Rozdział 16

1.4K 160 44
                                    

Punktualnie o godzinie siedemnastej trzydzieści, Damian Wolak podjechał pod adres wskazany przez asystentkę. Kobieta nie kazała czekać na siebie zbyt długo. Nie zdążył nawet wysiąść z samochodu, kiedy usłyszał stukot obcasów na chodniku. Obejrzał się i z zadowoleniem stwierdził, iż kobieta idąca w jego kierunku wygląda elegancko i ponętnie. Urszula wsiadła do samochodu zgrabnie odsłaniając przy tym długie nogi. Uśmiechnął się i lustrował kobietę z góry na dół. Miała na sobie króciótką, opiętą sukienkę w czerwonym kolorze. Do tego rozpuściła blond włosy, które dotychczas widywał ciasno splecione. Tyle wystarczyło, żeby na powrót poczuł się mężczyzną z krwi i kości. Chociaż nie była to kobieta, z którą mógłby się związać, nie przeszkadzało mu wcale wykorzystanie jej do swoich potrzeb. Wystarczyło iż była ładna, zgrabna i wykształcona.

- Dobry wieczór, długo pan czekał? - uśmiechała się w odpowiedzi na spojrzenie jakie posłał gdy wsiadła.

- Nie, właściwie to dopiero podjechałem. Pięknie pani wygląda...

- Dziękuję, panie prezesie - blondynka lekko zarumieniła się i niby ot tak przejechała ręką po odsłoniętym dekolcie.

- Myślę, że powinniśmy przejść na ty. To nie będzie służbowa kolacja i nie ma sensu wymuszać dystansu... - zaczął jak zwykle pewny siebie. Teraz czuł się jak pełnowartościowy samiec. Był w swoim żywiole i zastanawiał się jak wytrzymał ostatnie miesiące bez żadnej kobiety.

- Oczywiście, zgadzam się...

- W takim razie, Damian - wyciągnął rękę i ujął delikatną kobiecą dłoń.

- Ula.

- Piękne imię. Miło mi, Uleńko, że spędzisz ze mną ten wieczór. Możemy ruszać? - z podziwem uznał, iż nie wyszedł z wprawy. Kobieta reagowała, tak jak dawniej inne. Czerwieniła się, uśmiechała skromnie, lecz oczy jej błyszczały. Wiedział, że zdobycie jej nie będzie trudne. Miał tylko nadzieję, że relacje prywatne nie położą się cieniem nad jej funkcjonowanie w pracy. Nie zamierzał czynić żadnych przywilejów, ale o tym pomyśli zapewne później.

- Tak, umieram z głodu. Dokąd jedziemy? - zapytała nie przestając się uśmiechać.

- 'Plats Français', bardzo przyjemna restauracja. Pyszne potrawy z francuskiej kuchni, w małej kameralnej sali. Myślę, że spodoba ci się to miejsce.

- Jeśli jest tam tak cudnie, jak mówisz...

- Nawet lepiej - puścił oczko w stronę kobiety i także się uśmiechnął.
Dalszą drogę przemierzyli wymieniając zdawkowe uprzejmości i kokietując siebie na wzajem. Damian czuł się zadowolony z siebie i pomysłu, na jaki wpadł w związku z kolacją. Już dawno nie był, aż tak odprężony. Na moment zapomniał nawet o wszelkich troskach. Gdy dojechali zegar na wieży katedralnej wybijał akurat osiemnastą. Damian obszedł samochód i otworzył drzwi swojej pasażerce. Kobieta z gracją wysiadła i podążyli w stronę budynku z szyldem.
Na miejscu czekał już na nich kierownik sali, który zaprowadził parę do zarezerwowanego stolika.

***
- Asia, gdzie są nowe tace? Goście zaczynają się schodzić... - dziewczyna otwierała kolejne szafki w poszukiwaniu czegoś na czym mogłaby podawać zamówione potrawy. Była lekko zdezorientowana, ponieważ pracowała w restauracji dopiero nieco ponad tydzień. Szybko jednak wdrążyła się w nowe obowiązki i praca sprawiała jej satysfakcję. Czasem jednak myliła jeszcze zamówienia i czuła się skrępowana liczną obecnością gości. Tak było i tego piątkowego wieczoru. Sala szybko zapełniała się ludźmi.
W związku z tym, Tatiana nie narzekała na brak pracy.

- Zapytaj szefa! Jest na sali, zajmuje się gośćmi. Zbierz przy okazji pierwsze zamówienia! - odkrzyknęła koleżanka.
Tatiana wzruszyła ramionami i rzuciła krótkie - Ok, już idę.
Przeszła przez chłodny, wyłożony glazurą korytarz łączący część gospodarczą oraz kuchenną i wyszła wprost na restauracyjną salę. Stanęła w progu i wzrokiem szukała kierownika sali. Omiotła spojrzeniem modnie ubrane kobiety, mężczyzn studiujących karty menu i kilkoro dzieci.
Nieznalazwszy nigdzie szefa, zrobiła kilka kroków w przód. Dostrzegła mężczyznę dopiero przy wejściowych drzwiach. Stał przodem do niej i witał parę gości, jednocześnie kierując ich do właściwego stolika.
Nie chcąc tracić zbędnego czasu, Tatiana poprawiła fartuszek i podeszła.

Tatiana (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz