Rozdział 8

3.4K 206 167
                                    

Michael trafił do Skrzydła Szpitalnego, Lily cały czas siedziała przy nim i cały czas go przepraszała.

— Kochanie, przepraszam cię... to przeze mnie, to wszystko moja wina...

— Tak, twoja. Gdyby się za tobą nie uganiał to byłbym teraz cały! — warknął w stronę i tak zapłakanej Lily.

W porę przyszła pani Pomfrey, Lily szybko otarła łzy. Kilka minut i Michael był całkowicie zdrowy.

— Pójdziesz ze mną na tą imprezę. Muszę się odegrać na tym idiocie — oznajmił z pożądaniem zemsty w oczach McLaggen.

Następnego dnia rano Lily wstała i szybko się ubrała. Nie miała dzisiaj zamiaru iść na śniadanie, wolała raczej przed zielarstwem iść na spacer. Po drodze zaczepił ją uśmiechnięty Remus.

Pytał ją o Michaela, czemu z nim jest. Nawet nie zauważyli kiedy minął im czas i za kilka minut miała się zacząć lekcja.

Dzień minął Lily bardzo szybko, nim się obejrzała kładła się spać.

~~~

— Chłopcy, plan C zostawimy sobie na imprezę — oznajmił Syriusz wchodząc do pokoju.

Wszyscy spojrzeli na niego pytającym wzrokiem gdy zadowolony powalił się na łóżko.

— McLaggen na niej będzie. Ale będzie z Lily, a ona nie może przy tym być aż do punktu kulminacyjnego.

—Skąd ty się tego dowiedziałeś? — zapytał Potter wstając powoli z podłogi na której siedział.

— I skąd znasz takie trudne słowa? — dodał Remus, jednak Black puścił jego uwagę mimo uszu.

— Ma się swoje sposoby! — stwierdził krótko ze śmiechem i wszedł do łazienki kończąc tym samym rozmowę.

~~~

Czas do soboty minął bardzo szybko mimo natłoku zadań domowych.

Lily stała przed szafą i zastanawiała się co ubrać. W końcu zdecydowała się na zwykłą, prostą, jasnozieloną sukienkę, którą dostała od babci na urodziny. Usta lekko pomalowała pomadką, a włosy rozpuściła. Założyła balerinki i zeszła do pokoju wspólnego. Przyjęcie miało się odbyć właśnie tutaj, ale Lily poszła jeszcze do swojego chłopaka. Przechodząc przez pokój widziała jak Huncwoci coś przygotowują. Mieli już rozstawiony barek i konsoletę. Chłopcy przywitali się z nią, ale ona tylko uśmiechnęła się, pomachała im i wbiegła do męskiej części dormitoriów.

Zapukała do drzwi i czekając na pozwolenie poprawiła włosy. Słysząc zaproszenie otworzyła drzwi i weszła do pomieszczenia. Michael leżał na łóżku dziwnie zrelaksowany.

~~~

— Dobra, idę przygotować plan B — oświadczył James rzucając całą swoją robotę.

Zdjął zabezpieczenia ze schodów i wbiegł po nich do dormitorium dziewcząt z szóstego roku. Zapukał o otworzył drzwi nie czekając na proszę.

Katherine siedziała na swoim łóżku i, jak widać, na niego czekała. Poza nimi nie było nikogo.

— Dzisiaj na imprezie będziesz mi potrzebna.

— Jestem gotowa! — wyprostowała się i uśmiechnęła zalotnie, co Jamesa jedynie obrzydziło. Nic więcej.

— Taa... to dobrze. Wiesz co masz robić? — kiwnęła głową. — Po prostu za nim łaź i czekaj aż Lily na chwilę odejdzie. Wtedy zainicjuj pocałunek. I pamiętaj! To ma wyglądać tak, jakby to on ciebie całował!

— Ale pamiętasz co za to? — Kathe wstała i podeszła do Jamesa. — Ty i ja — zbliżyła swoją twarz do jego. — Jedna noc.

Położyła ręce na jego klatce. On tylko patrzył ma nią obojętnym wzrokiem.

— Tak, pamiętam. Ja zawsze dotrzymuję słowa — stwierdził i wyszedł z pokoju.

~~~

No witam!

Tak jak mówiłam, skupię się bardziej na Przeznaczenie, Evans 😏

Dobra, ja Was żegnam!

Pozdrawiam
Matilda Lupin ❤️

Przeznaczenie, Evans | Jily [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now