kończymy wstęp.

Organizacyjnie: wszystkie dialogi są słowo w słowo skopiowane z książki "Dom Hadesa" Ricka Riordana w tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego.

Zapraszam do lektury!




To było zdecydowanie za dużo, jak na jego gust.

Najpierw Jason postanowił przenieść ich ponad murami. Wiatrem. Nawet nie pytając go o zdanie.

Teraz Fawoniusz zamienił ich w wiatr. Najwyraźniej dla boga nie było to problemem, ale Nico miał coś przeciwko. Nawet sporo. Nie lubił latać. Może Jason i Fawoniusz tego nie zauważyli, ale był dzieckiem Podziemia. Lepiej czuł się, mając pod stopami ziemię. Pływanie Argo II po morzach jakoś znosił, między Posejdonem i Hadesem nie było tak źle, ale Zeus... to zupełnie inna sprawa. No i mimo wszystko Nico wolałby spaść do wody, a nie w pustkę.

Gdy lecieli, Nico czuł obok siebie obecność Jasona. Obaj rozglądali się – o ile było to możliwe, gdy nie ma się oczu. Szybko opuścili przestrzeń nad Splitem i zbliżali się do gór. Pod nimi przesuwały się wzgórza, akwedukty, winnice... W końcu dotarli do ruin jakiegoś rzymskiego miasta, w dużej części zarośniętych mchem i trawą.

Bóg opuścił ich koło jednej ze złamanych kolumn. Znajdowali się teraz w dolinie, pośrodku umarłego miasta.

Nico z powrotem stał się człowiekiem. Była to dla niego ulga, bo mimo nagłego uczucia ciężkości preferował tę formę. Bycie wiatrem kojarzyło mu się trochę z byciem duchem, a tych miał dość po długich dniach spędzonych na Łąkach Asfodelowych.

Jason podziwiał widoki – a było co podziwiać, bo te ruiny były kiedyś naprawdę niesamowitymi budynkami – i ucinał sobie z bogiem zachodniego wiatru pogawędkę o przeszłości. Nico miał ważniejsze problemy. Ignorował ich, póki Fawoniusz nie powiedział:

- Tu był dom Kupidyna.

Wypowiedziane imię potoczyło się echem po ruinach, jakby powtarzane szeptem przez duchy.

Nagle Nico poczuł się jeszcze gorzej niż wcześniej. Jego nogi ugięły się pod nim zupełnie wbrew niemu i musiał oprzeć się o kolumnę, by się nie przewrócić. Zrobiło mu się niedobrze.

Jason zauważył, że coś jest nie tak.

- Hej, stary... – Ruszył ku niemu, ale Nico powstrzymał go ruchem ręki. Nie chciał pomocy, nie chciał litości, a już na pewno nie chciał w tej chwili bliskości. Musiał poradzić sobie z tym sam.

Wiedział, na kogo czekają. Jason oczywiście też, ale on nie miał pojęcia, co to oznacza dla syna Hadesa. Nico natomiast doskonale zdawał sobie z tego sprawę i w tej chwili zgodziłby się nawet na okrążenie w postaci wiatru całej kuli ziemskiej, byle tylko stąd zniknąć. Na to jednak nie było szans.

Di Angelo spojrzał w dół i bez zdziwienia zauważył, że otacza go krąg martwej trawy. Jak zwykle zabijał wszystko w okolicy. To cud, że mając go na pokładzie, Argo II był jeszcze w jednym kawałku.

Fanfiction. Because canon is not enough.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz