29. VIVIAN

2.5K 144 24
                                    

     Bal na zakończenie szkoły powinien być wydarzeniem, na który oczekuje się przez cały rok. Moja klasa od rana biegała po sali gimnastycznej, by przygotować ją na zakończenie roku oraz bal. Dzisiejszy dzień składał się z dwóch części: pierwsza to mój występ, a także rozdanie świadectw. Natomiast drugą część stanowił wcześniej wspomniany bal. Kilku chłopaków chciało mnie na niego zaprosić, ale odmawiałam. Nie miałam ochoty na zabawę. Liczyło się dla mnie świadectwo, co jednocześnie będzie zamknięciem pewnego rozdziału w moim życiu. Westchnęłam głośno, kiedy udało mi się nadmuchać dwadzieścia balonów. Na szczęście pomagała mi Sofia, bo inaczej chyba bym płuca wypluła. Nam przypadła najgorsza robota. Dyrektor stwierdził, że nie potrzebowałyśmy więcej prób przed występem, dlatego przydzielił nam dmuchanie balonów. Posłusznie się tym zajęłam, choć najpierw musiałam nasłuchać się wyzwisk Sofii pod adresem dyrektora. Obie wolałyśmy zająć się czymś innym, ale cóż... Nie miałyśmy wyboru. Pokręciłam z pobłażaniem głową, gdy zobaczyłam Margaret. Ubrana w balową suknię, rozkazywała chłopakom, co do ustawienia tronu. Była przekonana, że to ona zostanie królową balu tego rocznika. Nie wnikałam, komu przypadła rola jej osoby towarzyszącej. Na takim wydarzeniu dobrze wyglądałeś, jeśli miałeś kogoś do pary. Sofia szturchnęła mnie po chwili, żebym spojrzała w stronę wejścia do sali. W progu zobaczyłam Zayna, który rozglądał się po pomieszczeniu, aż w końcu jego wzrok padł na mnie. Kiwnął głową, abym wyszła z nim na zewnątrz, ale ja jedynie pokręciłam głową. Bardzo powoli zbierałam się do kupy po śmierci taty i mojej rozmowie z Zaynem. Nie chciałam psuć czegoś, co tak trudno było mi zbudować. Zayn widząc moją odmowę, pokiwał smutno głową, po czym wyszedł z sali. Sofia westchnęła obok mnie, ale milczała. Była zdania, żebym jeszcze raz z nim porozmawiała, choć opowiedziałam jej o naszej ostatniej rozmowie. Ona dużo mnie kosztowała, bo dopiero co przeżyłam kolejną tragedię. Solidnie walczyłam o to, aby pogodzić się ze wszystkimi wydarzeniami, które miały miejsce. Nie mogłam z nim rozmawiać, bo to za bardzo bolało. Próbowałam pogodzić się z tym, że on nigdy nie będzie mój, a tata nigdy do mnie nie wróci. To było cholernie trudne, ale z pomocą rodziny i psychologa okazało się do przejścia.

Po kolejnej godzinie dmuchania balonów, razem z Sofią wychodziłyśmy ze szkoły, aby pojechać do domu i przygotować się na jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu.

- Widzimy się za trzy godziny? - Zapytała.

- Tak, a potem odwieziecie mnie z Niallem, prawda? - Spojrzałam na nią zdeterminowana.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - Chwyciła mnie za dłoń. - Przecież jesteśmy jak siostry, zawsze ci pomogę, a świat nie kończy się na jednym Zaynie. Na przykład ten Dylan... Widziałam, jak na ciebie patrzył. - Uśmiechnęła się figlarnie.

- Daj spokój. - Wywróciłam oczami. - Często u nas bywa, ale to wszystko. Podjęłam już decyzję. Do zobaczenia później.

Harry czekał na mnie w samochodzie, więc pomachałam przyjaciółce i wsiadłam do środka. Mój brat w ogóle się do mnie nie odzywał, ale rozumiałam go. Oparłam głowę o szybę, zastanawiając się nad słowami Sofii. Zbliżyłam się ostatnio do Dylana, ale tylko się kolegowaliśmy. On także kilka tygodni temu stracił swojego tatę w wypadku samochodowym, więc dzieliliśmy ten sam ból. Dylan rozumiał moją decyzję, w odróżnieniu od mojego rodzeństwa czy przyjaciółki.

- Mógłbyś zawieźć mnie na cmentarz? - Przerwałam ciszę.

- Nie mam czasu. - Odpowiedział oschle. - Niech mama cię zawiezie.

- Harry, wiem, że jesteś na mnie śmiertelnie obrażony, rozumiem to, ale ja naprawdę muszę pojechać dzisiaj do taty. - Odparłam cicho.

- Nie obchodzi mnie to. - Spojrzał na mnie zły, po czym wrócił wzrokiem na jezdnię. - Nie przyłożę ręki do tego dnia, jasne? Miałem wrażenie, że ostatnio wyraziłem się dość jasno w tej sprawie. Chcesz uciec od wszystkiego, okej, droga wolna, ale nie mieszaj mnie w to, a najlepiej się do mnie nie odzywaj. - Zacisnął dłonie na kierownicy. - Zamiast do domu, powinienem zawieźć cię do szpitala psychiatrycznego. Może tam wybiliby ci ten chory pomysł z twojej głowy. Co ty na to, hm?

Zanim odejdziesz [Z.M.] Cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz