Rozdział 10

3 0 0
                                    


Wychodzimy z lotniska i każdy wsiada do swojego samochodu. Po czym udajemy się do swoich domów. Jak ja za tym wszystkim tęskniłem. Kiedy jestem już w domu dzwonię do (t.i).

- Hej (t.i). Jak tam u ciebie? - pytam.

- Hej. Dobrze, ale Matt się nadal nie budzi, boję się.. A jak u ciebie? - pyta.

- Nie bój się w końcu się obudzi.. a odpowiadając na twoje pytanie. W sumie to trochę już tęsknię za Polską i za tobą. - mówię trochę przez łzy.

- Cammy.. Czy ty płaczesz? - pyta się z troską.

- Nie po prostu coś mi wleciało do oka - kłamię. Kurwa, cholernie za nią tęsknię.

- A jak tam z resztą? - pyta.

- Żyją.. Jutro może gdzieś pójdziemy. Jacki pewnie mają już jakiś pomysł.. Dobra ja muszę już kończyć bo mam do załatwienia jeszcze parę spraw. Pa.. - mówię.

- Pa.. - odpowiada.

Skłamałem.. znowu, ale co miałem jej powiedzieć. *(t.i) słuchaj nie chce już dalej rozmawiać, bo strasznie przez to cierpię. Boli mnie to, że jesteś z Matt'em. I nie wiesz o tym jak cholernie pragnę żebyś tu teraz ze mną była, żebym mógł Cię przytulić kiedy zasypialibyśmy obok siebie. Kocham, Cię.. Ale nigdy Ci tego nie powiem, bo widzę jak bardzo jesteś szczęśliwa i nie chce tego zniszczyć, bo kocham jak się uśmiechasz, a twój uśmiech to jedyne co trzyma mnie jeszcze przy życiu.*

Wychodzę z domu. Nie idę w jakimś konkretnym kierunku.. po prostu muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. Idę drogą kiedy na kogoś wpadam.. Jak się okazuje to moja była.

- Hej Camciu - mówi.

- Nie mów tak do mnie, jeżeli nie pamiętasz to zerwaliśmy kilka miesięcy temu.. - mówię ze złością.

- Ale Cammy ja nadal coś do ciebie czuje, wciąż Cię kocham. - mówi.

- Zacząłem sobie układać życie od kiedy zerwaliśmy i jestem szczęśliwy - mówię.

- Czyżby? A ta cała (t.i) to kto? Przecież jest teraz z Matt'em, a z tego co wiem to on zapadł w śpiączkę.. i mam nadzieję, że się nie wybudzi - mówi.

- Kobieto daj mi święty spokój. Czy ty nie potrafisz tego zrozumieć? Każdego faceta tak nachodzisz? - mówię po czym odchodzę szybkim krokiem..

Sam siebie nie rozumiem, czemu się z nią zadawałem, co ja w niej widziałem. Przecież to tylko pusta laska, w której głowie tylko kasa.

* oczami (t.i) *

Nie wierze mu, że nie płakał.. Ale co zrobię jeżeli Matt się nie obudzi.. w końcu nie chce zakończyć tak przyjaźni z Camem. Przestając z nim rozmawiać.

- (t.i) Gdzie ja jestem? - ktoś się mnie pyta.

- Matt, kochanie.. boże w końcu się obudziłeś. Myślałam, że to już nigdy się nie stanie.. że Cię nie odzyskam. *Całuję go* Jesteś u mnie.. Jak się czujesz? - pytam.

- Jutro powinno być lepiej. Daj mi laptop.. Zrobię nam niespodziankę - prosi.. - Spakuj się do dużej walizki i weź wszystkie potrzebne rzeczy.

* Następny dzień*

Matt budzi mnie wcześnie rano..

- Kochanie, wstawaj - mówi.

- Jeszcze chwilkę - odpowiadam zaspana.

- Wstawaj teraz, bo inaczej nie zdążymy na lot do Los Angeles - mówi.

Z zaskoczenia spadam z łóżka..

- Że gdzie? - pytam się.

- Do LA - odpowiada.

- Jejku, kochanie..właśnie dzisiaj spełnisz moje największe marzenie.. Dziękuje.. Ale co ty się jeszcze wylegujesz. Wstawaj leniu.. - mówię.

Biegnę do łazienki i wykonuję wszystkie poranne czynności. Na koniec maluję się i upinam włosy w luźny kucyk. Ubieram krótkie spodenki z wyższym stanem i czarny crop top. Matt jest już gotowy więc bierzemy nasze walizki i wychodzimy z domu. Zamawiamy taksówkę i jedziemy na lotnisko.

Witaj Los Angeles..

Vous avez atteint le dernier des chapitres publiés.

⏰ Dernière mise à jour : Jul 11, 2017 ⏰

Ajoutez cette histoire à votre Bibliothèque pour être informé des nouveaux chapitres !

DreamsOù les histoires vivent. Découvrez maintenant