Rozdział 12

1.4K 164 52
                                    

📞

- Komenda Miejska Policji w Lipnikach, aspirant Jan Wolski. W czym mogę pomóc?

- Dobry wieczór, chciałem zgłosić dość nietypową sytuację.

☎ - Proszę.

- Jadę właśnie drogą wyjazdową z Lipnik, w kierunku Zakopanego. Na wysokości doliny stawów mijałem dziwną kobietę. Wyglądała na zagubioną.

☎ - Proszę podać więcej szczegółów.

- Zauważyłem, że szła poboczem drogi. Zdziwiło mnie, że miała na stopach zwyczajne, futrzane kapcie. Niezbyt komfortowe obuwie w górach. Poza tym jej ręce były owinięte jakimiś bandażami.

☎ - Uhm, w jakim wieku była ta kobieta? Jak wyglądała?

- Młoda, około dwudziestu paru lat. Średniego wzrostu, szczupła, brązowe włosy. Zatrzymałem się i zaproponowałem podwózkę, ale spłoszyła się. Być może doznała jakiegoś wypadku? Nie wiem...

☎ - Rozumiem, zanotowałem pana zgłoszenie. Patrol zaraz tam będzie...

***

Damian z wściekłością uderzył w drewnianą futrynę. Balansował pomiędzy furią, a bezsilnością. Gorączkowo zastanawiał się nad możliwymi posunięciami Tatiany. Od przyjaciela mieszkającego nieopodal górskiej chatki dowiedział się, iż po dziewczynie nie ma tam nawet śladu. Także Laury, przyjaciółki młodej studentki nie zastał w domu. Kolejne godziny spędził w drodze do małej, górskiej miejscowości, w której zostawił Tatianę. Wyrzucał sobie kompletny brak wyczucia. Powoli docierało do niego jak kruchą była osobą, a także jak bardzo ją skrzywdził. Wsiadł do samochodu i z piskiem opon odjechał. Dookoła powoli zapadał mrok.

***

- Jesteś pewna, że to tutaj? - Marcin skręcił w drogę wjazdową do małej, górskiej miejscowości. Koniec czerwca był wyjątkowo upalny. Nawet teraz, kiedy dochodziła dwudziesta druga, a za oknami zaczynało robić się ciemno, panował gorąc. Mężczyzna przedramieniem otarł z czoła pot. Oboje z Laurą byli wykończeni wielogodzinną podróżą. Jednak nagły i niespodziewany telefon od przyjaciółki, upewnił ich tylko w słuszności podjętych działań. Z nieskrywaną ulgą gnali ponownie znaną sobie już trasą w góry.

- Tak, pewnie daleko już zaszła. Niedługo powinniśmy ją zauważyć - Laura starała się uważnie spoglądać na oba pobocza drogi, byle tylko dostrzec Tatianę. Niestety zmęczenie powoli brało górę i musiała wytężać wzrok, aby w szarości zachodzącego dnia dostrzeć ludzką sylwetkę.
Oboje pragneli jak najszybciej rozprostować nogi, nie marząc już nawet o tym, żeby położyć się do swoich łóżek i pogrążyć w błogim śnie.
Zrezygnowany Marcin ziewnął przeciągle. Godziny za kierownicą robiły swoje.

Tatiana (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz